Ewa Zgrabczyńska oznajmiła, że jest niewinna i wszystkie zarzuty są fałszywe. Uważa, że jej osoba stała się problematyczna dla obecnie urzędującego prezydenta Poznania przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi. Jak przekonuje, na całej sytuacji zyskują też organizacje myśliwskie i futrzarskie, a tracą zwierzęta. Moment aresztowania i dowiezienia do prokuratury wspomina, jako „odczłowieczający” i „dehumanizujący”.
Przypominamy: poznańscy policjanci na polecenie Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zatrzymali w poniedziałek, 4 marca dyrektorkę poznańskiego zoo, Ewę Zgrabczyńską (zgodziła się na publikację wizerunku). Usłyszała ona zarzuty dot. działania na szkodę miasta. Miała nadużywać swoich uprawnień i funkcji, skrzywdzić wierzycieli i nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań.
Wobec podejrzanej zastosowano dozór policyjny, zakaz kontaktowania się ze świadkami i zawieszenie w pełnieniu funkcji dyrektora zoo. Ewa Zgrabczyńska nie może też wchodzić na teren ogrodu zoologicznego na czas trwania postępowania.
Oskarżona nie przyznała się do stawianych jej zarzutów i złożyła obszerne wyjaśnienia. We wtorek, 5 marca urzędnicy miejscy pojechali złożyć wypowiedzenie dyrektor zoo. Ta go nie przyjęła, ponieważ przebywa na zwolnieniu lekarskim. W środę, 6 marca dyrektor zoo zwołała konferencję prasową, na której wygłosiła swoje stanowisko wobec zarzutów Prokuratury Okręgowej.
„Jestem niewinna”
– Zostałam wplątana politycznie i społecznie w wydarzenia mające miejsce w Poznaniu. Protestuję przeciwko złamaniu moich praw człowieka i obywatelskich. Przyjęcie takiego podejścia wobec mnie może wynikać z mojego zaangażowania w działania społeczne – rozpoczęła swoje przemówienie Ewa Zgrabczyńska.
Następnie dyrektor zoo przedstawiała swoją wersję wydarzeń z dnia zatrzymania. Jak relacjonuje, policja podjęła interwencję, gdy Zgrabczyńska pracowała przy zwierzętach. Funkcjonariusze nie pozwolili jej się przebrać i umyć.
– Wzięto mnie do samochodu w lichutkiej kurtce, bez możliwości zabrania leków. Moje ręce zakuto kajdankami z tyłu, jak to się robi wobec osób, które mogą stanowić zagrożenie. Nigdy nie wykazywałam zachowań agresywnych. Tego typu działania są niedopuszczalne w kraju, który powinien gwarantować prawa obywatelskie i prawa człowieka. Czuję się odczłowieczona i zdehumanizowana – dodała Zgrabczyńska.
Poinformowała, że nie stawiała oporu, nie posiadała żadnych narzędzi sugerujących agresję. Była sama w domu i prosiła tylko o możliwość zamknięcia swoich zwierząt, co miało zostać jej odmówione. – Nie mogłam również skorzystać z toalety czy skontaktować się z bliskimi, ponieważ odebrano mi telefon – dodaje.
Ze względu na charakter postępowania nie odniosła się do postawionych zarzutów. Oznajmiła, że są niezgodne z prawdą i niezbędne wyjaśnienia przekazała w prokuraturze.
– Wszystkie zarzuty przeciwko mnie są fałszywe, niepoparte faktami i będę dążyła do udowodnienia, że jestem niewinna.. Jestem spokojna i będę pozwalała prokuraturze na spokojną pracę zgodnie z przepisami, prezentując swoje dowody. Moi pełnomocnicy będą działać w tej sprawie. Jednak dla mnie nie ma wątpliwości, że te działania zostały podjęte przeciwko mnie w celu zawieszenia mnie z funkcji dyrektora ogrodu zoologicznego. Gdyby nie taka forma zatrzymania, nadal pełniłabym swoje obowiązki do czasu wydania prawomocnego wyroku sądowego – powiedziała Zgrabczyńska.
Ewa Zgrabczyńska: „Jestem niewygodna dla prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka”
Dyrektor zoo zaapelowała też swoje słowa bezpośrednio do prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka, aby nie wypowiadał się on publicznie na temat naruszenia przez nią prawa, ponieważ nadal obowiązuje zasada domniemania niewinności. Przypomniała, że nie skazano jej żadnym wyrokiem sądowym, a postępowanie dowodowe wciąż trwa i nie usłyszała skonkretyzowanych zarzutów.
– Jestem zaniepokojona faktem, że wydano mi zakaz kontaktu z pracownikami ogrodu zoologicznego, wśród których są osoby, z którymi współpracuję od lat i które są dla mnie jak rodzina. Odebrano mi także możliwość obrony, a postanowienie prokuratorskie jest pełne błędów, co budzi poważne wątpliwości co do jego skuteczności – powiedziała Zgrabczyńska.
Dodała: – Podejrzewam, że moje zawieszenie w funkcji dyrektora ogrodu zoologicznego w okresie przedwyborczym wynika z faktu, że jestem osobą niezależną, która zawsze stawiała dobro zwierząt i ludzi ponad interesy polityczne. Będę uważnie obserwować, kto zostanie moim następcą, gdyż mam pewne teorie na ten temat.
Ewa Zgrabczyńska oznajmiła, że pomimo „prób zawieszenia jej w obowiązkach, nadal jest formalnie zatrudniona w ogrodzie zoologicznym, choć przebywa na zwolnieniu lekarskim”.
– Jest to dla mnie czas potrzebny do powrotu do równowagi psychofizycznej oraz do wyjaśnienia sytuacji. Lekarz wie o moim dzisiejszym spotkaniu z mediami – wyjaśniła.
„Sąd jeszcze nie wydał wyroku”
Ewa Zgrabczyńska odniosła się też do próby wręczenia jej wypowiedzenia umowy. Przypomniała, że „liczni urzędnicy, w tym prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak byli skonfrontowani z doniesieniami o zarzutach kontrolnych (NIK), a mimo to nie zawiesili swoich funkcji”.
– Dlaczego więc podjęto kroki przeciwko mnie? Wydaje się, że jest to spowodowane moją płcią, faktem, że jestem kobietą pyskatą, która nie boi się kwestionować rzeczywistości i działać w sytuacjach, gdy procedury i przepisy są niewystarczające. Jestem niewygodną osobą dla wielu polityków, futrzarzy czy myśliwych, którym zależy na utrzymaniu statusu quo – stwierdziła Zgrabczyńska.
Dyrektor zoo przekonuje, że nie przyjęła „ani jednego grosza korzyści majątkowej”. Oznajmiła, że nie jest też „Robin Hoodem, który zabierał bogatemu miastu i dawał biednym zwierzętom”.
– Zakazy, jakie nałożono na mnie, wydają się absurdalne. Nie rozumiem, dlaczego zabroniono mi nawet wstępu do ogrodu zoologicznego czy kontaktu z osobami, które były już przesłuchane w tej sprawie. Prawda jest taka, że mam emocjonalne więzi z niektórymi zwierzętami, z którymi teraz nie mogę się spotkać – powiedziała Zgrabczyńska.
„Jestem osobą niewygodną”
Dodała też, że przebywa na zwolnieniu lekarskim od soboty, co było zgłoszone miastu. Zapytana o rotację pracowników w ogrodzie zoologicznym, stwierdziła, że była ona związana między innymi z naturalnym przejściem pracowników na emeryturę. Przyznała, że sąd pracy przywrócił dwóch pracowników przez nią zwolnionych.
Odniosła się też do relacji z prezydentem Poznania, Jackiem Jaśkowiakiem i z wiceprezydentem Jędrzejem Solarskim.
– Relacje pracownicze z wiceprezydentem Solarskim były bardzo dobre. Natomiast z prezydentem Jaśkowiakiem od zawsze dochodziło do napięć i różnicy zdań. Uważam, że teraz pojawiła się okazja dla prezydenta Poznania, aby takiego kłopotliwego pracownika jak ja się pozbyć. Wszelkie działania, jednak powinny być z uwzględnieniem panujących przepisów prawa – mówiła Zgrabczyńska.
Przypomniała, że dostawała wiele nagród od Urzędu Miasta Poznania. Cztery lata temu prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak podjął decyzję o przyznaniu nagrody w kwocie 10 tys. zł dla dyr. zoo Ewy Zgrabczyńskiej za działania ratujące zdrowie i życie tygrysów transportowanych z granicy polsko-białoruskiej.
„Bardzo serdecznie dziękuję Panu Prezydentowi za nagrodę, doceniam gest Władz Miasta Poznania i zainteresowanie Pana Prezydenta losem tygrysów, bo to za Pana Prezydentury udało się przeprowadzić rewolucję w zoo” – podkreśliła wówczas w komentarzu pod wpisem prezydenta Poznania.
Ewie Zgrabczyńskiej w przypadku udowodnienia postawionych zarzutów grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Na konferencji prasowej dyrektor zoo wsparło kilka osób z organizacji prozwierzęcych.
Czytaj też: Zoo w Poznaniu. Dyrektorka z zarzutami. Były współpracownik: „to wierzchołek góry lodowej”