– Warta zalała już klub „Na Fali”, co będzie dalej? – pyta w mailu do redakcji Pani Dorota mieszkanka Rataj, która dziś chciała pospacerować Wartostradą. W wielu miejscach było to niemożliwe. Rzeka wystąpiła bowiem z koryta. Czy powinniśmy obawiać się Warty?
Zalany jest nie tylko działający latem klub plażowy, woda przykryła też znaczny teren budowy Mostów Berdychowskich. Niedostępna jest też w wielu miejscach droga rowerowa, choć odważniejsi rowerzyści przejeżdżają przez wodę z uniesionymi do góry nogami. Już w styczniu Zarząd Dróg Miejskich, obserwując podnoszący się poziom wody, zaczął demontować stąd ławki, kosze na śmieci i latarnie.
Oto co się dzieje i czy Warta zagraża naszemu miastu, zapytaliśmy w państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie.
– Stany wody jakie obserwujemy na Warcie w Poznaniu są odzwierciedleniem sytuacji na Warcie na długości niemalże 600 km od źródeł w Zawierciu oraz w zlewni o powierzchni przeszło 25,5 tys. km2 i m.in. takich dopływów jak: Liswarta, Widawka, Ner czy Prosna – czytamy w przesłanym do redkacji komunikacie.
– Obecnie w Poznaniu rzeka Warta wystąpiła z koryta, jednakże rozlewa się ona na terenach zalewowych, których funkcją jest przejmowanie nadwyżek wód w okresie wezbrania. Znajdujące się tam ścieżki pieszo-rowerowe oraz infrastruktura rekreacyjna (siłownie, lampy, ławki itd.) zostały wybudowane właśnie na tym obszarze i nie jest niczym dziwnym, że przy wysokich stanach wody są one zalewane. Niemniej jednak należy zaznaczyć, że sytuacja nie stwarza zagrożenia – dzisiejszemu stanowi wody w Poznaniu „brakuje” 32 cm do stanu ostrzegawczego i 132 cm do alarmowego. W latach wcześniejszych, kiedy mieliśmy do czynienia ze śnieżnymi zimami, takie stany były normalnością w okresie roztopowym – uspakajają Wody Polskie.
Fot. Dorota Łozowska