Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się reklamom w przestrzeni publicznej dużych polskich miast. Poznań jest tym, które z tzw. reklamozą radzi sobie najlepiej.
Reklamoza to pejoratywne określenie nadmiaru najcześciej nielegalnych billboardów, szyldów czy banerów, które szpecą nasze miasta. NIK postanowiła przyjrzeć się temu, jak z plagą reklam radzą sobie polskie miasta. Co się okazało?
Reklamoza wciąż obecna, ale w Poznaniu jakby mniej
– Miasta wciąż nie radzą sobie z nielegalnymi reklamami w przestrzeni publicznej – informuje Najwyższa Izba Kontroli.
– Okazało się, że od 12 do 100 proc. billboardów, szyldów, banerów czy plakatów skontrolowanych przez NIK na ulicach Gdańska, Wrocławia, Łodzi, Poznania i Opola umieszczono tam bez zgody i wiedzy lokalnych władz – wynika z raportu NIK. Najniższa wartość 12 proc. to właśnie wynik Poznania. NIK zauważa, że nielegalne reklamy wiszące w miastach to nie tylko przykłady naruszenia prawa. To przede wszystkim dochody, które mogłyby wpływać do kasy miast. Zdaniem NIK wpływy te w kontrolowanych miastach mogły sięgać nawet ponad 1 mln zł.
Laserem w reklamy
NIK zwraca także uwagę, że w Poznaniu w ramach projektu pilotażowego, za pomocą nowoczesnego skaningu laserowego sprawdzano dwie ulice na odcinku 2 km.




– Zidentyfikowano wówczas 516 reklam, ale na 134 znajdujące się w pasie drogowym, aż 131 było nielegalnych. Umieszczono je tam bez stosownego zezwolenia. Wyniki tego pilotażu nie zostały jednak wykorzystane np. do nałożenia kar za umieszczenie – bez podstawy prawnej – nośników reklam na nieruchomościach miejskich i w pasie drogowym – informuje NIK.
Nie brzmi to zbyt optymistycznie ale finalnie to właśnie Poznań okazał się tym miastem, w którym nielegalnych reklam było najmniej.
