Jan Urban, były trener Lecha Poznań, który niedawno wrócił do Zabrza, by znowu poprowadzić zespół Górnika, tydzień temu pokonał przy Bułgarskiej Kolejorza 1:0, a w piątek jego drużyna była górą w starciu z Wartą, wygrywając 2:0. A zatem Urban ma patent na poznańskie zespoły.
Mecz w Zabrzu zaczął się od dobrej ofensywnej akcji Warty. Miguel Luis zagrał do Kajetana Szmyta. Młody pomocnik efektownym dryblingiem przedostał się w pole karne, ale po jego centrze nie udało się znaleźć adresata.
Na odpowiedź Górnika czekaliśmy do 15 minuty, gdy gospodarze wyprowadzili groźny kontratak. Dośrodkowanie Daisuke Yokoty do Piotra Krawczyka mogło przysporzyć Zielonym wiele kłopotów. Ale stało się inaczej, bo obrońcy z Poznania umiejętnie przecięli tor lotu piłki.
W 29 minucie Warta miała ciekawą sytuację, wtedy Kajetan Szmyt zagrał w pole karne Górnika. Do piłki doszedł Dawid Szymonowicz, przy czym futbolówka po strzale głową tego obrońcy przeleciała nad poprzeczką bramki Bielicy.
36 minuta – wtedy Górnik strzelił gola na 1:0. Lukas Podolski odnalazł podaniem Damiana Rasaka, który pokonał Adriana Lisa.
W doliczonym czasie do pierwszej połowy boisko na noszach opuścił kontuzjowany Dawid Szymonowicz. Zastąpił go Konrad Matuszewski. A po chwili Adam Zrelak skierował piłkę do bramki rywali, z tym że tym razem sędzia asystent sygnalizował spalonego i arbiter główny nie uznał tego gola do szatni.
W 74 minucie Robert Dadok oddał mocny strzał z dystansu i pokonał Adriana Lisa, dając Górnikowi bezpieczne prowadzenie 2:0.
Warta starała się szybko odpowiedzieć na dwubramkową zaliczkę gospodarzy, ale dośrodkowanie Konrada Matuszewskiego z rzutu wolnego, po którym do piłki doszedł Wiktor Pleśnierowicz, nie dało pozytywnego efektu, bo Pleśnierowicz niecelnie uderzył głową.