25 lat „Wielkiej Przygody z Filmem”. Rozmowa z Marianem Suchaneckim

Nie w każdym projekcie chodzi o wielkie, hollywoodzkie kariery, czy światowe premiery. Bo kiedy przychodzi do spotkania z ludźmi ciekawymi, proces twórczy staje się tylko dodatkiem do prawdziwej przygody. Szczególnie, kiedy są to osoby, których świata na co dzień nie znamy.

Warsztaty „Wielka przygoda z filmem” rozpoczęły się w 1994 roku. Przez 26 lat, młodzi ludzie z Poznania pod opieką Mariana Suchaneckiego, znanych reżyserów, operatorów kamery i montażystów filmowych, realizowali swoje autorskie scenariusze. W dotychczasowych 26 edycjach, w warsztatach uczestniczyło ok. 3000 uczniów poznańskich szkół podstawowych, gimnazjów i liceów, realizując ponad 130 krótkich filmów fabularnych i dokumentów. Wśród nich, dużą grupę stanowiły osoby z różnym stopniem niepełnosprawności fizycznej i intelektualnej, a także pochodzące z „marginesu społecznego – tzw dzieci ulicy, podopieczni świetlic socjoterapeutycznych i ośrodków wychowawczych itpProjekt kończył się premierową projekcją kinową podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza „Ale Kino!” w Poznaniu. 

Marianna Anders: Jak to się zaczęło? 

Marian Suchanecki: W 1994 roku, w Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, zaczęto myśleć także o warsztatach filmowych. Zaproponowano mi, że podczas tych jednodniowych spotkań, będę odpowiadał za stronę filmową. Już przy następnej edycji w 1995 roku pomyślałem, że jeden dzień to za mało. Grupa przyjeżdżała, pisała scenariusz, wypadaliśmy w okolice zamku na zdjęcia. Powstawały krótkie formy filmowe bez dialogów. Montaż odbywał się tu lub w telewizji. Bardzo trudno opowiedzieć coś bez dialogu, bez słów. To zmusza do operowania tylko obrazem i dobrze, bo film to przede wszystkim sztuka ruchomych obrazów… Kolejno udawało mi się przedłużyć warsztaty z 1 dnia do 3. Ostatecznie doszliśmy do 9 spotkań warsztatowych w cyklu rocznym, obejmujących cały proces powstawania filmu, od scenariusza, plan filmowy aż do montażu. Powstawały filmy dłuższe, kilkunastominutowe, udźwiękowione i z dialogami. 

M.A.: Jak wyglądały zajęcia?

M.S.: Podczas zajęć, młodzi ludzie mogli zapoznać się ze wszystkimi etapami produkcji filmowej. Wtedy kamera była rzadkością, nie każdy miał do niej dostęp. Na początku kręciliśmy VHSami, ale kwestie techniczne nie są najważniejsze. Były dwie zasady, których przestrzegaliśmy. Po pierwsze nie odbiegać od pomysłów dzieci, po drugie opiekunem zawsze był profesjonalista – reżyser filmowy  i operator kamery, którzy mieli pomóc w profesjonalnej realizacji dziecięcego lub młodzieżowego scenariusza.

M.A.: A czy któryś z uczestników robi teraz łódzką lub hollywoodzką karierę?

M.S.: Wielkich karier nie ma. Co najmniej trzy dziewczyny są aktorkami, dwie osoby pracują w przemyśle filmowym w Wielkiej Brytanii, jeden robi filmy dla BBC. Spora część naszych uczestników jest teraz bardziej świadomą grupą odbiorców produkcji telewizyjnej i kinowej.

M.A.: Jaki film najbardziej zapadł Panu w pamięć?

M.S.: Najbardziej w pamięć zapadły filmy, które robiliśmy z dziećmi niepełnosprawnymi. Młodzieżą głuchą, niewidomą, z niepełnosprawnością ruchową. Z dziećmi wykluczonymi. Te spotkania były dla mnie najważniejsze. Oprócz tego, że staraliśmy się przekazać wiedzę, jak zrobić film i opowiedzieć ich historię, to dla mnie było to poznanie ciekawych młodych ludzi. Ludzi, którzy pomimo niepełnosprawności, są tacy jak my, maja te same emocje i uczucia. Rozmowy poza zdjęciami, poznawanie ich problemów, to była przygoda. Taka ludzka. Świat, którego wcześniej nie znałem. Pamiętam, kiedy z niepełnosprawną intelektualnie i ruchową Anastazją, poruszającą się na wózku, jechaliśmy nad morze. Kręciliśmy ostatnią scenę na plaży. Obok niej siedziało dwóch niepełnosprawnych przyjaciół, którzy zrobili wszystko, by zobaczyła morze. Podróżowali stopem, pokonywali szereg przeszkód by się nad nie dostać. Piękna scena, oni stoją z nią, dają jej muszelkę,  Anastazja patrzy na morze i mówi, „mam  dwoch przyjaciół, mam”. Wiele filmów pamiętam, właściwie każdy. Były też dwa kryminalne filmy z młodzieżą wychowującą się na ulicy. Spodziewaliśmy się, że możemy mieć duże problemy wychowawcze, a okazuje się, że to były najbardziej obowiązkowe, zdyscyplinowane osoby. Zrealizowaliśmy wiele filmów o różnorodnej tematyce i każdy stanowił niepowtarzalną nie tylko filmowa przygodę dla nas dorosłych ale także, mam nadzieję, dla uczestników projektu.

 

O „Wielkiej Przygodzie z Filmem” ma powstać film dokumentalny. Związani od lat z projektem: Marian Suchanecki, Janusz Piwowarski i Artur Stachowiak chcą opowiedzieć, czym tak naprawdę były warsztaty dla uczestników i jak ta 25-letnia przygoda wyglądała.

 

M.A.: Jak dokładnie będzie wyglądał film dokumentalny?

M.S.: Postanowiliśmy, że nie opowiemy o samej historii, bo mało kogo interesuje, że w 1994 rozpoczęły się warsztaty filmowe i wzięło w nich udział tyle i tyle osób. Chcemy opowiedzieć historię przez wypowiedzi reżyserów, opiekunów, a przede wszystkim uczestników. O tym, czym może być taka przygoda z filmem. Że zajęcia pełnią też funkcję wychowawczą, terapeutyczną. To nie jest akademia filmowa, uczestnicy nie muszą trafiać do wyższych filmowych uczelni. Ważniejsze jest to także, że uczestnik nauczy się pracy zbiorowej, odpowiedzialności i jednocześnie spojrzy inaczej na filmy,  zobaczy np. ile pracy potrzeba, by nakręcić jedną scenę. Pozna także ciekawe, osobowości twórcze. Warsztaty stanowiły autentyczną przygodę w spotkaniu młodych ludzi z filmem, niekiedy mającą wpływ na dalsze ich losy i to chcemy pokazać oraz  przekazać by takie filmowe spotkania twórcze  były nadal realizowane nie tylko w Poznaniu.

Marianna Anders
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl