Gdy Lech w sierpniu 2021 roku wyłożył za Adriela Ba Louę rekordowe wówczas w historii klubu 1,2 miliona euro, kibice byli pełni nadziei. Po dwóch latach sceptycyzm wobec Iworyjczyka jest coraz większy. Jego bilans w Kolejorzu może zadziwiać.
Adriel Ba Loua zmieniony w meczu z Górnikiem
Po meczu Lecha z Górnikiem komentatorzy zwracali uwagę na brak elementu zaskoczenia w grze poznaniaków. Kilkadziesiąt centr w pole karne nie przyniosło drużynie Johna van den Broma zwycięskiego gola. Kolejny bezbarwny występ zaliczył Adriel Ba Loua. W zasadzie przeszedł obok meczu. To wymowne, że już w 57. minucie zmienił go Dino Hotić, który zaliczył asystę przy golu Alana Czerwińskiego.
Wybraniec Skorży
Po odejściu Michała Skórasia, Lech ma problem ze skrzydłowymi. Velde co prawda potrafi błysnąć, ale rzecz w tym, że to są właśnie przebłyski, a nie regularna gra na wysokim poziomie. Norweg jest chimerycznym graczem, natomiast Ba Loua prezentuje się jeszcze gorzej. Z kolei Dino Hotić miał świetny początek w Lechu, jednak teraz już nikt nie jest nim oczarowany. Ale co można powiedzieć w takim razie o piłkarzu z Afryki…
Strzelił dotąd 2 gole
W sobotę Iworyjczyk rozegrał swój 61 mecz w niebiesko-białych barwach i może „pochwalić się” przez te 2 lata, jakie upłynęły już od jego przybycia do Poznania, skromnym dorobkiem dwóch goli. Jak podaje Krzysztof Marciniak z Canal+Sport, jeśli chodzi o asysty, to ma ich tyle, co kot napłakał. Złośliwi powiedzą, że to kompromitujący bilans.
W Czechach sobie radził
Przypomnijmy, że zanim Ba Loua trafił do Lecha jeszcze w czasach Macieja Skorży, zbierał dobre recenzje w solidnej lidze czeskiej. Mało tego, miał udany czas w czołowej drużynie tamtejszych rozgrywek Viktorii Pilzno (to solidny zespół, który grał w poprzednim sezonie w Lidze Mistrzów z Barceloną, Bayernem i Interem). Czyżby w Lechu zapomniał, jak się gra w piłkę? Kibice wyrażają niekiedy ubolewanie, że więcej słyszymy o jego wesołym usposobieniu niż dobrej grze.
Niektórzy fani jednak są wciąż wyrozumiali wobec sympatycznego skrzydłowego z Wybrzeża Kości Słoniowej, ale żeby nie stracić na dobre ich zaufania, musi w końcu pokazać tę jakość, którą widzieli obserwatorzy ligi czeskiej. W Lechu bowiem do tej pory miewał jedynie przebłyski, a można je policzyć na palcach jednej ręki.
Czytaj także: Ważny zawodnik Lech wróci do gry