Pewne zwycięstwo Lecha Poznań. Kolejorz pokonał NK Maribor

W swoim drugim sparingu rozgrywanym w tureckim Belek Lech Poznań zwyciężył z NK Maribor 3:0. Dwa gole strzelił Filip Szymczak, a jedno trafienie dołożył Antonio Milić. Podopiecznych Mariusza Rumaka czeka w czwartkowe popołudnie jeszcze jeden mecz kontrolny.

W związku z rozgrywaniem dwóch sparingów podczas jednego popołudnia sztab szkoleniowy Niebiesko-Białych musiał podzielić swój zespół na dwie jedenastki. I tak przeciwko Słoweńcom z Mariboru zobaczyliśmy w wyjściowym składzie kilku młodych lechitów. Bartosz Tomaszewski zajął miejsce na środku obrony obok doświadczonego Antonio Milicia, z kolei w ofensywie swoje szanse otrzymali Maksymilian Dziuba oraz Kornel Lisman. Ostatni z wymienionych miał okazję pokazać się już w konfrontacji z LASK, kiedy to spędził na murawie ostatnie pół godziny. W samej końcówce pojawił się na niej również Dziuba, który zmienił na placu kontuzjowanego Artura Sobiecha.

Dwa gole Filipa Szymczaka

Główną postacią pierwszej połowy był jednak zawodnik nieco starszy od tej trójki. Został nim bowiem 21-letni napastnik Filip Szymczak, który otworzył wynik meczu niespełna dziesięć minut pod jego rozpoczęciu. Akcję zainicjował jego rówieśnik, Filip Marchwiński, idealną centrę z lewej strony posłał Adriel Ba Loua, a na bliższym słupku najszybciej zameldował się właśnie atakujący Kolejorza i strzałem z powietrza pokonał bramkarza Mariboru. Wszystko zazębiło się w opisywanej sytuacji idealnie i to drużyna trenera Rumaka objęła prowadzenie.

Prowadzenie, które zostało podwyższone blisko kwadrans później. Ponownie w roli pierwszoplanowej wystąpił Szymczak, dobijając z zimną krwią próbę z dalszej odległości Niki Kvekveskiriego. Dobra decyzja o uderzeniu Gruzina, należyta siła i precyzja, odpowiednie zachowanie w „szesnastce” wychowanka Lecha Poznań – to okazało się przepisem na drugie trafienie tego spotkania. W międzyczasie bliski szczęścia był jeszcze aktywny Ba Loua, ale Słoweńców uratował rykoszet, z kolei przeciwnicy szukali swoich szans głównie po stałych fragmentach gry wykonywanych przez ich największą gwiazdę, Josipa Ilicicia. Niebiesko-Biali radzili sobie jednak w defensywie w tego typu momentach zagrożenia wzorowo, więc na przerwę zeszli z dwoma golami przewagi.

Po zmianie stron piłkarze szkoleniowca Rumaka nie zdejmowali nogi z gazu, a w tym fragmencie sporo pozytywnego z przodu działo się z udziałem Lismana. Skrzydłowy wygrywał pojedynki z obrońcami przeciwnika, a po jednym z nich stanął „oko w oko” z jego golkiperem. Górą w tej sytuacji był co prawda rywal, ale nie ulegało wątpliwości, że trzecia bramka dla Kolejorza jest nieunikniona. Ta padła finalnie w 54. minucie, gdy z narożnika dośrodkował Elias Andersson, natomiast ładną „główką” popisał się Antonio Milić. Zrobiło się 3:0, jednak lechici w dalszym ciągu wykazywali sporo ochoty do powiększenia rozmiarów zwycięstwa.

Z czasem na placu pojawili się kolejni gracze wywodzący się z klubowej akademii. Już od początku drugiej połowy mogliśmy obserwować skrzydłowego Igora Draszczyka, który zmienił Ba Louę, z kolei na ostatnie dwadzieścia minut na murawę wybiegli pomocnik Sammy Dudek i Michał Gurgul. Oprócz nich zobaczyliśmy jeszcze napastnika Kamila Jakóbczyka oraz Patryka Olejnika, więc podczas końcowej odsłony Lech rywalizował już w bardzo mocno odmłodzonym składzie. To nie zmieniło ani obrazu meczu, ani wyniku tego pierwszego z czwartkowych starć i ostatecznie Niebiesko-Biali sięgnęli po zwycięstwo w przekonujących rozmiarach 3:0.

Zobacz też: Poważna kontuzja napastnika Lecha Poznań. Przerwa może potrwać pół roku
Hubert Ossowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl