Kolejny mecz Lecha w Lidze Konferencji już w czwartek. A od kilku dni trwa burzliwa dyskusja o Johnie van de Bromie. Komentatorzy mu nieprzychylni podkreślają, że Holender wypisał się już ze swoim zespołem z walki o mistrzostwo Polski, co więcej, Lecha nie ma też w zmaganiach o krajowy puchar. To prawda, ale przecież Lech może kontynuować wspaniałą europejską przygodę.
WCIĄŻ DOBRA PERSPEKTYWA
Strata Kolejorza do lidera z Częstochowy wynosi już 16 punktów – nie do odrobienia. To za duży dystans, by myśleć o obronie tytułu. To oczywiste, natomiast Lech wciąż gra w europejskich pucharach i jest na trzecim miejscu w ligowej tabeli, miejscu premiowanym grą w Europie w kolejnym sezonie.
WIELE DRUŻYN EUROPEJSKICH PUNKTUJE GORZEJ
Dodajmy, że aż piętnaście drużyn-pucharowiczów w swoich ligowych rozgrywkach punktuje gorzej niż Lech (1,7 pkt na mecz). Niechlubnym numerem jeden jest West Ham United, który jako jedyny notuje średnią poniżej punktu na mecz (0,92). Można wymienić też trzy drużyny z rezultatem odrobinę lepszym od Lecha — Trabzonspor i Eintracht Frankfurt zdobywają 1,73 pkt, a Betis ma średnią 1,74 pkt na spotkanie.
GORSI SĄ TEŻ W LK
A jeśli chodzi tylko o Ligę Konferencji, to są tu też drużyny gorzej punktujące. Wymieńmy je:
KAA Gent, FC Basel, Fiorentina, Anderlecht, West Ham United, Sivasspor, Nicea, Villarreal
PECH LECHA
Lecha krytykuje się za to, że zgubił punkty ze średniakami, jeśli nie słabeuszami – Miedź Legnica, Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław. Dolny Śląsk nie jest ostatnio dla Kolejorza szczęśliwy, ale nie trzeba znęcać się nad poznaniakami, zważywszy na to, że mieli… pecha. Opierając się na wyliczeniach platformy WyScout i uwzględniając dane z „expected points”, wiemy, że Kolejorz powinien mieć 1,3 punktu więcej na koncie.