Derby Polski zakończyły się remisem 0 do 0. fot. Łukasz Gdak / wpoznaniu.pl
Pierwsza połowa spotkania nie przyniosła żadnych bramek. Tuż po pierwszym gwizdku sędzia zarządził kilka minut przerwy spowodowanej dymem z rac, które na stadion przynieśli sympatycy obu drużyn. Po wznowieniu gry piłkarze Lecha i Legi rozpoczęli grę z dużym zaangażowaniem. W trakcie gry nie brakowało fauli, piłkarze gości zostali ukarani czterema żółtymi kartkami, sędzia ukarał w ten sposób również szkoleniowca warszawskiej drużyny.
Piłkarze Lecha Poznań kilkukrotnie, bezskutecznie zagrozili bramce Legii. Trzy razy przed utratą gola legionistów obronił bramkarz, Kacper Tobiasz. Zawodnicy do szatni schodzili z wynikiem zero do zera.
O ile w pierwszej połowie piłkarze Lecha Poznań częściej mieli okazję do strzelenia bramki i lepiej prezentowali się na boisku, to walka była raczej wyrównania. Natomiast druga odsłona meczu przy ulicy Bułgarskiej należała już w pełni do gospodarzy. W 80 minucie spotkania drugą żółtą kartkę zobaczył Artur Jędrzejczyk, zawodnik gości musiał opuścić boisko a Legia Warszawa ostatnie minuty meczu musiała bronić się w dziesiątkę. Pomimo przewagi drużyny trenera van den Brom i osłabienia legionistów w meczu nie padły żadne bramki.
Spotkanie w stolicy Wielkopolski zakończyło się wynikiem 0 do 0 . Poznaniacy i warszawiacy podzielili się punktami. Drużyna mistrzów kraju z piętnastoma punktami zajmuje ósme miejsce w tabeli natomiast goście wrócą do stolicy na pozycji lidera z punktem przewagi nad drugą Wisłą Płock.