Czego Lech może się spodziewać po Djurgården? ANALIZA

Djurgården to najbliższy rywal Lecha Poznań w Lidze Konferencji. Mecz w Poznaniu już w czwartek, przyjrzyjmy się więc drużynie, która zaciekawiła wielu obserwatorów w fazie grupowej tych rozgrywek. Pokonała mocne zespoły, jak belgijskie Gent czy norweskie Molde.

Analizując grę Szwedów, można szukać analogii do niedawnego rywala poznaniaków, czyli norweskiego zespołu Bodø/Glimt. Obie drużyny bowiem uznają za optymalne ustawienie 4-3-3. Szwedzi nie unikają gry ofensywnej, z tym że Bartosz Grzelak, były trener AIK, uważa, że są gorsi w wyprowadzaniu piłki niż Bodø.

CHARAKTERYSTYKA GRY RYWALI

Znający dobrze realia szwedzkiej piłki ekspert twierdzi, że Skandynawowie grają szybką piłkę i decydują się na częste centry w pole karne. Starają się wygrywać te pojedynki w „szesnastce” rywali. Tą metodą usiłują przytłoczyć drużynę przeciwną. Grając na wyjeździe, lubią postawić na kontry. Dynamikę imponuje Joel Asoro, Victor Edvardsen i Gustav Wikheim dają radę w szybkich wyjściach na połowę rywala.

Wyróżniającym się graczem w tym zespole jest z pewnością Magnus Eriksson, to rozgrywający, który z dużą zręcznością kieruje poczynaniami drugiej linii swego zespołu. To on może być języczkiem u wagi, graczem fundamentalnym, stanowiącym o sile drużyny w newralgicznych momentach rywalizacji w Poznaniu.

DUŻE OSŁABIENIE

Pocieszeniem dla Lecha może być to, że w Poznaniu nie zagra Rasmus Schüller, który jest czołowym defensywnym pomocnikiem w lidze szwedzkiej. A jego absencja jest spowodowana nadmiarem żółtych kartek, jakie obejrzał już w tej edycji LK.

WSZECHSTRONNOŚĆ SZWEDÓW

Djurgården lubi atakować z impetem, ale zarazem warto mieć na uwadze to, że w poprzednim sezonie w Allsvenskan ta drużyna straciła najmniej goli w całej ligowej stawce, to wszechstronny zespół, który – jeśli zajdzie taka potrzeba – może cofnąć się nawet do głębokiej obrony, licząc na kontry.

SZACUNEK DLA KARLSTROEMA

Kibice Djurgården nie żywią urazy do Jespera Karlströma, który grał w ich drużynie. Przeciwnie, można oczekiwać, że podczas wizyty w Poznaniu okażą mu szacunek. Pewnie mało kto wie, że gracz określany w środowisku kibicowskim jako „szef”, był swego czasu kapitanem tej drużyny, a szwedzka prasa, pisząc o meczu z Lechem, nie skupia się na Mikaelu Ishaku, mowa jest raczej o starym znajomym…

Bartłomiej Najtkowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl