Warta Poznań nie powiększyła swojego dorobku punktowego w 23. kolejce Betclic 1. Ligi. Zieloni przegrali na wyjeździe z ŁKS-em Łódź 1:3, a kluczowe dla losów meczu były dwa gole stracone jeszcze w pierwszej połowie.
Od początku spotkania to gospodarze dyktowali warunki gry. ŁKS kontrolował przebieg meczu, często przebywał przy piłce i sprawnie rozgrywał akcje ofensywne. Warta miała ogromne problemy z wyprowadzaniem skutecznych ataków, a jej defensywa popełniała błędy, które szybko zostały wykorzystane przez rywali.
Pierwszy cios przyszedł już w 15. minucie. Marko Mrvaljević został sfaulowany w polu karnym przez Jurija Tkaczuka, a po interwencji VAR sędzia podyktował jedenastkę. Pewnym strzałem prowadzenie ŁKS-owi dał Michał Mokrzycki.
Warta nie zdążyła jeszcze uporządkować swojej gry, gdy w 29. minucie straciła drugiego gola. Dośrodkowanie Mokrzyckiego niefortunnie przeciął Kacper Michalski, posyłając piłkę do własnej siatki. Gospodarze mieli kolejne okazje do podwyższenia wyniku, ale bramkarz Warty skutecznie interweniował po strzale Kamila Dankowskiego.
Przebudzenie Warty po przerwie
Druga połowa zaczęła się w podobnym tonie, ale po godzinie gry Zieloni w końcu zdobyli bramkę kontaktową. Maciej Firlej dostrzegł dobrze ustawionego Kacpra Michalskiego, który tym razem znalazł się we właściwym miejscu i strzałem pokonał Aleksandra Bobka. Gol dał Warcie impuls do dalszej walki, a kilkanaście minut później Michał Feliks był bliski doprowadzenia do remisu.
Nadzieje gości rozwiał jednak Mateusz Wysokiński. W 80. minucie popisał się mocnym uderzeniem, które nie dało szans Przybylakowi. Tym samym ustalił wynik spotkania na 3:1 dla ŁKS-u.
Trener Warty: „Nie zasłużyliśmy na punkty”
Jakub Klepczarek nie ukrywał, że jego drużyna zawiodła w tym meczu.
– Nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby wynik był inny. Zaczęliśmy źle, nie realizowaliśmy planu. Nie można liczyć na punkty, gdy traci się gola po rzucie karnym i strzela samobója – przyznał szkoleniowiec.
Trener podkreślił również, że zespół wiedział, jak groźny jest ŁKS, ale nie potrafił tego skutecznie wykorzystać:
– ŁKS chce się utrzymywać przy piłce i atakować wieloma zawodnikami. Aby ich powstrzymać, musieliśmy dobrze wejść w mecz i przenieść grę bliżej ich pola karnego. Niestety daliśmy się zepchnąć i to się zemściło – dodał trener Warty.
Nie ukrywał również, że drużyna boryka się z problemami personalnymi. Shun Shibata wrócił do gry po wielomiesięcznej przerwie, a Krzysztof Drzazga dopiero co zakończył leczenie choroby.
– Na tyle nas dzisiaj było stać, ale to za mało, by zdobyć punkty – podsumował Klepczarek.
Co dalej?
Po porażce w Łodzi Warta Poznań wciąż pozostaje w strefie zagrożonej walką o utrzymanie. Aktualnie Zieloni znajdują się na 13. miejscu w tabeli i zgromadzili zaledwie 20 punktów w 23 spotkaniach. To tyle samo oczek co 14. Chrobry Głogów oraz o jedno więcej niż 15. Odra Opole i 16. Kotwica Kołobrzeg. Wszystkie te drużyny zagrały jednak jedno spotkanie mniej niż Warta. Zieloni mogą więc po tej kolejce skończyć w strefie spadkowej.