Rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prof. Bogumiła Kaniewska poinformowała o zamknięciu domu studenckiego Jowita. Decyzja spotkała się z niezadowoleniem studentów. – To budynek, który ma dla nas wartość sentymentalną. Stał się dla nas domem – przekonują.
Pierwsze plotki o sprzedaży domu studenckiego Jowita pojawiły się w 2013 r. Sprawa przyspieszyła 2 kwietnia 2023 r., gdy rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prof. Bogumiła Kaniewska poinformowała, że wraz z początkiem nowego roku akademickiego Jowita zostanie zamknięta. Sprawa wywołała oburzenie. – Decyzja pani rektor najbardziej uderzy w studentki i studentów spoza Poznania – przekonują protestujący studenci. – Chcąc studiować w tym mieście, muszą się liczyć z wysokimi kosztami życia. Władze uczelni nie rozumieją, że dla tych studentów Jowita to być albo nie być na studiach. W tym momencie darmowa edukacja staje się mitem – dodają.
Zamknięcie Jowity
Z protestującymi studentami spotykamy się w budynku Jowity. Na razie wszystko wygląda po staremu. Raz po raz ktoś przechodzi przez korytarz. Co parę minut pojawia się charakterystyczny dźwięk windy kończącej swoją trasę.
Paula Macioszek, studentka Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, jako jedna z pierwszych stanęła w obronie Jowity. Razem ze swoją współlokatorką napisała petycję do władz uczelni z prośbą o refleksję i zaproponowanie alternatywnego rozwiązania. – Zorganizowałyśmy się w dwa dni, zebrałyśmy blisko 160 podpisów – mówi. – Wydaje mi się, że gdyby nie ta petycja, to pewnie otrzymalibyśmy informację o zamknięciu Jowity dopiero w czerwcu, gdy wielu z nas chciałoby złożyć wniosek o zakwaterowanie na przyszły rok akademicki – dodaje.
2 kwietnia na Facebooku pojawił się wpis prof. Kaniewskiej, który stanowił odpowiedź na petycję studentów. „Stan techniczny budynku popularnych ‘Akumulatorów’ budzi zastrzeżenia już od kilku lat – z decyzją o wyłączeniu go z użytku czekaliśmy jednak do czasu ukończenia domu studenckiego na Morasku. Budowa nowego akademika zbliża się do końca: trwają prace wykończeniowe wewnątrz budynku, przetargi na wyposażenie meblowe zostały już rozstrzygnięte, co oznacza, że nowy akademik rozpocznie funkcjonowanie jesienią 2023 roku” – napisała rektor.
„Nadszedł zatem trudny moment, aby ogłosić, że z początkiem nowego roku akademickiego Jowita zostanie zamknięta. Zapewniam, że stanie się to dopiero po uruchomieniu akademika na Morasku (oferującego 400 miejsc, czyli o 93 więcej niż Jowita). Osoby mieszkające przy Zwierzynieckiej będą zajmować swoje pokoje do końca roku akademickiego, a także – o ile otrzymają na to zgodę – podczas wakacji” – dodała.
Rektor UAM napisała też, że ekspertyza z 2021 r. wykazała, że koszt remontu Jowity wyniósłby 80 mln złotych. Biorąc pod uwagę inflację, kwota mogłaby wzrosnąć do 90-100 mln zł.
Z wpisem prof. Kaniewskiej zapoznała się Magdalena Kalbarczyk, absolwentka filologii polskiej i współzałożycielka Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej (SIM). – Problem z akademikami występuje w całej Polsce. Z danych, które otrzymaliśmy od UAM, wynika, że tylko 5 proc. studentów ma dostęp do miejsca w domu studenckim. Nie można zapomnieć też o szalejącym kryzysie mieszkaniowym – podkreśla. – Ceny na Morasku będą wyższe. Nie mówiąc już o mieszkaniach na prywatnym rynku czy prywatnych akademikach. Studenci mają sobie radzić sami, co w wielu przypadkach odbiera szansę na rozpoczęcie nauki lub kontynuowanie jej – zaznacza.
Studenci przekonują, że Jowita jest najtańszym akademikiem w centrum miasta, a wysokie koszty ewentualnego remontu są skutkiem wieloletnich zaniedbań ze strony władz UAM. Podkreślają też, że prywatyzowanie akademików w czasie kryzysu mieszkaniowego to antyspołeczna polityka uczelni.
Wyliczają również, że za pokój jednoosobowy w Jowicie trzeba zapłacić miesięcznie 660 zł. Drożej jest w innych domach studenckich: Jagienka (725 zł) i Hanka (880 zł). W prywatnym akademiku Polonez kwota ta wzrasta aż do 1600 zł.
Brak inicjatywy
Zdaniem studentów władze uczelni zabierają im jedno z nielicznych miejsc zakwaterowania w centrum. – Wyrzucają nas na Morasko, gdzie lokalizacja jest dogodna tylko dla tych, którzy mają tam wydziały – wyjaśnia Paula Macioszek. – To oznacza zabranie wszelkiego dostępu do kultury, do przebywania w centrum, wśród ludzi. Studenci mieszkają w Jowicie od wielu lat. To budynek, który ma dla nas wartość sentymentalną. Stał się dla nas domem – przekonuje.
Dziewczyna w Jowicie mieszka od dwóch lat. – Jest mi tutaj bardzo dobrze – zapewnia. – Wiadomo, że są różni ludzie. Zdarzają się też jakieś usterki. Jesteśmy zgraną społecznością. Mamy dobre relacje z pracownikami, od których dostajemy ogromne wsparcie w codziennych sprawach – przyznaje.
Studentów nie przekonuje komunikat prof. Kaniewskiej. – Pani rektor mówi, że rozumie nasze argumenty i niepokój, ale nie wykazuje żadnej inicjatywy, by nam pomóc – zaznacza Paula Macioszek.
Jakub Straszewski, student Wydziału Socjologii UAM i członek Poznańskiego Koła Inicjatywy Pracowniczej, przypomina, że od 2013 r. pojawiały się komunikaty o tym, że Jowita wymaga remontu. – Minęło 10 lat i koszty wzrosły – mówi. – Władze uniwersytetu powinny wziąć za to odpowiedzialność, bo same doprowadziły budynek do tego stanu. Teraz rozwiązaniem nie powinno być sprzedanie go prywatnemu deweloperowi lub powstanie prywatnego akademika. Nie negujemy tego, że Jowita nie jest w najlepszym stanie, ale chcemy, żeby została – zapewnia.
Szymon Radomski, student Wydziału Socjologii i współzałożyciel SIM, w sprawie Jowity dostrzega szerszy problem. – Kwestie socjalne na uniwersytecie nie są popularnym tematem – przyznaje. – Zasób akademików się nie powiększa. Stypendia socjalne są na niskim poziomie, co nie pozwala na wynajęcie pokoju, a co dopiero na wyżywienie czy uczestnictwo w kulturze – tłumaczy.
To nie tylko problem studentów
Protestujący studenci zarzucają władzom uczelni brak empatii. – Gdy dostałyśmy odpowiedź na naszą petycję, poczułyśmy się zignorowane – przyznaje Paula Macioszek. – Nikt nie wziął naszego zdania pod uwagę. Władze uczelni tłumaczą, że w nowym akademiku będzie więcej miejsc niż w Jowicie. To niczego nie zmienia, bo to nadal jest Morasko – przekonuje.
Według studentów to właśnie lokalizacja nowego akademika stanowi największy problem. – Tam można zjeść kebaba, ale nie ma dostępu do kultury – zauważa Szymon Radomski. – Niedługo wróci Pestka, więc dojazd byłby łatwiejszy, co nie zmienia faktu, że mieszkanie na Morasku odcina studentów od kina, teatru czy kawiarni. Co więcej, chce się wyrzucić nas z centrum, ponieważ nie generujemy tak wielkich zysków jak jacyś bogaci biznesmeni, którzy mogliby wybudować biurowiec lub wydawać pieniądze w okolicznych knajpach – podkreśla.
W podobnym tonie wypowiada się Paula Macioszek. – To jest zamykanie studentów w małych miasteczkach, w których dosłownie nie ma niczego – mówi. – Już teraz Poznań jest w specyficznej sytuacji w związku z remontami. Branża gastronomiczna woła i płacze, że nie ma klientów, bo jaka jest przyjemność chodzenia po rozkopanym rynku? Jeśli do tego zabraknie studentów, to będzie jeszcze gorzej. Większość studiujących utrzymuje się z prac dorywczych, często w branży gastronomicznej. Skoro oni nie mają utargu, nie potrzebują tylu pracowników – dodaje.
Protestujący przekonują, że sytuacja wpłynie na uboższych studentów. – Zapomina się, czym jest instytucja publiczna – mówi Szymon Radomski. – Chce zrzucić się koszty na jednostki, które muszą sobie radzić na rynku prywatnym. Jak do tego ma się prawo o powszechnej edukacji? W następnych latach będzie przybywać osób, których nie stać na studiowanie. Studia będą stawały się elitarne – zaznacza.
Zamknięcie Jowity może też wpłynąć na pozostałych mieszkańców Poznania. – Gdy studenci będą wynajmować mieszkania na prywatnym rynku, podniosą się ceny tych mieszkań. To problem dla osób, które już dzisiaj narzekają na wysoki koszt najmu – zauważa Jakub Straszewski.
Nie chcą pustych słów
W czwartek, 13 kwietnia odbyło się spotkanie studentów z prof. Kaniewską. – Jowita nie została jeszcze wystawiona na sprzedaż, ale nie ma wątpliwości, że od przyszłego roku akademickiego nikt tu nie zamieszka – powiedziała.
Ta deklaracja nie przekonuje studentów, którzy wciąż domagają, by władze uniwersytetu wstrzymały się z rozpisaniem przetargu na budynek Jowity. – Chcemy, by uczelnia powalczyła o środki na remont i uregulowanie sytuacji prawnej działek – mówi Szymon Radomski. – Niestety jesteśmy świadomi podejścia władz uczelni – dodaje.
Studenci zapewniają, że będą walczyć o Jowitę do samego końca. – Nawet jeśli nie uda się uratować Jowity, to trzeba zadbać o to, by kolejny dom studencki powstał gdzieś w centrum – przekonuje Paula Macioszek.
Protestujący zauważają też, że w 2024 r. zakończy się kadencja rektorska prof. Kaniewskiej. – Jeśli pani rektor nie zostanie wybrana na drugą kadencję, to kto ma podtrzymać wszystkie złożone obietnice? – pytają.
Studenci nie chcą polegać na pustych słowach. – Uczelnia obiecuje nam, że kiedyś powstanie akademik, więc nie musimy się martwić. Teraz siedzimy w akademiku, więc dlaczego nie możemy tutaj mieszkać? Dlaczego władze uczelni nie wezmą się do roboty i nie wyremontują tego? – pyta Jakub Straszewski.
Ich zdaniem sytuacja w związku z zamknięciem Jowity jest niezrozumiała. – Akademik nie spełnia wymagań przynajmniej od roku. Mimo to możemy tutaj zostać do końca września i jest to dla nas bezpieczne, ale już 1 października przestanie? – pytają. – Zdajemy sobie sprawę, że to problem, który może wymagać większego nakładu finansowego i byłoby to duże przedsięwzięcie, ale jestem przekonana, że gdyby znalazł się jakiś dobry architekt, to znalazłoby się jakieś inne rozwiązanie. Być może sprzedaż Jowity nie byłaby konieczna – stwierdza Paula Macioszek.