Muzeum zbiera pamiątki po powstańcach. „Chcemy, żeby Powstanie Wielkopolskie miało twarz, imię i nazwisko”

– Bardzo mi na tym zależy, aby nie opowiadać o anonimowych powstańcach wielkopolskich w liczbie mnogiej – mówi dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości w Poznaniu, Przemysław Terlecki. – Zamierzamy w nowym muzeum pokazać konkretnych ludzi z krwi i kości, pochodzących z Poznania, z wielkopolskich wsi i miasteczek. Tak, żeby Powstanie Wielkopolskie miało wreszcie twarz, imię i nazwisko.

Odznaczenia generała Stanisława Taczaka, w tym order Virtuti Militari. Jego patki generalskie, słynne wężyki czy rzeczy bardzo osobiste: maszynka do golenia, fifka do papierosów i notesik z czasów, kiedy pierwszy dowódca Powstania Wielkopolskiego był w niemieckim oflagu w Murnau. Album z oryginalnymi niepublikowanymi dotąd nigdzie zdjęciami ucznia Kazimierza Gregera, Józefa Pucińskiego. Maska pośmiertna i okulary prof. gen. Ireneusza Wierzejewskiego, naczelnego lekarza Powstania. Oryginalne dokumenty jak te z Sejmu Dzielnicowego czy ten datowany na drugą połowę 1919 r., w którym gen. Józef Dowbor-Muśnicki prosi lekarza, by zajął się sprawą wszy, które zjadały powstańców i żołnierzy Armii Wielkopolskiej. To tylko część pamiątek, które do tej pory udało się pozyskać dyrekcji Muzeum Powstania Wielkopolskiego.

Jeszcze w ubiegłym roku Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego ogłosił zbiórkę pamiątek i darowizn dla nowego Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Mają one demonstrować trud i dziedzictwo powstańców wielkopolskich. Poszukiwano wyjątkowych artefaktów z tamtego okresu, zarówno tych przechowywanych od lat przez rodziny powstańców, jak i tych przypadkowo odnalezionych w zakurzonych pudłach i na strychach.

Tego, że pozyskiwanie pamiątek po powstańcach jest trudne, nie kryje dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości (WMN) w Poznaniu, Przemysław Terlecki. – To skomplikowane zadanie z wielu powodów – wskazuje. – Po pierwsze, tych pamiątek wcale nie zachowało się tak wiele. Polska była grabiona, palona i najeżdżana. Za wszystkie rzeczy, które były patriotyczne, miały symbole religijne, które nosiły znamiona polskości, można było się narazić u komunistów, a wcześniej choćby w czasie II wojny światowej, gdy powstańcy jako pierwsi ginęli w Forcie VII, czyli utworzonym przez Niemców obozie koncentracyjnym. KL Posen powstał już w październiku 1939 r., jako obóz krwawej zemsty – wyjaśnia.

Muzeum zbiera pamiątki po powstańcach. „Chcemy, żeby Powstanie Wielkopolskie miało twarz, imię i nazwisko” (fot. Łukasz Gdak/wpoznaniu.pl)

Nieliczne rzeczy, które udało się zachować, to często te zakopane w ziemi albo ukryte pod podłogą. Robiono to w obawie przed szykanami władz zaborczych czy komunistycznych. W ten sposób udało się uratować tzw. rzeczy płaskie: legitymacje, zdjęcia czy odznaczenia. – Oczywiście najwięcej zachowało się fotografii i legitymacji – przyznaje Terlecki. – Staramy się dotrzeć do kolejnych osób. Od paru lat prowadzimy akcję „Podziel się swoją historią”. Próbujemy pozyskać te rodzinne pamiątki w postaci darowizny lub wypożyczenia. Niektóre kupujemy. W przypadku papierowych artefaktów konieczne jest wykonanie kopii. Dajemy więc gwarancję rodzinie, że oryginały do nich wrócą, a my będziemy bazować na kopiach – tłumaczy.

Zachowane pamiątki związane z Powstaniem Wielkopolskim, okresem zaborów, pracy organicznej czy 20-lecia międzywojennego traktowane są w wielu domach jak relikwie, z którymi trudno się rozstać. Nierzadko to jedna z ostatnich pamiątek po krewnym. Tak, jak w przypadku Leona Prauzińskiego, powstańca i malarza. – Był jedną z pierwszych osadzonych osób w Forcie VII – podkreśla dyrektor WMN. – Stamtąd wysłał do rodziny kartkę na Boże Narodzenie 1939 r., a w styczniu 1940 r. został zamordowany przez Niemców. Trudno się dziwić rodzinie, że taką kartkę, ostatni ślad żyjącego Prauzińskiego, traktuje jak relikwię. Przez ostatnie lata, kiedy rozmawialiśmy z potomkami powstańców o przekazaniu nam pamiątek, mówili: „Niech powstanie nowe muzeum, bo na razie te rzeczy leżą bezpiecznie w naszej szufladzie. My wam je damy i tak ich nie pokażecie, bo trafią do waszej szuflady”. To jest właśnie ten moment, kiedy ponowiliśmy apel i prośbę, wszak budujemy nowe muzeum – dodaje.

Nie jest łatwo uzyskać pamiątki

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Muzeum podarowano w ostatnim czasie, także po wielu apelach kierowanych osobiście przez marszałka Marka Woźniaka, bardzo osobiste pamiątki. Jedną z nich są rzeczy po gen. Stanisławie Taczaku. – Przyjaźnię się z wnukiem gen. Taczaka, żyjącym w Gdańsku Jerzym Gogołkiewiczem – mówi Terlecki. – Taczak żył bardzo długo, zmarł w 1960 r. Jego wnuk pamięta dobrze dziadka, bo mieszkali w jednym mieszkaniu w Malborku. Wszystko, co zapamiętał, spisał. Dodatkowo podzielił się niezwykłymi pamiątkami. Dostaliśmy gigantyczny zbiór rzeczy osobistych związanych bezpośrednio z pierwszym dowódcą Powstania Wielkopolskiego. Oprócz tego wnuk generała zbierał inne rzeczy jak odznaczenia, książki, dokumenty związane ze zwycięskim zrywem czy później z odzyskaną wolnością. Znajdują się tam np. pamiętniki marszałka Ferdynanda Focha, bezcenne książki z 20-lecia międzywojennego czy wspomnienia powstańców. Dostaliśmy też przyznany generałowi pośmiertnie przez Prezydenta RP Order Orła Białego – wylicza.

Niedawno muzeum otrzymało niezwykłą kolekcję, która będzie wypożyczona na wiele lat do powstającego muzeum. Pochodzi ona od żyjących potomków naczelnego lekarza Powstania Wielkopolskiego, prof. gen. Ireneusza Wierzejewskiego. – Mówimy o lekarzu, którego uczniem był Wiktor Dega. Razem brali udział w zdobywaniu lotniska na Ławicy – wyjaśnia Terlecki. – Sam Wierzejewski był odpowiedzialny za zorganizowanie zaplecza medycznego dla Powstańców, za co osobiście dziękował mu Wojciech Korfanty. Mamy te podziękowania.

Wśród pamiątek po Wierzejewskim są m. in. maska pośmiertna, okulary, rozkazy, a także niezwykłe albumy: Kazimierza Gregera i jego ucznia Józefa Pucińskiego. – Ten drugi album jest zupełnie unikatowy, ponieważ znajdują się w nim zdjęcia, które wcześniej nie były nigdzie publikowane – podkreśla dyrektor WMN. – Wszyscy znamy fotografie z przyjazdu Paderewskiego w pierwszą rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego w 1919 r. Natomiast uczeń Gregera udokumentował moment przyjazdu polityka 26 grudnia 1918 r. i wiwatujące na jego cześć dzieci.

Nie tylko aspekt militarny

Dyrektor Terlecki podkreśla, że ma szczególny stosunek do pierwszego dowódcy Powstania Wielkopolskiego. – Niektórzy niesłusznie mówili o nim, że był przypadkowym dowódcą i przez przypadek spadł na niego niezwykły ciężar, a to nieprawda – wyjaśnia. – Pamiątki po Taczaku są dla mnie bezcenne, ponieważ są bardzo osobiste. Wśród nich mamy napisany odręcznie jeden z rozkazów datowany na 7 stycznia, są też jego odręczne poprawki. Mamy chusteczkę do nosa Taczaka czy maszynkę, którą się golił. Bardzo mi na tym zależy, aby nie opowiadać o anonimowych powstańcach wielkopolskich w liczbie mnogiej. Zamierzamy w nowym muzeum pokazać konkretnych ludzi z krwi i kości, pochodzących z Poznania, z wielkopolskich wsi i miasteczek. Tak, żeby Powstanie Wielkopolskie miało wreszcie twarz, imię i nazwisko – zaznacza.

Dyrektor WMN podkreśla, że te bardzo osobiste, związane choćby z życiem prywatnym pamiątki pozwolą oddać klimat tamtych czasów i pokazać pomijane aspekty Powstania Wielkopolskiego. – Oczywiście działania militarne były kluczowe, ale oprócz nich mówimy też na przykład o aprowizacji – tłumaczy. – Powstańcy, żołnierze musieli przecież mieć siły do walki, musieli być wcześniej dobrze nakarmieni. Udało nam się kupić niemiecką kuchnię polową z pełnym wyposażeniem z okresu I wojny światowej. Mamy tam garnki czy stolnicę, na której kucharz robił makaron, jest książka kucharska z przepisem na rosół z wrony. Pozyskaliśmy takie wykonane chałupniczo szachy, w które powstańcy grali w czasie wolnym. Zależy nam, by w tych żołnierzach zobaczyć ludzi, którzy musieli coś zjeść, a gdy byli ranni, potrzebowali fachowej opieki – stwierdza.

Celem nowego Muzeum Powstania Wielkopolskiego jest oddanie klimatu i atmosfery epoki. – Muzeum to nie tylko szable, mundury czy odznaczenia, to także przedmioty codziennego użytku, takie jak: karty, obrazy, serwetki, meble, radioodbiorniki produkowane w Poznaniu czy rowery. Mówiąc wprost: to pokazanie, jak ci ludzie żyli – przyznaje Terlecki. – Poza tym szukamy pamiątek nie tylko na wystawę stałą, która będzie miała 3 tys. metrów kwadratowych, ale też chcemy organizować wystawy czasowe na powierzchni 1 tys. mkw. – dodaje.

Suma lokalnych powstań

Pod koniec 2023 r. został przekazany plac budowy pod budowę nowego Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Prace potrwają 30 miesięcy, a nowoczesny obiekt zostanie wybudowany w historycznym sąsiedztwie Wzgórza św. Wojciecha (u zbiegu ulic Północnej i Księcia Józefa) – cmentarza i krypty Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu, gdzie spoczywają m.in. prochy generała Stanisława Taczaka, pierwszego naczelnego dowódcy powstania i generała Jana Henryka Dąbrowskiego, bohatera powstania wielkopolskiego 1806 r.

– Mamy 2,5 roku, żeby zaprojektować wystawę stałą i metr po metrze opowiedzieć historię zaborów, powstań narodowych, Powstania Wielkopolskiego i pierwszych lat polskiej niepodległości – wyjaśnia Terlecki. – Opowiemy też o fenomenie pamięci o Powstaniu, która przekazywana jest przez kolejne pokolenia już od 105 lat. Grudzień 2026 r. to data planowanego otwarcia muzeum, której się trzymamy – dopowiada.

Muzeum zbiera pamiątki po powstańcach. „Chcemy, żeby Powstanie Wielkopolskie miało twarz, imię i nazwisko” (fot. Łukasz Gdak/wpoznaniu.pl)

W połowie lutego ma odbyć się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego. – Zbiegnie się to z rocznicą zakończenia Powstania Wielkopolskiego i podpisania rozejmu w Trewirze – wyjawia dyrektor WMN. – Chcemy, aby tym kamieniem była oryginalna kostka brukowa z ul. Ratajczaka, którą pozyskaliśmy przy okazji przebudowy tej ulicy. To właśnie na niej padły pierwsze strzały i pojawiły siępierwsze ofiary zwycięskiego zrywu – zaznacza.

W ramach budowy powstanie nowoczesny obiekt muzealny składający się z czterech budynków i części podziemnej, w której powstanie wystawa stała. Będzie ona miała charakter narracyjny. Użyte zostaną nowoczesne narzędzia ekspozycyjne, w tym multimedia, ale najważniejsze mają być oryginalne eksponaty, autentyczni świadkowie prezentowanej historii.

– Zależy nam na tym, by to muzeum spełniało nie tylko funkcję wystawienniczą – podkreśla Terlecki. – Chcemy, by w tym miejscu realizowały się też funkcje edukacyjne, konferencyjne czy konserwatorskie. Nowoczesne muzeum musi organizować konferencje, prowadzić działalność naukową i wydawniczą – dodaje.

W wyniku prowadzonych kwerend muzeum udało się znaleźć wiele filmów dokumentalnych w Filmotece Narodowej w Warszawie. Mają być pokazywanie w kinie, które znajdzie się w nowym budynku. – Chcemy pokazywać stare filmy dokumentalne, ale również te współcześnie robione w wielkopolskich miastach opowiadające lokalne historie i epizody – zapowiada dyrektor WMN. – Powstanie nie było tylko poznańskie, ale wielkopolskie. Zależy nam, żeby to nie była opowieść o powstaniu, które w Poznaniu trwało raptem kilkanaście dni. To ma być historia Powstania Wielkopolskiego, które jest sumą lokalnych powstań i na tej lokalności, oddaniu w nowym muzeum symbolicznego hołdu wszystkim bohaterom bardzo nam zależy.

Wielkopolskie Muzeum Niepodległości nadal poszukuje pamiątek, prowadzi akcję „Podziel się swoją historią”, a na pamiątki czeka w siedzibie Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 mieszczącej się w Odwachu na Starym Rynku.

Zobacz też: Muzeum Powstania Wielkopolskiego powstanie za miliony. Teraz szukają do niego pamiątek

Hubert Ossowski
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl