Wywiad

Wpływ języka na wojnę i 100. urodziny Wisławy Szymborskiej. Rozmowa z prof. Michałem Rusinkiem

– Język jest najważniejszym narzędziem propagandy. Rosyjska propaganda przez 8 miesięcy od początku agresji na Ukrainę nie posłużyła się ani razy słowem „wojna”, tylko „specjalna operacja wojskowa” mająca na celu „denazyfikację” Ukrainy. Po co? Żeby przekonać Rosjan (i resztę świata), że to nie jest akt agresji, tylko chęć wyzwolenia od zła, które już kiedyś zagrażało światu – mówi nam prof. Michał Rusinek. Literaturoznawca i były sekretarz Wisławy Szymborskiej.

Spis treści:

  • Wpływ języka na myślenie o wojnie
  • Język propagandy
  • Współczesna komunikacja
  • Czy młodzi ludzie nadal mają powód, żeby czytać poezję W. Szymborskiej?

Za nami siódma edycja Poznańskiej Debaty o Języku im. prof. Tadeusza Zgółki, która odbywa się w Poznaniu nieprzerwanie od 2017 roku. Tematem tegorocznej było hasło: „Język, a wojna”. Jak język wpływa na sposób naszego myślenia o wojnie? A także jak wojna wpływa na nasz codzienny język?

Język w ogóle wpływa na nasz sposób myślenia – o wszystkim. Nie służy wyłącznie do opisywania rzeczywistości, ale także ją modeluje. Widać to szczególnie dobrze na przykładzie metafor. Jeśli na przykład mówimy, że w dyskusji „zajmujemy jakąś pozycję”, „zbijamy argumenty”, a czyjeś twierdzenia „nie dają się obronić”, to znaczy, że postrzegamy dyskusję tak, jakby była wojną — to przykład ze słynnej książki „Metafory w naszym życiu” Lakoffa i Johnsona. Skoro tak mówimy, to i tak myślimy o dyskusji: nie jako o czymś, co ma doprowadzić do zgody, do konsensusu, ale jako o czymś, co ma polegać na pokonaniu drugiej strony. Proszę zwrócić uwagę, że politycy dążący do konsensusu, szanujący dialog — posługują się metaforami sportowymi, w których nie ma wrogów, są tylko przeciwne drużyny. Politycy o tendencjach autorytarnych — używają metafor wojennych. Po 24 lutego 2022 roku nie wypada już politykom posługiwać się wojną jako metaforą, bo tuż za granicą toczy się wojna realna. Od słów, jakich używamy do mówienia o niej zależy, czy będziemy się jej bać, czy będziemy się od niej odcinać, czy też współczuć jej ofiarom.

Czy język może pomóc w zapobieganiu konfliktom międzynarodowym, a także czy może go zaognić?

Oczywiście. I to nie tylko dotyczy konfliktów międzynarodowych, ale i np. rodzinnych. Wiemy przecież, jakie zachowania słowne budzą, a jakie studzą emocje. W języku dyplomacji są to zachowania bardzo podobne.

Jakie jest znaczenie języka dla propagandy i manipulacji wojennej?

Język jest najważniejszym narzędziem propagandy. Rosyjska propaganda przez 8 miesięcy od początku agresji na Ukrainę nie posłużyła się ani razu słowem „wojna”, tylko „specjalna operacja wojskowa”, mająca na celu „denazyfikację” Ukrainy. Po co? Żeby przekonać Rosjan i resztę świata, że to nie jest akt agresji, tylko chęć wyzwolenia od zła, które już kiedyś zagrażało światu. Propaganda zawsze będzie służyć przedstawianiu własnych poczynań w pozytywnym świetle. I znajdować wytłumaczenie dla własnych porażek: gdy Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania się z Wyspy Węży, nazwali to „gestem dobrej woli”.

Jakie wyzwania związane z językiem stoją przed współczesnym społeczeństwem? Czy globalizacja i rozwój technologii wpływają na sposób, w jaki ludzie się między sobą komunikują?

Ludzie komunikują się ze sobą podobnie, ale mają do dyspozycji więcej kanałów umożliwiających komunikację. Niektóre z nich wpływają nieco na formę wypowiedzi, np. zmuszając nas do zwięzłości lub nakłaniając do posługiwania się elementami graficznymi. Wyzwań związanych z językiem upatrywałbym nie w technologii, a w samym świecie. Język służy do prowadzenia dialogu. Dialog można prowadzić tylko wtedy, kiedy szanujemy się wzajemnie. Jeśli dialog zaczyna wykluczać innych, to zaczyna zamieniać się w monolog – i kończy się demokracja. Nie szukajmy jednak tendencji do wykluczania wyłącznie w języku innych; zacznijmy od siebie.

A czy konsumując kulturę, rezygnujemy z pisma? Zamiast czytać – oglądamy, zamiast opisywać strajki – nagrywamy, zamiast czytać poezję – gramy na konsoli, zamiast czytać biografie – śledzimy znane osoby w social mediach. Czy np. piktogramy wpłyną w przyszłości na nasz język i sposób porozumiewania się?

Po pierwsze, nie traktowałbym kultury jako czegoś do skonsumowania, to fałszywa metafora. W kulturze powinniśmy uczestniczyć. I właśnie nowoczesne media pozwalają nam nie tylko czytać, ale i komentować artykuły, a więc prowadzić dialog. Po drugie, czytamy jednak sporo, nawet jeśli to nie zawsze są drukowane książki. Po trzecie, nie deprecjonowałbym kulturowej wartości obrazu, a nawet gier komputerowych. Jeśli kultura ma nam pomóc zrozumieć świat, to dla jednych bardziej przydatne do rozumienia współczesności będą jakieś nieksiążkowe jej formy, a dla innych — poezja. A o język bym się nie bał. Język sobie poradzi.

Wisława Szymborska w tym roku obchodziłaby setne urodziny. Ciekawi mnie czy młodzi ludzie, którzy wcześniej nie sięgali po poezję polskiej noblistki, bo nie żyli w czasach, gdy tworzyła i zdobyła literacką Nagrodę Nobla, mają teraz ku temu powody? Kontekstem jest dla mnie płyta z poezją śpiewaną piosenkarki młodego pokolenia Sanah. Jedna z piosenek, pt. „Nic dwa razy” do wiersza Wisławy Szymborskiej, stała się ogólnopolskim hitem.

Owszem, jestem przekonany, że większość twórczości poetyckiej czy felietonowej Szymborskiej wciąż się nie zestarzała. I jeszcze długo jej to nie grozi — dzięki perspektywie, którą przyjęła poetka i językowi, jakim się posługuje. Od lat próbujemy, jako Fundacja, przekonać młodych ludzi, żeby czytali tę poetkę. Sanah cieszy się u nich o wiele większym autorytetem, więc kiedy to ona sięgnęła po wiersz Szymborskiej — nagle młodzi zrozumieli, że ta pani, która w tym roku skończyłaby 100 lat, pisała też o nich.

Czyli poezja Wisławy Szymborskiej jest ponadczasowa i aktualna również w 2023 roku? W świecie postpandemicznym, który dotknięty jest licznymi kryzysami: uchodźczymi, klimatycznymi, społecznymi?

Szymborska często powtarzała, że bardzo by chciała, by niektóre jej wiersze — te o wojnie czy nienawiści — nie były już nigdy aktualne. Ale też miała świadomość, że istnieje spore prawdopodobieństwo, iż jednak będą. Nie wiem, czy jej poezja przynosi nam pocieszenie w trudnych czasach. Ale z pewnością daje nam język, za pomocą którego także i współczesne, burzliwe czasy, możemy nazwać i opisać. A więc poniekąd oswoić.

Czytaj też: Ukraińska reżyserka wystawia spektakl w Poznaniu i mówi o Kremlu: „To klan szaleńców” [WYWIAD]

Maciej Szymkowiak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl