Policja chciała zatrzymać aktywistów LGBT a zatrzymała…ludzi wracających z zakupów

Ślady pobić na ciałach zatrzymanych i brak informacji o powodach zatrzymania – Rzecznik Praw Obywatelskich ujawnił raport dotyczący nieprawidłowości w zachowaniu policji w czasie zatrzymań osób protestujących w Warszawie po aresztowaniu Margot.

Rzecznik Praw Obywatelskich ujawnia, że policja zatrzymała min.osoby wychodzące ze sklepów, które nie miały nic wspólnego z protestami.

Jak wynika z obserwacji KMPT wśród zatrzymanych znalazły się m.in. osoby, które nie uczestniczyły czynnie w zgromadzeniu na Krakowskim Przedmieściu czy ul. Wilczej, a przyglądały się zajściu. Niektóre z tych osób miały tęczowe emblematy (torby, przypinki, flagi). Wśród zatrzymanych były jednak także osoby przypadkowe, które akurat w danym momencie wyszły np. do sklepu i wracały z zakupami.

Obserwatorzy z biura Rzecznika donoszą też o brutalności policji i śladach pobić na ciałach zatrzymanych.

Kilkoro rozmówców zwróciło uwagę na brutalność policji w chwili zatrzymania. Niektórzy mówili o pobiciu w policyjnych samochodach. Część osób posiadała widoczne obrażenia na ciele, które zostały udokumentowane przez przedstawicieli KMPT. Niektórzy zatrzymani wskazywali na nieadekwatne stosowanie środków przymusu bezpośredniego np. zakładanie kajdanek na ręce z tyłu w czasie transportu, rzucenie na ziemie w celu zakucia kajdanek.

Pracownicy biura rzecznika informują też o sporym zamieszaniu w policyjnej akcji.

Wszystkie osoby, które rozmawiały z przedstawicielami KMPT, zwracały uwagę na ogromny chaos panujący wśród funkcjonariuszy Policji. W momencie ujęcia nie podawano im powodów zatrzymania. W raz z upływem czasu jako przyczyny zatrzymania wskazywano na np. naruszenie tzw. ustawy covidowej. Ostatecznie większości z zatrzymanych zarzucono popełnienie czynu z art. 254 Kodeksu karnego, czyli udział w zbiegowisku ze świadomością, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie. Osoby zatrzymane nie miały informacji dokąd zostaną przetransportowane.W wielu przypadkach przewożono te osoby z jednej komendy na drugą. A czas pomiędzy zatrzymaniem i osadzeniem w PdOZ wynosił nawet 12 godzin. Część rozmówców przesłuchiwanych było w nocy. Niektóre osoby trafiały do PdOZ rano, gdzie odsypiały na twardych pryczach, bez koca i materaca, bez jedzenia i wody.

Cały raport dostępny jest – TUTAJ

Artur Adamczak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl