Dotąd Wielkopolska miała najwięcej miejsc spośród wszystkich województw, w których na dojazd pogotowia trzeba było czekać dłużej niż kwadrans. – Właśnie składamy do NFZ-u wniosek w tej sprawie – mówi wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk.
– W ciągu dwóch tygodni Narodowy Fundusz Zdrowia prześle swoją dokumentację do Ministerstwa Zdrowia, a to w ciągu miesiąca powinno podjąć decyzję, w kwestii liczby i wyposażenia dodatkowych zespołów ratownictwa medycznego – poinformowała dziś przed południem wojewoda wielkopolska.
Czy jest szansa na szybkie pogotowie?
– Jak tylko będzie informacja, że dana liczba tych zespołów będzie uruchomiona, to znajdą się siły i środki po naszej stronie, by te zespoły uruchomić jak najprędzej – wyjaśnia wojewoda. Przygotowanie wniosku o wzmocnienie wielkopolskiego pogotowia poprzedziła analiza danych, gdzie zespołów ratownictwa medycznego brakuje najbardziej.
– Opieraliśmy się na obiektywnych kryteriach. Kiedyś karetki były polityczne, teraz stały się apolityczne. Najważniejsza jest bowiem konieczność zabezpieczenia czasu dojazdu karetki do pacjenta – tłumaczy wojewoda Sobczyk.
Do tej pory, jak zauważa Pani wojewoda, liczba karetek na sto tysięcy pacjentów nie była zadawalająca.
– Rekomendowaliśmy, by liczba ta wzrosła do dwunastu i mam nadzieję, że maksymalnie dużo uda się uzyskać – podsumowała wojewoda Agata Sobczyk.
Do tej pory na 100 tys. mieszkańców w Wielkopolsce przypadało średnio 3,5 karetki. Zbyt mało było ich nawet w Poznaniu.