W marcu Teatr Wielki w Poznaniu przygotował niemałe wydarzenie operowe. Polską prapremierę opery pt. „Wyprawy Pana Broučka”. Opera Leoša Janáčka to wyrafinowana satyra, mieszanka absurdu i realizmu, która zabiera widza w niezwykłą podróż z tytułowym bohaterem.
– Praca dyrektora Opery nie polega na tym, żeby było prościej. Kochamy twórczość Janáčka. Nie bez powodu kilka lat temu zdecydowaliśmy się wprowadzić do naszego repertuaru „Jenufę”. Fakt, że możemy teraz wspólnie z Grand Park Opera London koprodukować po raz pierwszy w naszym kraju „Wyprawy Pana Broučka” jest dla nas wyzwaniem, ale też przyjemnością. To jeden z najważniejszych kompozytorów operowych XX wieku i to nie jest nasz ostatni krok – powiedziała dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu Renata Borowska-Juszczyńska.
W operze „Wyprawy Pana Broučka” nie ma miejsca na typowych bohaterów czy tradycyjne wątki miłosne. Zamiast tego widzowie poznają pana Broučka, mieszczanina z piwiarnianym kuflem, który ucieka od nudnej codzienności w nietypowe przygody. Wyrusza najpierw na Księżyc, a potem zostaje wplątany w wydarzenia związane z wojskami husyckimi w XV-wiecznej Pradze. Jego podróż staje się zarówno komiczna, jak i filozoficzna. Stawia pytania o sens egzystencji i spełnienie marzeń.
– Moja pierwsza obawa dotyczyła tego, że trzeba zagrać niesympatycznego starszego pana. Zlepek negatywnych cech. Pomyślałem, że jak już zagram go, to nigdy nie wrócę do ról młodzieńców i hrabiów. To była przelotne wahanie, ponieważ na nazwisko Janáček reaguje tylko pozytywnie. Miałem już kontakt z muzyką tego kompozytora i trzeba przyznać, że to są absolutnie wybitne utwory – mówi Karol Kozłowski, tytułowy Pan Brouček.
Opera absurdu
„Wyprawy Pana Broučka” to opera osobliwa, wyjątkowa w dorobku Leoša Janáčka. Reżyser David Pountney wraz z batutą Katarzyny Tomali-Jedynak obiecuje zaskoczyć i rozbawić widza. Opera zaprosza tych, którzy lubią szalone eskapady oraz absurdy życia, a także miłośników klasycznej muzyki operowej.
– Niezwykła jest struktura tej opery. Nazywam ją podwójną satyrą. Pan Brouček jest materialistą, zajada się kiełbasami, jest przedstawicielem burżuazji. Jest to pewnego rodzaju spojrzenie na współczesną sztukę, pełną nonsensu, pretensji i bzdur. Potem trafia do świata wojen husyckich, gdzie jest świadkiem konfliktów religijnych. Zastanawia się, dlaczego ludzie toczą wojny, a nie regularne armie. Z kolei wszyscy dookoła spostrzegają Broučka jako człowieka małego i pozbawionego ideałów, dla których oni giną. I jedni i drudzy mają rację. Będzie to zatem wieczór obfitujący w pomysły w warstwie tekstowej i muzycznej. Oferując tym samym widzą niemałą rozrywkę – zapowiada reżyser, David Pountney.
– Uważam, że muzyka trafi do współczesnego widza. Asystowałam już wcześniej przy „Jenufie” i zakochałam się w twórczości Janáčka. Dla mnie to jeden z najwybitniejszych twórców operowych. Stworzył uniwersalną, czytelną muzykę, która jest bardzo na czasie. A motywy, które wykorzystał, ułatwiają śledzenie postaci – dodaje Katarzyna Tomala-Jedynak, kierowniczka muzyczna.
Polska prapremiera w piątek, 15 marca o godz. 19. Kolejne spektakle: 17 (niedziela), 19 (wtorek) i 21 (czwartek) marca. Opera w II częściach na podstawie powieści Svatopluka Cecha. Więcej o premierze na oficjalnej stronie Teatru Wielkiego w Poznaniu.
– Patrzę na oświetlenie, jak na swego rodzaju rusztowanie, na którym znajdują się reflektory uwypuklające pewne elementy przedstawienia. Brouček jest śmieszna operą, więc przy okazji uwypuklania tych elementów, miałem fantastyczna zabawę. Cały czas ta opera wywołuje we mnie uśmiech i śmiech. Kolor, ruch są to rzeczy, na które nie zawsze w operze się zwraca uwagę, jak my to zrobiliśmy tutaj – powiedział Tim Mitchell, reżyser świateł.
Czytaj też: Powstanie Muzeum Mieszkańców