Ten weekend nie należał do polskich obrońców, którzy wypromowali się w… Lechu Poznań. Zarówno Jan Bednarek, jak i Robert Gumny zebrali wiele negatywnych opinii. Nie brakuje szyderstw odnoszących się do ich gry, a kpiono zarówno w kraju, jak i za granicą.
SŁABSZY CZAS POLSKIEGO OBROŃCY
Jan Bednarek w 2017 roku trafił do angielskiej Premier League, co istotne, rozegrał już też kilkadziesiąt meczów w dorosłej reprezentacji Polski. Ale ostatnie miesiące na pewno były dla niego pasmem rozczarowań. Przypomnijmy, że niedawno wrócił do Southampton, skąd był wypożyczony do Aston Villi. A w Birmingham nie znalazł uznania w oczach dwóch trenerów – legendy Liverpoolu Stevena Gerrarda i hiszpańskiego maniaka taktyki Unaia Emery’ego.
KOLEJNY SAMOBÓJCZY GOL BEDNARKA
Na domiar złego w sobotnim meczu z Wolverhampton Bednarek przyczynił się do porażki swojej drużyny 1:2. Strzelił kuriozalnego gola samobójczego (to już czwarte trafienie samobójcze Bednarka w Anglii). A to, z jak wielkim pechem interweniował polski obrońca urodzony w Słupcy, pokazano na poniższym nagraniu (to ostatni gol w tej kompilacji):
NIEPEWNY GUMNY
Gdy wydawało się, że całe odium spadnie po tym weekendzie na Bednarka, ostrze krytyki zostało jednak wymierzone także w innego obrońcę, poznaniaka z Lechem w CV – Roberta Gumnego. Warto nadmienić, że on zdążył już także zaistnieć w drużynie narodowej, a obecnie gra w Augsburgu.
Jak widać poniżej, komentator Viaplay i ekspert od Bundesligi Marcin Borzęcki nie zostawił suchej nitki na zagubionym w weekend Gumnym.
Forma polskich obrońców nie napawa optymizmem. Można jeszcze dodać, że Bartosz Bereszyński, który – jak pamiętamy – również swego czasu był defensorem Lecha, obecnie nie gra w zmierzającym po tytuł mistrzowski we Włoszech Napoli… To może martwić selekcjonera Fernando Santosa. Bereszyński po udanym dla siebie mundialu (nie zawiedli tylko on i Wojciech Szczęsny) zmienił klub, ale za to brakuje mu teraz minut na boisku.