Zwierzęta z azylu spod Kijowa trafiły do Poznania

Po 3 dniach zamknięcia w klatkach, zwierzęta spod Kijowa wreszcie opuszczą samochody i spędzą spokojnie noc. Wszystkie przeżyły transport.

Ta kilkudniowa misja pracowników ZOO w Poznaniu zakończyła się sukcesem, a wszystkie zwierzęta przeżyły. Największą obawę budził stan 17-letniej tygrysicy, dla której podróż mogła być jednymi z ostatnich dni życia. Pozostawiona w Ukrainie umarłaby jednak z głodu lub od ostrzału rosyjskich wojsk.

Sam transport zwierząt był o tyle trudny i ryzykowny, że nie miały one stałego dostępu do jedzenia. Jadły tylko raz, małe kawałki mięsa. Jak wskazuje dyrektorka ZOO, Ewa Zgrabczyńska, większa ilość mogłaby być dla nich szkodliwa w związku ze stresem. Mały tygrys i lew, które przyjechały w jednej klatce, nie jadły w ogóle.

Osobnym samochodem do poznańskiego ZOO dotarły również 2 karakale, które do azylu trafiły bez pazurów i zębów. Spora część zwierząt jest po przejściach, część była kiedyś w cyrku. Teraz tygrysy, lwy, karakale, serwale, a nawet likaon trafią w bezpieczne miejsca. Zostaną nakarmione i napojone, ogrzeją się oraz w końcu zaznają spokojnego snu – bez huków i dźwięku ostrzałów. Stąd część z nich trafi do ogrodów zoologicznych i azylów w innych krajach.

Ewa Zgrabczyńska cały czas utrzymuje kontakt z Natalią Popovą, która opiekowała się zwierzętami w azylu pod Kijowem. Mimo, że do Poznania trafiło sporo jej podopiecznych, to sytuacja cały czas jest tam napięta. Sporej części zwierząt nie można przewiezieźć, a dodatkowo, ciągle napływają tam kolejne. Poza azylem, o pomoc zgłaszała się duża liczba innych ośrodków, ale też osób prywatnych, które nie mają co zrobić ze swoimi pupilami. Nie wszystkim jednak można udzielić pomocy, a z rąk rosyjskiego okupanta umiera coraz więcej niewinnych istot – także właśnie zwierząt.

Erwin Nowak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl