Biła, znęcała się i prostytuowała dzieci. Drastyczne szczegóły sprawy matki zastępczej z Ukrainy

Matka zastępcza z Ukrainy biła, znęcała się, poniżała, prostytuowała dzieci, dla których miała być rodziną. Drastyczne informacje wyszły na jaw dzięki małżeństwu z Wielkopolski, które po wybuchu wojny pomogło kobiecie i jej podopiecznym. Teraz Switłana P. przebywa w areszcie, ale prosi ambasadę o powrót do Ukrainy.

Miała pomagać dzieciom z patologicznym domów, sama się nad nimi znęcała

Pierwszy raz o drastycznej sprawie matki zastępczej, która znęcała się nad adoptowanymi dziećmi, dowiedzieliśmy się w kwietniu. Dziś szczegóły tej sprawy publikuje dziennikarz Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej.

52-letnia Switłana P. przyjechała do Polski w marcu 2022 roku. W Ukrainie opiekowała się sierotami i dziećmi z patologicznych domów, tworząc rodzinę zastępczą, a później dom dziecka. Granicę przekroczyła razem z dziesięciorgiem podopiecznych – w wieku od 4 do 16 lat. Tu pomogło jej małżeństwo, które samo opiekowało się dziećmi.

Wykorzystywała dzieci seksualnie. Nie działała sama

Pewnego dnia, podczas odwiedzin małżeństwa u Switłany, dwie dziewczynki zgłaszają, że są głodne, jednak po chwili temu zaprzeczają. Wtedy kobieta orientuje się, że coś jest nie tak. Powoli prowadzi śledztwo, aż zgłasza przestępstwo na policję. Kilka dni później Ukrainka trafia do aresztu.

Zgodnie z ustaleniami śledczych, Switłana znęcała się na dziećmi ze szczególnym okrucieństwem. W związku z tym ciąży na niej dziesięć prokuratorskich zarzutów, po jednym na każde dziecko. Poniżała je i zastraszała, biła po plecach, rękach, nogach i twarzy pięścią oraz dłonią. Wpychała do ust zabrudzone moczem i kałem pieluchy. Wieszała na metalowym drążka, zmuszała do jedzenia zwierzęcych odchodów. Kobieta działała także z „nieustalonymi mężczyznami”, przekazywała im dzieci w celu „doprowadzenia podstępem do udziału w obcowaniu płciowym”. Sama też je molestowała.

Policja szuka pedofili

W kwietniu Switłana P. częściowo przyznała się do winy. Wyjaśniła, że po przyjeździe do Polski była w stresie, nie poświęcała dzieciom uwagi. Potwierdzała, że biła je paskiem i otwartą dłonią po ustach. Zaprzeczyła natomiast duszeniu i biciu pałką. Na zarzuty o pedofilię odpowiadała „to ohydne kłamstwa”. W komendzie wojewódzkiej w Poznaniu sprawą od pół roku zajmuje się czworo policjantów. Próbują ustalić, kim byli mężczyźni gwałcący dzieci. Pedofile mieli odwiedzać je nie tylko w Ukrainie, ale także w Polsce.

Teraz Switłana przebywa w areszcie, którego nie opuści na pewno do końca roku. Napisała list do ambasady, prosząc o pomoc w powrocie do Ukrainy. Większość dzieci mieszka z małżeństwem z Wielkopolski. Chodzą do szkół i są otoczone pomocą psychologiczną. Prokuratura wystąpiła do Ukrainy z wnioskami o pomoc prawną. Śledczy potwierdza, że Ukrainka jest poczytalna i może stanąć przed sądem.

Marianna Anders
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl