Miał być spektakl, był kabaret. Po 120 minutach męczarni Lech awansuje z półamatorami

Lech Poznań miał dominować, posiadać więcej piłki i bombardować bramkę rywala. Tak w czwartek mecz z Reykjavikiem zapowiadał trener niebiesko-białych John van den Brom. Tymczasem Kolejorz rzeczywiście dłużej od rywala utrzymywał się przy piłce, ale było to zaledwie 57 proc. czasu w całym meczu.

Piłkarze Lecha oddali również wiele strzałów na bramkę, bo aż 16. Zaledwie jednak 3 strzały były celne. Wystarczyły one jednak na zdobycie dwóch goli już w pierwszej połowie spotkania. Był to wynik, który wystarczał Lechowi do awansu bez konieczności grania dogrywki. W drugiej części spotkania niebieska-biali nie byli już w stanie podwyższyć prowadzenia i zapewnić sobie spokoju przed ostatnim gwizdkiem.

Dało to o sobie znać w ostatniej akcji pierwszych 90 minut, kiedy to Islandczycy zdobyli bramkę wyrównującą. Tym sposobem piłkarze i fani byli skazani na kolejne 30 minut gry. Gdyby nie zmiany, które UEFA wprowadziła dwa sezony temu, wciąż podwójnie liczyłyby się strzelone na wyjeździe. Przy takim scenariuszu Lech odpadłby już z europejskich pucharów.

  • fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl

fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl

Drodzy piłkarze Kolejorza, na trybunach jest dzisiaj ponad 1000 dzieci. One już powinny iść do domu, a my tu będziemy mieli dogrywkę. – powiedział Robert Podoliński, komentator TVP Sport.

Chwilową radość na trybunach przyniósł piękny gol Filipa Marchwińskiego w 97. minucie. Po strzale spoza pola karnego piłka odbiła się od ręki bramkarza i trafiła prosto w okienko. Choć od 110 minuty półamatorzy z Islandii grali w dziesiątkę, Lechowi wcale nie grało się łatwiej. W 113 minucie Szymczak stanął przed świetną sytuacją na podwyższenie wyniku, ale zlekceważył bramkarza rywali. Strzelić nie udało się nawet po rzucie karnym w 117. minucie.

  • fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl

fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl

Finalnie wynik spotkania na 4:1 ustanowił Afonso Sousa, który chwilę wcześniej nie trafił z 11. metra. Mimo tego, słabości Kolejorza, które widać było podczas poprzednich spotkań w Ekstraklasie i w eliminacjach do europejskich pucharów, dzisiaj również były obecne. Piłkarzom brakowało skuteczności i kreatywności pod bramką rywala. Słabo wyglądała także gra w defensywie.

Szukając pozytywów, wskazać można kolejną bramkę Ishaka. Do tego chyba jednak wszyscy fani Kolejorza przywykli. Z bardzo dobrej strony pokazał się w końcu Kristoffer Velde. Zaliczył w tym meczu bramkę i asystę. Pod względem ocen ekspertów było to jego najlepsze do tej pory spotkanie w niebiesko-białych barwach.

Strach pomyśleć, jak będzie wyglądało spotkanie z mistrzem Luksemburga. Lech Poznań zmierzy się z Dudelange już 18 sierpnia.

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl