Kto wierzy w andrzejkowe wróżby? „Ludzie odczuwają głód duchowości”

Andrzejki to magiczna noc, podczas której nie brakuje tajemnic i wróżb. Po porady wróżek sięga się coraz częściej, nie tylko od święta. – Inflacja spotęgowała strach o jutro, byt i spłatę kredytu. Mimo wszystko dominującym tematem jest jednak miłość i jej różne przejawy. Ludzie zaczynają coraz bardziej odczuwać głód duchowości i szukają jej w różnych przejawach – zauważa wróżka Monika.

Kto wierzy w andrzejkowe wróżby?

Tradycja Andrzejek sięga zamierzchłych czasów. Pierwsze wzmianki o tym święcie pojawiły się w XVI wieku. To nie tylko okazja do zabawy i tańców, ale też magiczna noc pełna tajemnic i wróżb. Święto to łączy w sobie elementy tradycji ludowej, zabawy oraz pradawne wierzenia ezoteryczne.

Zgodnie z tradycją podczas Andrzejek ludzie zbierają się, by wspólnie spędzić czas na rozrywce i wróżbach. Jednym z najpopularniejszych zwyczajów jest lanie wosku. Inną znaną wróżbą są tzw. buty na stołach. Każda osoba biorąca udział w zabawie stawia buty na stole. Następnie uczestnicy losują jedną parę butów. Osoba, której buty wylosowano, otrzymuje w związku z tym wróżbę dotyczącą swojej przyszłości.

Inne tradycje, których nie może zabraknąć, to m.in.: wróżby z kart tarota czy czytanie z fusów po kawie. Wierzenia te łączą się z pragnieniem poznania i oswojenia przyszłości, a samą wróżbę często wykonuje ktoś, kto zna się na wróżeniu.

Co więcej, w polskim folklorze andrzejkowym przewijają się również elementy magiczne i ezoteryczne. Niektórzy uznają, że w nocy z 29 na 30 listopada otwiera się brama do świata duchów, co ma sprawiać, że wróżby i przepowiednie nabierają wówczas szczególnej mocy.

Rynek rośnie w siłę

W 2018 r. CBOS przeprowadził badanie, z którego wynika, że 45 proc. Polaków czyta horoskopy, choć tylko 3 proc. czytelników zawsze stosuje się do zawartych w nich porad, a 57 proc. czytających nie przywiązuje do nich wagi.

Co dziewiąty badany (11 proc.) skorzystał z pomocy wróżbity. Dość ciekawą obserwacją jest fakt, że osoby uczestniczące w praktykach religijnych kilka razy w tygodniu nawet nieco częściej niż pozostałe przyznają się, że chociaż raz skorzystały z usług wróżki lub wróża (23 proc.). Dodatkowo, kobiety ponad trzykrotnie częściej niż mężczyźni (odpowiednio 22 proc. i 6 proc.).

Według raportu najchętniej wróżbitów odwiedzają osoby po rozwodzie lub w trakcie separacji (36 proc.), będące w związku małżeńskim (16 proc.) oraz wdowy i wdowcy (15 proc.). Najrzadziej poznać przyszłość chcą panny i kawalerowie (4 proc.).

W 2022 r. rynek usług ezoterycznych wyceniany był na ok. 2-3 miliardów złotych i z każdym rokiem rośnie. Już teraz za godzinną sesję wróżenia z kart u najbardziej znanych wróżek trzeba zapłacić nawet 400 zł. Są również wróżki, które przepowiadają za niższą kwotę. Ich usługi można znaleźć m.in. na portalach ogłoszeniowych. Co więcej, coraz silniejszy jest rynek wróżb na telefon. Minuta połączenia może wynieść między 4 a 5 zł.

To, co za kotarą

Jedną z doradczyń duchowych jest Monika*. – Od małego byłam bardzo wrażliwą, a zarazem kreatywną osobą – opowiada. – Interesowały mnie różne rzeczy, ale najbardziej to, co znajdowało się za kotarą. Byłam zainteresowana tym, co znajduje się za drzwiami, które boimy się otworzyć i tym wszystkim, co jest strasznie dziwne i czego nie da się wytłumaczyć – wspomina.

W życiu kobiety zdarzały się niewytłumaczalne sytuacje. – Gdy byłam w drugiej i czwartej klasie podstawówki, stanął nade mną Indianin. Był w całym rynsztunku, w długich włosach i nachylał się nade mną – mówi. – Bałam się, więc zakrywałam się kołdrą. Nie potrafię wytłumaczyć tej sytuacji. Wtedy myślałam, że to po prostu moja wyobraźnia. Teraz myślę, że to był jeden z moich opiekuńczych duchów – przyznaje.

Gdy Monika miała 12 lat, zmarł jej dziadek. – W nocy w dniu pogrzebu widziałam dziadka. Był w lewym rogu ściany. Po prostu na mnie patrzył – relacjonuje. – Zdarzenie to skłoniło mnie do zainteresowania się ezoteryką. Pierwszym krokiem była lektura o życiu po życiu oraz książka o Satia Sai Babie, indyjskim guru – wymienia.

Jak przyznaje, zawsze cechowały ją dobre przeczucie i intuicja. – Mimo mojego młodego wieku potrafiłam dać bardzo dojrzałe rady. Nie wiedząc, skąd mi się one biorą – wskazuje doradczyni duchowa. – Później wciągnęła mnie ezoteryka, numerologia i astrologia. Moje kreatywność i wrażliwość miały też ujście na scenie i w aktorstwie – dodaje.

Kto wierzy w andrzejkowe wróżby? "Ludzie odczuwają głód duchowości"
Kto wierzy w andrzejkowe wróżby? „Ludzie odczuwają głód duchowości” (fot. Pixabay)

Dać radę

Najważniejszym jednak punktem zwrotnym dla Moniki okazało się pierwsze zetknięcie się z tarotem w wieku 20 lat. – Tarot stał się moim dzieckiem, moim korzeniem – mówi. – Wsiąknęłam w jego świat, bazując na nim jako na pomoście do intuicji, jasnowidzenia i czytania z kart – zaznacza.

Przyznaje, że tarot stał się również sposobem na sczytywanie energii innych ludzi.

– Kiedy wróżyłam z tarota, przyszła do mnie dziewczyna, która była dość skryta. Opowiedziała mi swoją historię o opętaniu. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, a wiedziałam, że nie jest to osoba, która by konfabulowała. Było to moje pierwsze doświadczenie z czyimś opętaniem – opowiada. – Czytając życie innych ludzi, trzeba oddzielać własne doświadczenie. Należy o tym pamiętać i wyłapywać to, co jest odpowiedzią klienta, a co moją własną – podkreśla.

Kobieta wróży od ponad 20 lat, choć dopiero od niedawna za pieniądze. – Cały czas byłam namawiana na to, ale nie mogłam się zdecydować – zapewnia. – Gdy zaczęłam to robić, otworzyły się na mnie różne osobowości, różni ludzie z różnymi problemami, ale też z uniwersalnymi potrzebami. W mojej ofercie mam pytania konkretne, jak i bardziej obszerne. Najlepsze są jednak sesje, bo są bezpośrednie i mogę wejść w energię danej osoby. Poczuć ją i zadziałać dla jej dobra. Dać jej radę, której potrzebuje i która da jej pozytywną energię do działania – przekonuje.

Monika przyznaje, że jest samoukiem. – Tarota nie tyle, co się nauczyłam, co go poczułam – podkreśla. – Jestem apologetą, że tarota i ezoterykę można poznać, ale trzeba mieć narzędzia, które nas połączą ze źródłem i wówczas bardziej odczujemy różne sprawy, sytuacje i ludzi. Wtedy zlejemy się z nimi – stwierdza.

Doradczyni duchowa zajmuje się nie tylko tarotem. – Czytam też kroniki akaszy, czyli pobieram informacje z eteru, z ulotnej energii przenikającej wszystko i wszystkich. Jest to pole energetyczne, które mieści w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – opisuje. – Dodatkowo jest to ciekawe narzędzie, które wchodzi w pole czystej, bezwarunkowej miłości prosto ze źródła. Powiedziałabym, że to głębokie i uzdrawiające nurkowanie w duszy drugiego człowieka. W kronikach dokonuję też odcinania więzi energetycznych od sytuacji lub od osób, które nam nie służą – wyjaśnia.

Miłość i pieniądze

Wróżka nie narzeka na brak klientów. – Często chcą się oni skontaktować ze mną jak najszybciej, bo mają pilne sprawy do rozwiązania – zapewnia. – Najczęściej są to kobiety, które pytają o swoje życie uczuciowe i uczucia partnera. Zdarzają się również mężczyźni, ale w ich pytaniach dominują biznesy i pieniądze – wyjaśnia.

Według Moniki zauważalny jest wpływ niepewnych czasów na klientów. – Inflacja spotęgowała strach o jutro, byt i spłatę kredytu – tłumaczy. – Mimo wszystko dominującym tematem jest jednak miłość i jej różne przejawy. Ludzie zaczynają coraz bardziej odczuwać głód duchowości i szukają jej w różnych przejawach. Jednym z nich są właśnie wróżby – przyznaje.

Innym narzędziem, z którego korzysta kobieta, jest analiza snów. – Z podświadomości wygrzebuję nasze skrywane lęki, obawy i traumy – tłumaczy. – Najczęściej klienci są zainteresowani tarotem i jest mi miło, kiedy wracają i mówią, że to, co powiedziałam, sprawdziło się – zapewnia. – Oczywiście są też tacy, którzy początkowo negują moje przepowiednie, ale często wracają do mnie i rozumiem, że po prostu w danym momencie nie byli gotowi na to, co usłyszeli. Zapewne chcieli słyszeć to, co chciały ich emocje i uczucia, dlatego jako wróżka muszę mieć zrozumienie dla ludzkiej duszy i jej wrażliwości – kończy.

Oswojenie przyszłości

O wróżeniu rozmawiamy z profesorem Romanem Kubickim z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Filozof nie jest przekonany, czy to zjawisko jest obecnie popularniejsze niż w przeszłości. – Dzisiaj mamy media, które kolportują pewne informacje i projekty wróżbiarskie. Mamy także specjalistyczne ośrodki badania publicznej, które z powodzeniem antycypują nasze zachowania na różnych scenach życia, m.in. politycznej, konsumenckiej i obyczajowej. To jednak wcale nie oznacza, że wróżenie dla człowieka współczesnego jest ważniejsze niż było kiedyś – mówi. – Musimy też pamiętać, czym jest sama próba poprzedzania przyszłości jej naszymi projektami, bo takie ambicje oswajania przyszłości prawdopodobniej występują w każdej kulturze. Istnieją zabiegi, w efekcie których przyszłość ma być wreszcie rozpoznana i nie ma nas zaskakiwać – tłumaczy. Ludzie decydują się na wróżby, by oswoić przyszłość i zapewnić sobie większe bezpieczeństwo. – Myślą, że kiedy przyszłość nie będzie żadną tajemnicą, to ich życie będzie bardziej bezpieczne – wyjaśnia. – Każda tajemnica, która pojawia się w życiu, odbiera nam jakiś ułamek bezpieczeństwa. Gdzie tajemnice i zaskoczenie, tam mniejsze bezpieczeństwo. Podejrzewam, że ta potrzeba bezpieczeństwa pociąga ludzi do wróżenia – dodaje.

Według filozofa, by odpowiedzieć na pytanie, czym jest próba oswojenia przyszłości, warto nawiązać do biblijnej historii Ewy i Adama. To jest mianowicie sięganie po kolejny owoc poznania. Kiedy próbujemy nadać przyszłości formę naszej teraźniejszości, to możemy mówić o próbie zerwania tego grzesznego wobec przyszłości owocu wiedzy, Dlatego wróżenie jest swoistym sposobem podglądania czasu, próbą obnażenia jego najbardziej intymnego momentu, jakim jest przyszłość. Wszak przyszłość ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek nas zaskakiwać, być pewną niespodzianką i radością tajemnicą w naszym życiu. Próbujemy zatem odebrać przyszłości to, co jest jej esencją. Chcemy stworzyć taki czas, w którym jest miejsce tylko na przeszłość i teraźniejszość – zauważa. Prof. Kubicki podkreśla, że gdy wróżymy, istnieje pewne ryzyko, że wyobrażenie przyszłości nie zawsze musi być zgodne z naszymi oczekiwaniami. Można nawet zaryzykować, że jeśli chce nam się żyć, jeśli mamy taką wolę trwania, to właśnie dlatego, że czerpiemy tę energię z tej tajemnicy, której nazwą jest przyszłość – przyznaje. – Istnieje obawa, że gdybyśmy ogołocili nasze życie z przyszłości, to mówiąc kolokwialnie, nie chciałby nam się żyć. Paradoksalnie cała siła życia bierze się stąd, że nie wiemy, co się w nim wydarzy – zapewnia.

* Monika, doradca duchowy (tel. 502-462- 757, profil na FB: Monika Teresa – doradca duchowy).

Zobacz też: Poznań reprezentowany w finale MasterChef Polska. Poznanianka w finale

Hubert Ossowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl