Czworaczki z Polnej czują się dobrze. Ze szpitala jednak, tak szybko nie wyjdą

Stan czworaczków jest stabilny, a matka czuje się dobrze. Na wypis jednak zdecydowanie za wcześnie. „Dla nas kwestia kluczowa to dojrzałość układu oddechowego” – mówią lekarze ze szpitala przy ul. Polnej, którzy opiekują się noworodkami.

Czworaczki, które miały być trojaczkami przyszły na świat już w 31 tygodniu ciąży, czyli półtora miesiąca za wcześnie. Ich stan jest jednak stabilny i oddychają samodzielnie.

„Na razie jesteśmy zadowoleni, natomiast ostrożnie z prognozowaniem. Te dzieci wymagają intensywnego nadzoru i obserwacji.” – mówi Tomasz Szczapa, kierownik kliniki zakażeń noworodka w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym.

Matka noworodków czuje się dobrze i jej stan również jest stabilny. Dzieci, jak i matka spędzą jednak w szpitalu jeszcze trochę czasu.

„Zdecydowanie na wypis jest za wcześnie. Masa ciała to jeden z elementów, ale dla nas kwestia kluczowa to dojrzałość układu oddechowego, ale też innych układów. Ciąża donoszona to 37 skończonych tygodni, sporo tutaj jeszcze zostało. W przypadku ciąż wielopłodowych szansa na donoszenie jest tym mniejsza, im więcej jest płodów” – informuje Tomasz Szczapa.

Jak często zdarzają się takie porody?

Lekarze dodają, że takie sytuacje jak ta, czyli przyjście na świat czworaczków są wyjątkowe. W ciągu ostatnich kilkunastu lat wydarzyły się tylko dwa takie porody. Statystyczna szansa na czworaczki to 1:512 000. Jest to 0,00019% wszystkich ciąż.

Rozwiązanie takiej ciąży jest możliwe tylko drogą cięcia cesarskiego. Przy czworaczkach jest to duże wyzwanie logistyczne. Samo cięcie – w tym przypadku – przebiegało bez żadnych niespodzianek i powikłań. Poród nie trwał ani minuty dłużej niż zakładano. Przy cięciu cesarskim trwa to zwykle od 45 minut do godziny.

Jak pominięto czwarty płód?

„Sama metodyka badania ultrasonograficznego nie wykazuje w jednym momencie 4 bijących serc. Według standardów, w przypadku ciąży wielopłodowej, takie badani powinno trwać około 45 minut. Nie zawsze na to jest czas, takie rzeczy się zdarzają.” – mówi Wiesław Markwitz, lekarz ze szpitala przy ulicy Polnej.

Jedno z istotnych wyzwań od pierwszych minut życia, to ograniczenie możliwości wychłodzenia takiego pacjenta. Im taki noworodek jest mniejszy, tym większe ryzyko, że się wychłodzi, a każde, nawet najmniejsze wychłodzenie może wpłynąć na występowanie powikłań i na szanse na przeżycie.

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl