Poniedziałkowy odczyt inflacji wskazał 17,9 procent. Takie prognozy przedstawiali również ekonomiści. Wzrostu inflacji nie umiał przewidzieć jednak Adam Glapiński, który jeszcze miesiąc temu twierdził, że sytuacja się stabilizuje.
INFLACJA NAJWYŻSZA OD 26 LAT
Inflacja w Polsce w październiku wyniosła 17,9 procent w porównaniu do poprzedniego roku, o czym poinformował w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. To najwyższy wynik od 1996 roku, kiedy w grudniu wynosiła ona 18,5 procent. W porównaniu z odczytem sprzed miesiąca inflacja wzrosła 1,8 procent i jest to najwyższy miesięczny wzrost od kwietnia tego roku.
PIERWSZE DANE
Z danych, które do tej pory przedstawił GUS wynika, że żywność i napoje bezalkoholowe podrożały rok do roku o 21,9 procent, paliwa o 19,5 procent, a nośniki energii aż o 41,7 procent. Więcej dowiemy się z raportu, który GUS opublikuje 15 listopada. Wtedy też Rada Polityki Pieniężnej zadecyduje, czy podniesie stopy procentowe.
Inflacja rośnie prawie nieustannie od lutego poprzedniego roku. Spadła jedynie 8 miesięcy temu, gdy weszła tarcza antyinflacyjna. Pomysł rządu nie powstrzymał jednak zwyżkowego trendu, a jedynie sztucznie obniżył odczyt.
„PŁASKOWYŻ” ZDANIEM GLAPIŃSKIEGO
Jeszcze na początku września prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński uspokajał, że sytuacja się stabilizuje. Mówił, że inflacja jest w fazie “płaskowyżu” i od tego momentu będzie stopniowo maleć. Niecały miesiąc później, po wrześniowych odczytach inflacji tłumaczył, że mimo wzrostu wciąż może być to “płaskowyż”.
Użyłem stwierdzenia, że inflacja wejdzie na płaskowyż, czyli że będą jakieś górki i dołki. Czy to, co się dzieje teraz, nadal jest w logice płaskowyżu? Wystąpiły czynniki po stronie cen żywności i surowców energetycznych, które zaburzają logikę płaskowyżu, ale być może nadal to jest płaskowyż. – mówił Adam Glapiński.
Teraz jednak okazuje się, że prezes NBP albo kłamał, albo nie umiał przewidzieć trendu inflacji, w przeciweństwie do wielu ekonomistów.
