Policjanci najpierw myśleli, że znaleźli sprawcę kolizji. Ujawnili przy nim kilkanaście porcji narkotyków. Jak się jednak okazało, nie mógł on być wtedy za kółkiem, ponieważ samochód ktoś ukradł mu poprzedniego wieczora.
ZACZĘŁO SIĘ OD KOLIZJI
Do niecodziennego zdarzenia doszło w Pile 3 stycznia. Przed jednym z przejść dla pieszych na al. Piastów autobus zatrzymał się, by przepuścić pieszych. Wtedy w jego tył wjechał kierowca audi. Kiedy kierujący autobusem wyszedł sprawdzić, co się stało, zobaczył, jak sprawca ucieka. Na miejsce wezwał policję.
PECHOWY 30-LATEK
Funkcjonariusze kilkadziesiąt minut później ustalili właściciela pojazdu i zatrzymali go. Znaleźli przy nim kilkanaście gramów marihuany i kilka gramów amfetaminy. Jak się jednak okazało, to nie on był sprawcą wypadku, ponieważ samochód, który wjechał w tył autobusu, został mu skradziony poprzedniego dnia wieczorem. Śledczy ponownie przeanalizowali dane i doszli do osoby, która mogła ukraść pojazd.
SPRAWCA I KARY
Okazał się nim 29-letni mężczyzna. Jak się okazało, nie były to jedyne popełnione przez niego przestępstwa. Funkcjonariusze ustalili, że to on jest również winny kradzieży karty bankomatowej, za pomocą której wypłacił z cudzego konta ponad 5 tysięcy złotych. Łącznie sprawca usłyszał 13 zarzutów związanych z kradzieżą karty, samochodu oraz wypłatą gotówki. Za popełnione czyny grozi mu nawet do 10 lat więzienia.
Wobec 29-latka będzie także prowadzone śledztwo w związku ze spowodowaną kolizją i ucieczką z miejsca zdarzenia. Prokurator zastosował wobec tego dozór policyjny. Natomiast 30-latek, który jest właścicielem samochodu, usłyszał zarzut posiadania narkotyków i grozi mu za to do 2 lat więzienia.