Reakcje poznaniaków na blokadę miasta. „Kanapek dla rolników nie mam, bo nie dojechały przez protest”


Aż 1380 traktorów blokuje dziś centrum Poznania. Jak na sytuację reagują poznaniacy i czy blokada wywołała komunikacyjny paraliż? Zdaniem poznaniaków nie jest tak źle, bo dobrze się do tego dnia przygotowaliśmy.

Dochodzi godz. 13 wchodzimy do placówki banku mieszczącej się w biurowcu „Bałtyk” przy Kaponierze. W zwykle pełnej klientów sali obsługi klientów, oprócz samych pracowników, nie ma absolutnie nikogo.

– A co tu tak spokojnie? – pytamy.

– Teraz jest spokojnie, ale co tu się działo rano! – chwyta się za głowę młoda pracownica banku.

– Mieliśmy tłumy, każdy chciał załatwić swoje sprawy, nim rolnicy dojadą do centrum i wszystkim się chyba udało. Teraz pewnie będziemy się nudzić do końca dnia – dodaje uśmiechnięta kobieta.

Pod Kaponierą spotykam kilku przechodniów. Zmierzają na przystanek „Pestki”. Ta, jak wiadomo większość trasy pokonuje bezkolizyjnym torowiskiem. Daje więc szansę, że tramwajowi nie zablokuje trasy żaden traktor. Rozmawiamy z motorniczym, który idzie właśnie do pracy na drugą zmianę.

– Sam dojechałem tu tramwajem. Dowiózł mnie bez problemu, ale w wagonach niemal pusto. Czuję, że będę woził powietrze. Poznaniacy są przezorni i wielu wzięło wolne z pracy. Inni może pracują zdalnie? – zastanawia się motorniczy.

Po wyjściu z przejścia podziemnego idę w stronę CK Zamek. Chodniki kompletnie puste. Z daleka słychać tylko wycie syren, które wzięli ze sobą na protest rolnicy. Słychać też narastający warkot silników traktorów. Wokół kilku gapiów. Jeden mężczyzna podziwia lśniące traktory.

– Jeszcze nigdy nie widziałem w centrum Poznania sześciu Lamborghini, a tu proszę –

– Nie denerwuje Pana ten protest? Zablokowane jest przecież całe centrum – pytam.

– Trzeba zrozumieć człowieka. Każdy ma swoje problemy i czasem powinien mieć prawo je zademonstrować – dodaje fan rolniczej motoryzacji.

Postanawiamy wejść jeszcze do niewielkiego sklepu na Św. Marcinie.

– Dużo klientów dziś Pani obsłużyła? – pytam ekspedientkę.

– I tak, i nie – odpowiada wesoło Pani Sylwia.

– Rano obsłużyłam tłum poznaniaków, którzy chcieli zrobić zakupy jeszcze przed protestem. Teraz przychodzą sami rolnicy, bo jest ich teraz w okolicy więcej niż samych mieszkańców. Kupują kawę na rozgrzewkę, niektórzy nawet coś mocniejszego. Zawsze jest miło i bardzo przyjaźnie. Niektórzy pytają o coś świeżego do zjedzenie, ale kanapek dla rolników nie mam, bo nie dojechały przez protest – dodaje sprzedawczyni.

O to, jak czują się przyjęci przez poznaniaków zapytałem też rolników. Żaden z nich nie wyraził żadnej negatywnej opinii.

– Przyjechałem tu z Obornik Wielkopolskich. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo utrudniliśmy życie mieszkańcom miasta, ale ci w większości się do nas uśmiechają i zapewniają o solidarności i zrozumieniu. To miłe zaskoczenie – mówi Pan Michał siedzący w błękitnym traktorze.

Fot. Marek Jerzak

Czytaj też: Modyfikacje w komunikacji miejskiej i zmiany w ruchu w związku z meczem Kolejorza

Marek Jerzak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl