Poznańska behawiorystka zwierząt trzymała psy w okropnych warunkach [NAGRANIE]

W Poznaniu doszło do wstrząsającej interwencji Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (WIOZ). Funkcjonariusze organizacji wkroczyli do mieszkania kobiety, która przedstawiała się jako behawiorystka zwierząt. Wewnątrz zastali przerażający widok – psy żyjące latami w ciasnych, zardzewiałych klatkach, pełnych odchodów i much. Warunki, w jakich trzymane były zwierzęta, nie miały nic wspólnego z troską o ich dobro.

Na nagraniu udostępnionym przez WIOZ w mediach społecznościowych słychać, jak pracownicy opisują to, co zastali na miejscu. – „Jesteśmy właśnie na interwencji behawiorystki zwierząt. Możecie zobaczyć, w jakich warunkach przebywały rottweilery, podrostki dobermanów, które były jeszcze bardzo malutkimi szczeniaczkami. Psy są już wyprowadzone, zabezpieczone. Trwają teraz ponowne oględziny, jak już zwierząt nie ma. Mierzymy klatki, opisujemy wszystko i dalej tutaj działamy. Bez maski się nie da, ale tego można się domyślić po stanie klatek. Można zobaczyć, z czym przebywał jeden z psów — same muchy. Nam jest ciężko tu wytrzymać, a co dopiero psu, który o wiele bardziej wrażliwy węch.” – relacjonują. Wszystkie zwierzęta zostały zabezpieczone i są już pod opieką specjalistów.

WIOZ podkreśla, że psy nie miały możliwości nawet się wyprostować. – Ktoś, komu te psy ufały bezgranicznie, zapewnił im TO. Życie we własnych odchodach, zardzewiałych klatkach, w których nawet nie mogły się swobodnie obrócić, wyprostować łap.

Behawiorystka z kryzysem psychicznym?

Sprawa poruszyła internautów, zwłaszcza tych, którzy znali kobietę osobiście. W komentarzach pod postem WIOZ pojawiły się głosy zarówno oburzenia, jak i współczucia.

„Znałam ją, byłam na 4 treningach, zawsze szanowała psy, żyła skromnie, bo zawsze wszystko wydawała na psy. Smutny los kobiety, która nie zasłużyła na takie bluzgi…może ktoś obiecał jej pomoc przy psach i też zawiódł? Gdzie byli ludzie gdy potrzebowała pomocy?!” – pisze jedna z internautek. Inna dodaje: – „Pomogła mi kiedyś z trudnym psem. Kiedyś była specjalistką z pasją. Teraz sama potrzebuje pomocy.”

Choć większość komentujących nie usprawiedliwia tego, co wydarzyło się w mieszkaniu kobiety, wielu apeluje o powściągliwość w ocenie. Pojawiają się głosy, że za tak drastycznym zaniedbaniem może kryć się poważny kryzys psychiczny.

Psy są już bezpieczne. Teraz czeka je proces leczenia, socjalizacji i szukania nowych domów. Sprawą zajmą się odpowiednie służby. Niewykluczone, że właścicielka odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Równocześnie pojawiają się apele, by także jej zapewnić pomoc – tę medyczną i psychologiczną.

Czytaj także: Uwaga kierowcy. Od dziś ważne zmiany na S11

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl