Podejrzewany o wysadzenie kamienicy na Dębcu Tomasz J. usłyszy nowe zarzuty. Wcześniej miał spowodować wypadek samochodowy, w którym poważnie ucierpiał syn mężczyzny i kobiety, którą zabił później wysadzając kamienice.
Śledczy już od dawna podejrzewali, że wypadek samochodowy w którym ranny został syn podejrzanego i zabitej przez niego później kobiety, nie był przypadkowy. Sąsiedzi już po samej eksplozji kamienicy, mówili o tym, że w dziwny sposób w wypadku poważne obrażenia poniósł jedynie chłopiec, którego wiózł Tomasz J. Dziecko trafiło do szpitala, w którym z bardzo rozległymi obrażeniami przebywało miesiącami.
Tomasz J. kilka miesięcy po wypadku wysadził w powietrze kamienice na Dębcu. Wcześniej miał znieważyć zwłoki swojej partnerki. Za to wszystko usłyszał już zarzuty. Kolejny dotyczyć ma właśnie drogowego incydentu. Chodzi o zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. Kolejny zarzut nie zwiększy jednak wyroku. Już teraz Tomaszowi J. grozi dożywocie. Nadal nie rozpoczął się jednak jego proces. Śledczy czekają ciągle na wyniki badań psychiatrycznych, które rozstrzygną, czy mężczyzna był w momencie popełniania zbrodni, poczytalny.