Odbył się protest pod Urzędem Miasta Poznania. Protestujący domagają się zatrzymania wycinki lasów ochronnych oraz nadania im funkcji społecznej. Stanęli na pl. Kolegiackim w dniu sesji Rady Miasta. Dzień ten nie był przypadkowy. Na sesji jednym z tematów były kwestie związane z ochroną środowiska.
Lasy ochronne wokół Poznania od lat są ważnym elementem krajobrazu i ekosystemu miasta. Jednakże ostatnio ich los stał się przedmiotem kontrowersji. Cześć mieszkańców, podobnie jak i niektóre organizacje apelują o zatrzymanie wycinki i nadanie tym obszarom funkcji społecznej, chroniąc je przed działaniami, które mogą zagrażać ich istnieniu.
We wtorek, 6 lutego podczas trwającej sesji Rady Miasta Poznania radni podejmowali tematy związane z kwestiami problematycznymi dla strony społecznej, m.in. pochylono się nad projektem stanowiska w sprawie intensyfikacji działań na rzecz ochrony powietrza – przeciwdziałaniu zjawisku smogu na terenie miasta. O godz. 13 przed Urzędem Miasta protest zorganizowały organizacje: Rozbrat, Poznaniacy Przeciwko Myśliwym i Zielona Fala.
Protestujący krytykują, jak mówią „bierność władz miasta w sprawie ochrony przyrody”. Pomimo postanowień i uchwał, które mają chronić lasy, przekonują, że w praktyce niewiele się zmieniło. Oczekują konkretnych działań, które mogłyby zagwarantować przetrwanie cennych obszarów przyrodniczych.
– Jesteśmy tu, aby zaprotestować przeciwko nieustającemu niszczeniu lasów ochronnych. Rada Miasta dyskutuje na temat smogu, ale w walce z nim kluczowa jest zieleń miejska i podmiejska, która w Poznaniu znika na naszych oczach. To wynik rabunkowej gospodarki leśnej prowadzonej przez lasy państwowe, na którą władze miasta nie tylko nie reagują, ale często same wspierają – tymi słowami rozpoczęto protest.
„Za mało retencji i zieleni w mieście”
Jak zauważyli protestujący: „problem ten nie dotyczy wyłącznie Poznania, albowiem nie ma miasta w Polsce, w którym samorząd nie współpracował z lasami państwowymi”. – Jedni i drudzy na pierwszym miejscu zawsze stawiają zysk i to właśnie chęć zysku powoduje, że władze miasta wyprzedają tereny zielone i przymykają oko na rabunkową gospodarkę leśną – dodali protestujący. Domagają się tym samym, aby w obliczu katastrofy klimatycznej miasta i gminy wprowadziły priorytet ochrony lasów. Chcą też, aby miasta: opracowały wytyczne zmuszające zarządzających lasami do dostosowania rozwiązań, wspierających naturalną retencję wody. Oczekują zakazu budowy w otulinie lasów i sąsiadujących z nimi terenach zielonych, stworzenia statusu dzikich zieleńców dla terenów naturalnie porosłych samosiejkami i ochrony ich przed niszczeniem jako miejskich ekosystemów zielonych.
– Bez was [osób protestujących – przyp. red.] Poznań już dawno by zabetonowali. Zobaczcie na pl. Kolegiacki. Przecież to definicja betonozy – wołał do i z protestującymi Wiesław Rygielski.
– W Poznaniu nie ubywa drzew w sztukach, ale ubywa w masie. Wycina się solidne drzewa i wstawia tzw. patyczaki, które nie przeżyją 15 lat w tym mieście. W 2018 roku była taka sama manifestacja. Mówiliśmy, że ubywa zieleni w Poznaniu i jest kiepskie powietrze. Minęło 6 lat i znowu się tu spotykamy. Wniosek jest jeden. Rada Miasta nie robi nic, aby było lepiej – grzmiał dalej Rygielski.
Jak zapowiedział Wiesław Rygielski w środę, 7 lutego protestujący złożą komplet dokumentów do przewodniczącego Rady Miasta z wnioskiem o to, aby w Poznaniu nie ubywało zieleni, a 1 proc. budżetu miasta docelowo był przeznaczony na wykup terenów prywatnych pod zieleń publicznie dostępną i pod małą retencję. Zapowiedział też przyszłe oprotestowanie powstającego hotelu nad Jeziorem Maltańskim.
„Lasy dziurawe jak sery szwajcarskie”
Łukasz Gawowski z Zielonej Fali przekonuje, że zebrali się, aby przypomnieć, że 5000 mieszkańców Poznania podpisało się pod moratorium przeciwko wycinkom lasów pod Poznaniem.
– Obiecano, że ponad partiami radni zabezpieczą lasy, aby nie doszło do wycinek. Uprawiali tak naprawdę greenwashing (przekonywanie, że dane działania/produkt są zgodne z ochroną środowiska, gdy w rzeczywistości nie są – przyp. red.). Jeśli wejdzie się do tych lasów, to są podziurawione jak ser szwajcarski. Oczywiście, mogli mówić, że to sprawa PiS-u, ponieważ to on miał władzę nad Lasami Państwowymi, ale teraz, gdy władza się zmieniła, i to PO rządzi lokalnie i krajowo, oczekujemy, że podejmie odpowiednie działania. Dotarła do nas informacja, że ministra środowiska podjęła decyzję o tym, aby 10 cennych dla mieszkańców terenów objąć moratorium ogólnopolskim. Poznań nie znalazł się na tej liście, tak jak, chociażby Wrocław. Władzie miasta obiecały walkę o zielone tereny, a nie robią nic – mówił Łukasz Gawowski.
Protestujący trzymali transparenty o treści: „Jaśkowiak chce wyciąć nam płuca!”, „Dalibyście małemu dziecka papierosa? A wiele dzieci w Polsce podczas smogu „pali papierosy” prawie codziennie, 3-5, czasem więcej”, „Poznańskie Bez Filtra. Oddychając poznańskim powietrzem, dziecko wdycha rocznie taką ilość rakotwórczego Benzo(a)pirenu, jakby wypaliło 560 papierosów”.
Zobacz zdjęcia:
Czytaj też: Ceny nieruchomości w Poznaniu. W grudniu była stabilizacja ceny, w styczniu znowu w górę