Jak ustalili śledczy Sebastian Z. będąc prokuratorem bezprawnie pobierał pieniądze m.in. od oskarżonych. Proces prokuratora się nie rozpoczął, bo ten zamiast w sali rozpraw wylądował w szpitalu.
Pięć lat temu prokuratorem zainteresowali się policjanci z wydziału ds. walki z korupcją, którzy dostali informację, że Sebastian Z. bierze od oskarżonych pieniądze obiecując im w zamian, między innymi szybkie umorzenie sprawy bez procesu sądowego. Po kilku miesiącach prokuratora zawieszono. Przeszedł on w stan spoczynku. Powodem miał być zły stan zdrowia, choć w tym czasie – co ujawnił „Głos Wielkopolski” – prokurator wykładał prawo i podatki na prywatnej uczelni.
Dziś proces nie ruszyły, bo jak poinformowała sąd jego adwokat, podejrzany od kilku dni jest w szpitalu. Po sprawdzeniu przed sąd tej informacji, prowadzący sprawę podjął decyzję, że rozpoczęcie procesu przekłada na czerwiec. Zaznaczył jednak, że jeśli oskarżony nie będzie miał zaświadczenia od lekarza sądowego, sprawa rozpocznie się bez jego udziału.
– Zaświadczenie przyszło ze szpitala. Lekarze zdają sobie sprawę z odpowiedzialności podpisując zaświadczenie, że pan przebywa w szpitalu. Biorą na siebie w razie czego odpowiedzialność. Na razie mamy zaświadczenie, że pan przebywa w szpitalu. Z racji tego, że są to dane wrażliwe, nie możemy nic więcej powiedzieć. Sądzę, że 7 czerwca, jak będziemy na kolejnym terminie rozprawy, będzie można coś więcej powiedzieć – mówi dziennikarzom prokurator Lucyna Szewczykowska.