To może być koniec Warty Poznań. Klub nie ma własnego stadionu, a negocjacje w sprawie wynajmu murawy przy ul. Bułgarskiej stanęły w martwym punkcie. Jeśli klub nie dojdzie do porozumienia z operatorem obiektu, to klub nie zagra w I lidze. Właściciel klubu dał też jasno do zrozumienia, że nie interesuje go gra w Grodzisku Wielkopolskim. „Miejsce Warty jest w Poznaniu” – mówi Farjaszewski.
Warta Poznań przegrała w ostatnim meczu Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok 0:3. To przypieczętowało los klubu, który spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej. Warcie nie pomogła przegrana Lecha Poznań, którego pokonała Korona Kielce i to właśnie ona utrzymała się w lidze kosztem Warty.
Spadek to nie koniec problemów dla Warty Poznań. Właściciel klubu, Bartłomiej Farjaszewski poinformował, że drużynie grozi wycofanie z rozgrywek I ligi polskiej. Klub od lat zmaga się z brakiem własnego stadionu spełniającego wymogi Ekstraklasy. Dotąd rozgrywał swoje mecze w Grodzisku Wielkopolskim, ale jak przekonuje Farjaszewski: „Albo w Poznaniu, albo wcale”.
– Ostatnie tygodnie i dni były bardzo trudne. Końcówka sezonu była wyjątkowo wymagająca, co spowodowało konieczność przemyślenia wielu kwestii i spojrzenia na nie z różnych perspektyw. Przyszłość Warty Poznań to Poznań. Nie ma żadnej alternatywy dla klubu niż tutaj, w naszym mieście. Warta była, jest i będzie poznańskim klubem. Ostatnie pięć lat były pełne wyzwań, ale również sukcesów. Od momentu, gdy w 2019 roku złożyliśmy pismo dotyczące modernizacji i wyprowadziliśmy się do Grodziska, przeszliśmy długą drogę. Mimo że graliśmy poza Poznaniem, klub nadal się rozwijał. Jednak teraz nadszedł czas, aby Warta wróciła do swojego prawdziwego domu – stwierdził Bartłomiej Farjaszewski, właściciel klubu.
Plan powrotu do Poznania
Pod koniec poprzedniego sezonu Warta Poznań złożyła wniosek o pozwolenie na rozgrywanie swoich meczów na stadionie Lecha Poznań przy ulicy Bułgarskiej. Władze miasta wyraziły wstępną gotowość do dostosowania obiektu, ale na przeszkodzie stanęły dwie kluczowe kwestie: konieczność przebudowy stadionu oraz podpisanie umowy z dzierżawcą obiektu i Lechem Poznań.
Przebudowa stadionu to proces czasochłonny i kosztowny. A pieniądze Warty, po spadku z Ekstraklasy, są ograniczone. Koszt wynajmu stadionu na minimum 17 spotkań ligowych rocznie szacuje się na około 3,5-4 mln złotych, co przekracza aktualne możliwości klubu.
– Na pewno nie wracamy do Grodziska Wielkopolskiego. Warta Poznań to dziedzictwo poznańskie, przez 6 lat słuchaliśmy różnych obietnic. Dałem od siebie mnóstwa serducha i miliony pieniędzy. Problemów infrastrukturalnych, jednak nie przeskoczę – mówił Farjaszewski i dał jasno do zrozumienia, że Warta Poznań będzie grała przy Bułgarskiej, albo nie będzie występować w 1. lidze.
– Jeśli nie będzie porozumienia z Lechem Poznań i władzami miasta, to Warta Poznań nie przystąpi do rozgrywek 1. ligi. Czas na podjęcie decyzji mamy do 18 czerwca, wówczas komisja licencyjna będzie podejmować decyzję w sprawie gry – dodał Artur Meissner, prezes klubu.
„Możemy się przebierać nawet w kontenerach”
Farjaszewski dodał, że będzie szukał rozwiązań, aby klub miał przyszłość. „Nawet 1 proc. szans na przystąpienie rozgrywek to dla mnie dużo. Będę walczył też, gdy będzie 0,5 proc.” Aby Warta mogła grać w pierwszej lidze, musi spełniać wymogi licencyjne. Formalnie Warta jest już w rozgrywkach pierwszej ligi, ale aby faktycznie do nich przystąpić, potrzebujemy stadionu w Poznaniu. Co się jednak musi stać, aby Warta mogła grać na Enea Stadionie? Potrzebne będzie przystosowanie obiektu na potrzeby „Zielonych”, czyli przede wszystkim stworzenie szatni na czwartej trybunie, a także zawarcie umowy z dzierżawcą obiektu, czyli spółką Stadion Poznań.
– Do szatni Lecha Poznań nie mamy wstępu, a szatni Warty nie ma przy ul. Bułgarskiej. Powinniśmy móc dostać szatnię na czwartej trybunie, ale jest ona w połowie wynajmowana. Wybudowanie nowej szatni za długo potrwa, na co nie zgodzi się Komisja Licencyjna – mówi prezes klubu Artur Meissner.
Dodał, że negocjacje z operatorem są skomplikowane i włodarze Warty zostali zobligowani w umowie do zachowania poufności, co oznacza, że nie mogą ujawniać szczegółów.
– My naprawdę mamy małe oczekiwania, możemy się przebierać w busie, w kontenerach, w szatniach akademii, możemy się przebierać w naszej siedzibie przy ul. Spychalskiego i autami jeździć na stadion. Naprawdę, oczekiwań nie mamy wygórowanych – dodaje Farjaszewski.
Włodarze Warty Poznań nie komentują obecnie spraw sportowych, ponieważ jak przekonują, potencjalne zakontraktowanie trenera też uzależnione jest od tego, czy klub będzie mógł grać w 1. lidze.
Czytaj też: Karaś/Rogucki, LemON i nie tylko. Zagrają za darmo. Kiedy?