-
Erwin Nowak
-
Z pewnością jest to obiekt, który wywołuje w ludziach wiele emocji. Spacerowicze zatrzymują się obok niej, robią jej zdjęcia i komentują. Spora część z nich również testuje ławkę, często niezgodnie z jej regulaminem, nie trzymając się poręczy.
“Ale super ławka! Co ona robi?”
– spytał chłopiec spacerujący z rodzicami po poznańskiej Malcie.
No właśnie, co ona właściwie robi? Podobnie jak w 15 innych miastach, “patriotyczna ławka” stanęła także w Poznaniu. Miała być elementem kampanii Banku Gospodarstwa Krajowego, reklamującej rządowe inwestycje. Skierowana jest jednak ona na wzgórze porośnięte trawą, podczas gdy za nią znajduje się Jezioro Maltańskie. Niestety nie oznacza to jednak, że zieleń jest jedną z tych inwestycji.
Ławka z "polską flagą" nad Maltą fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl
Podobny los spotkał ławkę w Chorzowie. Z niej, tak samo, jak z ławki w Rzeszowie, oglądać możemy drzewa w parku. Z ławki Olsztynie widać schody urzędu wojewódzkiego i pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej. Nie wiadomo również jakie rządowe inwestycje można podziwiać z tej we Wrocławiu. Wychodzi więc na to, że ambicje BGK minęły się z rzeczywistością. W Poznaniu nawet o 180 stopni.
“100 tysięcy złotych za kawałek sklejki, to tylko w Polsce możliwe. I to w kolorach Rosji.”
– rzucił mimochodem starszy mężczyzna.
Dokładnie tyle kosztowała każda z 16 “patriotycznych ławek” – 100 tysięcy złotych. Łącznie rząd wydał więc na nie co najmniej 1,6 miliona złotych. Z tym że to nie koniec wydatków. Drewniane kontury konstrukcji od frontu przypominają granice Polski, a w dodatku pomalowane są białą i czerwoną farbą. Ta karykatura naszego kraju, poza metalowymi poręczami, których rząd każe kurczowo się trzymać, jest niestety w większości drewniana. W ten sposób po pierwszym deszczu trzeba było ją ratować.
fot. Erwin Nowak / wpoznaniu.pl
Po 10 dniach na bokach konstrukcji widać było zacieki, a w wielu miejscach schodziła z niej farba. 3 dni później kontury Polski ponownie pomalowano na biało-czerwono. Wykonawca odmalował także niebieski podest, który w połączeniu z bielą i czerwienią tworzy kolory flagi Rosji. Niestety wciąż nie wiemy, kto odpowiada za to nieprzemyślane połączenie kolorów. Architekt się nie ujawnił, o ile w ogóle jest to dobre określenie. Mamy przecież do czynienia z drewnianym podestem, do którego dokręcona jest sklejka w kształcie granic Polski, a na środku? Na środku stoi zwykła parkowa ławka.
Historia zatacza koło, prawie…
Dużo większą finezją i wyobraźnią popisał się projektant ławek niepodległości. Czy ktoś jeszcze o nich pamięta? Ministerstwo Obrony Narodowej wydało na nie ponad 4 miliony złotych. Każda kosztowała 30 tysięcy złotych, więc ponad trzy razy mniej niż “jarosławki”, bo tak zwykło się już nazywać “ławki patriotyczne”. One przynajmniej, nawiązując do pytania chłopca, przynajmniej „coś robiły”.
Po zmroku żółte Ledy podświetlały napis “niepodległa”, a siedziska były podgrzewane w zimie. Co więcej, ławka edukowała. Po naciśnięciu przycisku, z głośnika można było usłyszeć patriotyczne pieśni, czy informacje historyczne. Konstrukcja, waga i sposób mocowania ławki oraz użyty materiał były odporne na wandalizm i próby demontażu siedziska. Choć wielu nazywało ją estetycznym dramatem, funkcjonalnie okazuje się dużo lepsza niż “jarosławki”.