Drag wychodzi z piwnic gejowskich klubów. „Nasze występy to odpowiedź dla prawicy”

Występy drag queen cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Jedną z osób performujących jest Ala Urwał. – Myślę, że łatwo w tej chwili zaobserwować potęgowanie się szkodliwej narracji prawicy. To jest moment, w którym ważna staje się rola społeczności osób performujących w dragu i stanowcze, głośne opowiedzenie się przeciwko transfobii, również tej obecnej wewnątrz społeczności osób queerowych – mówi.

Ala Urwał performuje w dragu od 2019 r. Jest postacią sceniczną, która zaczynała na scenach poznańskich klubów LGBT+. Pojawiała się też na balach vogue’owych. – Występy dają mi szansę wykrzyczenia i wyładowania emocji związanych z życiem jako osoba transpłciowa w Polsce – opowiada. – Nie oszukujmy się, to też jest splendor. Owacje i pochwały są cholernie satysfakcjonujące i podbudowują poczucie własnej wartości. Nie mogą jednak stać się jedynym efektem performowania. Brak sukcesów na scenie może wtedy rzutować na naszą samoocenę. Mam już ten moment za sobą i wiem, że nie warto. Lepiej skupić się na tym, czego ja chcę dla siebie w dragu. A chcę pewności siebie, pewności w swoim ciele i widoczności dla osób takich jak ja. W jakimś stopniu czuję, że jestem reprezentacją osób transkobiecych i dla ciał transkobiecych, które nie wpisują się w cisheteronormatywny i binarny kanon.

Lawina śnieżna

Z Alą Urwał spotykamy się w Lokum Stonewall. Ma długie rude włosy, na sobie wzorzystą ciemną koszulę i dżinsową spódnicę. W związku z Pride Weekiem ma sporo na głowie. – Na co dzień jestem członkinią Kolektywu Pozqueer, który zajmuje się kuratorowaniem wydarzeń – wyjaśnia. Zajmujemy się tworzeniem bezpieczniejszej przestrzeni na wydarzeniach. Takiej, która uwzględnia zasady świadomej zgody w kontakcie z innymi uczestnikami. Nasze działania są ukierunkowane na osoby queerowe i wszystkie te, które doświadczają wykluczenia i dyskryminacji – tłumaczy.

W 2019 r. zaczęła pojawiać się w klubie queerowym. – Przychodziłam z coraz mocniejszym makijażem i kolejnymi stylizacjami – opowiada. – Mój przyjaciel, krawiec, użyczał mi swoich strojów. W końcu stwierdziłam, że chcę spróbować. Przygotowałam swój pierwszy występ, a później to już była lawina śnieżna – wspomina.

W ciągu roku Ala ma od 20 do 30 występów. Zazwyczaj trwają do czterech minut. – Mam sporą dychotomię w swoich występach – mówi. – Z jednej strony kreuję przerysowany i komediowy obraz. Wówczas występ po prostu ma rozbawić publiczność. Z kolei w innych poruszam kwestie osobiste, takie jak: moja tożsamość, identyfikacja, doświadczenia przemocy domowej ze strony byłego partnera czy moja łuszczyca. Wtedy schodzę na poważne tony – tłumaczy.

Drag wychodzi z piwnic gejowskich klubów. „Nasze występy to odpowiedź dla prawicy” (fot. Wojciech Radzki)

To już nie są piwnice gejowskich klubó w

Dr hab. Dorota Majka-Rostek, socjolożka z Uniwersytetu Wrocławskiego, zauważa, że zjawisko drag queen staje się obecnie coraz bardziej złożone i niejednoznaczne. – Na takim najprostszym poziomie definicyjnym drag queen jest po prostu postacią sceniczną kreującą przedstawienie – mówi. – Ta postać, tworzona przez artystów i performerów, ma prezentować specyficzną, przerysowaną i efektowną kobiecość. Można to zjawisko ujmować na poziomie rozrywki, zabawy, sztuki, aktorstwa czy też atrakcyjnej estetyki. Natomiast można na to również spojrzeć szerzej, jako na pewnego rodzaju grę kulturową, która w jakiś sposób dekonstruuje tradycyjne normy dotyczące kobiecości czy męskości – podkreśla.

Według socjolożki cechą charakterystyczną zjawiska jest jego ścisłe powiązanie ze środowiskiem LGBT+, również w aspekcie historycznym. – Oczywiście osoba performująca nie musi być nieheteronormatywna – zaznacza. – W takiej wersji klasycznej jest to jednak mężczyzna, który performuje kobiecość. Natomiast może tak się zdarzyć, że będzie to kobieta lub osoba niebinarna. Wówczas ta kobiecość będzie bardzo różnorodna – dodaje.

Dr hab. Majka-Rostek podkreśla, że osoby performujące mogą pojawiać się na scenie ze względu na różne motywacje. – Takim pierwszym poziomem jest rozrywka, natomiast głębiej to może być również działalność aktywistyczna – wskazuje. – Warto też zwrócić uwagę na znaczenie, jakie nadają swojej aktywności konkretne osoby. Dla niektórych bardzo ważna jest kwestia tożsamościowa, dla innych kwestia walki o prawa. Są też osoby, dla których to jest pewien styl życia, a współcześnie również sposób zarobkowania – tłumaczy.

Badaczka przekonuje, że zjawisko drag queen obecnie zaczęło być szerzej dostrzegalne. – Wychodzi z niszy subkulturowej i wchodzi do popkultury, czyli do obszaru kultury masowej – zaznacza. – Drag to już nie są piwnice gejowskich klubów, ale parady, seriale i reality show – przyznaje.

Drag może wykraczać na inne poziomy

Szczególnie ważnym dla Ali występem był performance o procesie tranzycji prawnej, w którym aktualnie się znajduje. Polega on nie tylko na korekcie płci metrykalnej, ale też prowadzi do uzgodnienia płci i danych osobowych we wszystkich rejestrach i dokumentach, tak, aby osoba mogła funkcjonować nie tylko społecznie, ale też prawnie zgodnie z płcią odczuwaną.

– Pierwszy raz wykonałam go w przestrzeni galerii artystycznej Labirynt w Lublinie – opowiada. – Myślę, że galeria sztuki to jest świetne miejsce dla dragu, nawet w formach komediowych. Drag może wykraczać na zupełnie inne poziomy. Może być doceniany jako forma sztuki, a nie tylko jako przykład kultury rozrywkowej czy klubowej. Zresztą to dzieje się w Polsce od kilku lat – wskazuje.

Ala wyoutowała się jako osoba transpłciowa w 2017 r. Przy okazji promocji serialu „Królowa” nagrano film promocyjny, w którym występuje ona ze swoim ojcem. – Myślę, że to, co pokazano w tym filmie, powinno być normalnością – wspomina. – Nie zawsze było tak łatwo. Razem z rodzicami wykonaliśmy ogromną pracę. Utrzymanie naszej relacji wymagało zrozumienia i cierpliwości z obu stron. Byłoby dobrze, gdyby kolejne pokolenia osób queerowych miały łatwiej. Niestety do tego daleka droga. Tym bardziej, że żyjemy w społeczeństwie, w którym queerowość jest przedmiotem tabu, a przecież tożsamość queerowa to jest coś, co wcale nie jest odległe. To są osoby, które cały czas mijamy w naszym życiu – zaznacza.

Jak przyznaje, nie była osobą, która odpowiedziałaby „tak” na pytania seksuologów podczas diagnostyki. – Nie bawiłam się lalkami czy samochodami. Wolałam dinozaury – wyznaje. – Mam świadomość, że nie od zawsze miałam poczucie własnej płci. Długo nie postrzegałam siebie w tych kategoriach. Nie czuję, że urodziłam się w złym ciele. Moje ciało się zmieniło tylko częściowo. Moim głównym celem przy rozpoczęciu terapii hormonalnej było to, żeby zatrzymać zegar biologiczny. Nie chciałam zestarzeć się jako mężczyzna, widząc coraz twardsze rysy mojej twarzy i pogłębiające się łysienie. Jestem zadowolona z tej decyzji. Czuję się bardziej komfortowo we własnym ciele, co po mnie widać – dodaje.

Drag Ali nie jest zorientowany wyłącznie na odtwarzanie roli kobiecej. – Moim celem jest raczej analiza wewnętrzna – przekonuje. – Na moją postać sceniczną staram się przelać swoje wewnętrzne przeżycia i ważne tematy dla społeczności queerowej. Ta postać jest zhiperbolizowana i wyeksponowana na maksa. Dodatkowo pojawiają się też wątki niebinarności – podkreśla.

Poruszane w występach wewnętrzne przeżycia sprawiają, że czasami Ala czuje się goła na scenie. – Przygotowuję się przez dłuższy czas do prezentowania tematów i doświadczeń, które pozostawiają mnie bez żadnego odzienia, zabezpieczenia i obmurowania emocjonalnego – zaznacza. – Mam taki sposób pracy, w którym koncept siedzi mi w głowie przez miesiąc, dwa. Zastanawiam się, co znaczą dla mnie występy i poszczególne numery, które prezentuję. Nawet jeśli wykonałam dany numer po raz trzeci czy czwarty, to zmienia on dla mnie znaczenie – wyjaśnia.

Drag wychodzi z piwnic gejowskich klubów. „Nasze występy to odpowiedź dla prawicy” (fot. Łukasz Gdak/wpoznaniu.pl)

Głos, który jest słyszalny

Hejt zdarza się wszędzie. Również w społeczności osób występujących w dragu. – Mam na tyle solidne poglądy i opinie, a także poczucie, co chcę osiągnąć w dragu, że staram się tym nie przejmować – zapewnia Ala. – Jeśli ktoś zwróci mi słuszną uwagę lub skrytykuje mnie w sposób konstruktywny, jestem chętna, by to przyjąć na klatę. Po prostu wiem, co robię. Po tym wszystkim co przeszłam w życiu, to, że ktoś napisze o mnie coś w internecie, nie jest w stanie mnie zgasić – podkreśla.

Ala nie ukrywa, że w obecnym klimacie politycznym trudniej żyje się osobom queerowym. – W czasach, kiedy u władzy jest prawica, ważna staje się rola osób performujących w dragu – stwierdza. – Wówczas nasza rola jest ściśle aktywistyczna i reprezentująca postulaty społeczności queerowej. Ten głos nie jest bez znaczenia, choć pozwala w jakimś stopniu zdystansować swoją prywatną osobę od osobowości scenicznej. Pod postacią osobowości scenicznej można o wiele więcej powiedzieć i to stanowisko jest bardziej słyszalne – przekonuje.

Nie bez znaczenia są też działania samej prawicy. – Drag nie trafia w gusta sporej części osób cisheteronormatywnych i drażni swoją bezkompromisową odmiennością. Dla środowisk prawicowych jest to wygodne, by utożsamiać osoby performujące w dragu z osobami transpłciowymi – wyjaśnia. – To są takie myki, które są chwytliwe dla szerszego ogółu społeczeństwa, ale są cholernie niebezpieczne. Myślę, że łatwo w tej chwili zaobserwować potęgowanie się tej narracji. To jest moment, w którym ważna jest rola społeczności osób performujących w dragu i stanowcze, głośne opowiedzenie się przeciwko transfobii, również tej obecnej wewnątrz społeczności osób queerowych – dodaje.

Zobacz też: „Poznań jest najbardziej tolerancyjnym miastem w Polsce”

Hubert Ossowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl