Fatalny Tsitaishvilli, świetny bramkarz rywali, 2 czerwone kartki, poprzeczka i ponownie brak skuteczności. Lech Poznań trzeci już raz w tym sezonie przegrał ze Śląskiem Wrocław.
ŹLE SIĘ ZACZĘŁO
Lech podszedł do starcia z trudnym rywalem mocno poratowanym składem. Między innymi za kartki pauzował Mikael Ishak. Wcześniej w tym sezonie Śląsk Wrocław ograł mistrza Polski już dwa razy – w lidze i w pucharze. Mobilizację rywali było widać już od samego początku. Ślązacy założyli mocny pressing i praktycznie uniemożliwili Lechowi swobodne rozgrywanie akcji. Kolejorzowi udało się oddać celny strzał na bramkę rywali, ale bramkarz spokojnie złapał piłkę.
Śląsk skutecznie kontratakował i przyniosło to efekt w 30. minucie spotkania. Yeboah wychodził na sytuację sam na sam, a przed wtargnięciem w pole karne powstrzymał go Murawski. Niestety nieprzepisowo. Sędzia najpierw pokazał kapitanowi niebiesko-białych żółtą kartę. Później obejrzał jednak sytuację jeszcze raz na systemie VAR. Arbiter dłuższą chwilę stał przy monitorze.
Finalnie zdecydował się anulować żółtą kartkę dla Murawskiego i pokazał mu czerwony kartonik. Zawodnicy Śląska wykonywali rzut wolny tuż przed polem karnym Lecha. Exposito strzelił płasko po ziemi w stronę dalszego słupka. Debiutujący w barwach Kolejorza Dominik Holec nie spodziewał się takiego uderzenia. Lech przegrywał 0:1 i grał w dziesiątkę.
LECH WALCZYŁ, ALE…
Kolejorz dobrze wszedł jednak w drugą część spotkania. Skóraś najpierw ze skrzydła próbował dograć piłkę do kolegów w polu karnym. Podanie zostało jednak zablokowane. Chwilę później młody skrzydłowy przyjął futbolówkę przed polem karnym i oddał piękny strzał z woleja. Trafił jednak w poprzeczkę. W 50. minucie miał kolejną dogodną sytuację po świetnym dryblingu i podaniu Szymczaka, ale umieścił piłkę nad bramką.
Lech kolejny raz w tym sezonie był nieskuteczny. Minutę po niewykorzystanej szansie Skórasia Tsitaishvilli strzelił prosto w golkipera, będąc 3 metry przed bramką. 6 minut później Gruzin popełnił kolejny poważny błąd. Przyciśnięty przy linii bocznej postanowił przerzucić piłkę na drugą stronę, niestety proso pod nogi Yeboah, który wykorzystał szansę i podniósł wynik na 2:0.
W 61. Minucie Milić stanął twarzą twarz z bramkarzem Śląska w polu karnym, ale ponownie Leszczyński popisał się fenomenalną interwencją. Później to Śląsk był bliski strzelenia kolejnej bramki, jednak Dagerstal nie odpuścił, zablokował strzał i przejął piłkę. W 70. minucie po raz pierwszy w tym roku na boisku pojawił się Joao Amaral. Minutę później drugą żółtą kartę obejrzał Garcia. Oba zespoły grały w dziesiątkę.
NERWOWA KOŃCÓWKA
Śląsk jednak nie odpuścił. Yeboah wypuścił Nahuela na sytuację sam na sam. Przed pole karne postanowił wybiec Dominik Holec. Udało mu się trafić w piłkę, ale kopnął ją prosto w napastnika, a ten zdążył ją jeszcze opanować. Nahuel trafił do pustej bramki. Sędzia dopatrzył się jednak zagrania piłki ręką przy przyjęciu i anulował bramkę na 3:0.
W 88. Minucie po celnej wrzutce Amarala, Skóraś dał jeszcze szansę Lechowi i strzelił na 1:2. Tym razem bramkarz był bez szans. Sędzia przedłużył nadzieje Kolejorza i doliczył 7 minut do regulaminowego czasy gry. Kolejorzowi jednak nie udało się tego czasu wykorzystać. Lech jest na 5. pozycji w tabeli i ma tyle samo punktów, co czwarty Widzew Łódź i trzecia Pogoń Szczecin.