Z dr Adamem Zemełką, psychologiem społecznym i terapeutą z Uniwersytetu WSB Merito, rozmawiamy o możliwych skutkach publikacji zdjęć z morderstwa, które krążą po internecie i publikowane są przez część mediów.
Jan Józefowski – Jakie mogą być społeczne skutki publikowania stopklatek z nagrania z momentem zastrzelenia mężczyzny na ulicy i samobójstwem sprawcy?
dr Adam Zemełka – Społeczne skutki eksponowania przez media wydarzeń drastycznych, a szczególnie takich, w których dochodzi do sprawstwa przemocy mogą działać dwutorowo – zwiększać niepokój wśród odbiorców, włączając symptomy podobne do tych, które pojawiają się u świadków tragicznych wydarzeń, jak i prowadzić do większego znieczulenia na przemoc. Mówiąc o niepokoju nie mam na myśli wyłącznie incydentalnego doświadczenia niepokoju w bezpośrednim kontakcie z drastycznym nagraniem, lecz niepokój, który pojawia się, jest podtrzymywany i powraca cyklicznie, na przykład w momencie, gdy przechodzimy obok miejsca, w którym doszło do tragedii.
Jan Józefowski – Czy stawianie w centrum uwagi sprawcy brutalnego zabójstwa przez publikowanie zdjęć z jego czynem, może wywoływać u innych zaburzonych osób potrzebę znalezienia się także w centrum uwagi a na skutek tego, kolejne akty przemocy?
dr Adam Zemełka – Niestety istnieje ryzyko, że osoby, w których dojrzewa pragnienie uczynienia czegoś spektakularnie złego, widząc szerokie zainteresowanie mediów takimi czynami i dystrybuowanie relacji z tych wydarzeń, chociażby w social mediach, dojdą do wniosku, że teraz czas na nie. Mowa szczególnie o osobach z bardzo silnym poczuciem bycia dotkniętym niesprawiedliwością, drastycznie zaniżoną samooceną i pielęgnujących w sobie chęć uczynienia zadość krzywdom, których są – we własnym odbiorze – ofiarą. Celną metaforą wydaje się tu metafora wychodzenia z cienia – „byłem w cieniu, nikt nie widział mojego bólu, moja chęć odwetu rosła, i oto nadszedł moment, by pokazać światu na co mnie stać”. Tym bardziej na barkach ludzi pracujących w mediach spoczywa szczególna odpowiedzialność za możliwie wyważone relacje, choć oczywiście wyważone relacje sprzedają się gorzej od tych zabarwionych skrajnymi emocjami.
Jan Józefowski – Czy publikowanie zdjęć z momentu zabójstwa w mediach, może wywoływać negatywne skutki u odbiorców np. bardzo wrażliwych lub z pewnymi traumami, którzy trafią na nie przez przypadek? Wyświetla im się one na przykład na Facebooku?
dr Adam Zemełka – Jak pokazują badania, ekspozycja na relacje z wydarzeń drastycznych, niestety może powodować negatywne skutki dla zdrowia psychicznego u osób szczególnie wrażliwych lub też u osób, które same w przeszłości doświadczyły traum. Prowadzone w Stanach Zjednoczonych przez trzy lata badania pokazuje, że nadmierna ekspozycja na relacje medialne z wydarzeń tragicznych, jak zamachy podczas maratonu bostońskiego w 2013 r., może powodować zwiększone objawy reakcji stresowej, podobne do objawów stresu posttraumatycznego. Co więcej, zespół badaczy zidentyfikował u uczestników badania zjawisko samonapędzającego się mechanizmu. Osoby szczególnie wrażliwe na tego rodzaju treści, mimo nasilonych objawów niepokoju, poszukiwały coraz to kolejnych relacji z wydarzeń tragicznych, podtrzymując i napędzając błędne koło reakcji stresowej. Skoro więc u osób nie zmagających się z zaburzeniami psychicznymi, relacje medialne mogą wywołać długotrwałe skutki w postaci nadmiernego niepokoju, tym bardziej na takie ryzyko wystawione są osoby cierpiące na tego rodzaju zaburzenia, zwłaszcza gdy mowa o niektórych zaburzeniach lękowych, doświadczeniu traumy oraz zespole stresu pourazowego.
Jan Józefowski – Jakie skutki społeczne może wywoływać publikowanie w mediach zdjęć ilustrujących moment samobójstwa?
dr Adam Zemełka – Informowanie przez media o czyjejkolwiek samobójczej śmierci jest niezwykle ryzykowne. W naukach społecznych skutki takich publikacji zyskały miano „efektu Wertera”, ukutego w latach 70. XX wieku przez amerykańskiego socjologa Davida Philips. Na podstawie trwających prawie 20 lat badań Philips dowiódł, że każdorazowa relacja New York Timesa poświęcona samobójstwu zwiększała odsetek samobójstw w kolejnym miesiącu aż o 12%. Nazwa efektu Wertera pochodzi oczywiście od tytułu powieści Goethego, której publikacja pod koniec XVIII wieku przyniosła falę samobójstw – jako rodzaj naśladownictwa czynu głównego bohatera.
Jan Józefowski – Jak z punktu widzenia psychologii i jak najmniejszych negatywnych skutków społecznych, powinny wyglądać relacje z takich zdarzeń jak to, tj. zabójstw na ulicy a do tego samobójstwa?
Przede wszystkim nie publikować nagrań video, a gdy mowa o fotografiach, to bezwzględnie zamaskować miejsca szczególnie wrażliwe, jak rany czy twarze. Kolejna rzecz, to skłonność mediów do długotrwałego „podgrzewania” tematu, poszukiwania kolejnych sensacyjnych detali zdarzenia, wszelkich możliwych przyczyn, relacji osób znających sprawcę etc. Tego rodzaju tragiczne wydarzenia powinny możliwie szybko schodzić z nagłówków. Misja informacyjna mediów jest oczywiście świętością i media mają wszelkie prawo, a nawet obowiązek, by rzetelnie informować o tym, co istotne dla zbiorowości. Współcześnie jednak, gdy wręcz do mowy potocznej wszedł termin „clickbait”, zwłaszcza w mediach internetowych oraz kanałach pretendujących do roli medium – obserwujemy skłonność do budzenia ciekawości odbiorcy za wszelką cenę, co w przypadku takich wydarzeń, jak te wczorajsze, jest nie tylko wątpliwe etycznie, ale też wysoce ryzykowne społecznie.
dr Adam Zemełka, jest psychologiem społecznym i terapeutą, wykłada na Uniwersytecie WSB Merito.