Uroczysta premiera filmowa z gwiazdami w Poznaniu

Ostatni raz w Poznaniu premiera filmu, którego akcja dzieje się w Wielkopolsce miała miejsce w 2015 roku. Wówczas na ekrany kin wchodziła „Hiszpanka” Łukasza Barczyka. Wkrótce na ekrany kin wchodzi „Święty” w reżyserii Sebastiana Buttnego. Sceny do filmu kręcono w Poznaniu i w Gnieźnie. Film przedstawia fabularyzowaną historię kradzieży srebrnego, XVII-wiecznego sarkofagu św. Wojciecha z katedry w Gnieźnie. W roli głównej Mateusz Kościukiewicz.

Kradzież, która wstrząsnęła Polską w 1986 r.

Do kradzieży, która zainspirowała twórców, doszło w nocy z 19 na 20 marca 1986 r. W katedrze w Gnieźnie odbywały się prace remontowe. Wykorzystali to złodzieje, którzy dostali się do środka przez uchylone okno. Skradli srebrną płaskorzeźbę, która przedstawiała św. Wojciecha. Dolną część sarkofagu, o znaczącej wartości historyczno-kulturowej zdewastowali. Sprawa miała charakter poważny, pracowało przy niej mnóstwo ekspertów kryminalistycznych: porównywano i identyfikowano ślady kryminalistyczne, odzyskiwano przetopione srebro, przesłuchiwano świadków i przeprowadzano wizje lokalne. Po analizie śladów ustalono i zatrzymano sprawców: bliźniaków Krzysztofa i Marka M., Waldemara B. i Piotra N.

To właśnie ta historia zainspirowała Sebastiana Buttnego do wyreżyserowania filmu sensacyjno-kryminalnego. W konsultacjach scenariuszowych uczestniczył Jerzy Jakubowski, były porucznik. Służbę kończący w stopniu inspektora policji. Na emeryturę przeszedł, jako naczelnik zarządu Centralnego Biura Śledczego w Poznaniu. W 1986 r. był milicjantem pracującym w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym (wówczas Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Poznaniu). Brał udział w śledztwie w sprawie kradzieży sarkofagu św. Wojciecha.

Jak wyjaśniał mi Jerzy Jakubowski, tłumaczył on filmowcom, jak działali milicjanci w latach 80. Jak wyglądał układ pomieszczeń na komendzie, jakimi samochodami się poruszano, jak się ubierano po cywilnemu, jak wyglądały śledztwa i przesłuchania.

– Reżyserem i scenarzystą filmu jest rodowity gnieźnianin. Miał 10 lat, kiedy doszło do kradzieży, więc pamiętał tę historię z czasów swojego dzieciństwa. Pomagałem w odtworzeniu wiarygodności tamtych realiów. Pamiętam śledztwo, jak przebiegało dokładnie z datami poszczególnych czynności. Tego się nie zapomina – mówił w rozmowie ze mną Jerzy Jakubowski i dodawał, że „reżyser chciał pokazać na przykładzie tej sprawy pewne problemy społeczne i to, że tamte czasy nie były czarno-białe, jak niektórym się wydawało”.

Poznań i Gniezno w „Świętym”

Zdjęcia do filmu zakończyły się w połowie lutego ubiegłego roku. W rolach głównych filmu występują: Mateusz Kościukiewicz, Lena Góra, Dobromir Dymecki i Leszek Lichota. W filmie jest wielu aktorów z Teatru Nowego w Poznaniu m.in. Michał Grudziński. Za zdjęcia do filmu odpowiadał Łukasz Gutt, laureat Złotego Lwa. W Poznaniu już wcześniej nagrywał sceny do filmu pt. „Serce Miłości” (2017).

Film zrealizowany był we współpracy z Poznan Film Commission, czyli jednostką miejską, zajmującą się wspieraniem i organizacją produkcji filmowej na terenie Poznania. Ekipa filmowa „Świętego” w Poznaniu spędziła łącznie 11 dni. Nagrania do „Świętego” odbywały się przy ulicy Święty Marcin, w szkole przy ul. Wyspiańskiego, w mieszkaniu przy ul. Niegolewskich i szkole przy ul. Głogowskiej 90, a także w Hali Areny, która udawała lotnisko Ławice.

– Pracowałem 9 lat nad tym filmem. Fantastycznie, że akcja dzieje się w Poznaniu, w miejscu, w którym zaczynałem swoje filmowe szlify – mówił podczas premiery reżyser Sebastian Buttny.

Duża część akcji umieszczona jest w gotyckich wnętrzach katedry gnieźnieńskiej. Samorząd woj. wielkopolskiego przeznaczył 250 tys. zł na promocję filmu. To pierwsza od 2015 roku, czyli premiery „Hiszpanki” produkcja, której akcja dzieje się w Wielkopolsce.

– Urodziłem się w Nowym Tomyślu. Cieszę się, że po 17 latach pracy w polskim kinie mogłem współtworzyć film, którego akcja dzieje się w Wielkopolsce. Ten wieczór jest dla mnie też szczególny, ponieważ mój tata ma dzisiaj 60. urodziny. Nigdy tyle ludzi nie zaśpiewało mu „sto lat”, więc będzie mu niezmiernie miło – zachęcał odtwórca głównej roli, Mateusz Kościukiewicz.

Czytaj też tylko u nas: Przyjechali z Norwegii i Francji do Poznania, aby dokończyć film. Co sądzą o mieście?

To nie jest film katolicki

Film nie jest dokumentalnym zapisem historii kradzieży. Twórcy mniej się skupiają na kradzieży i na ujawnieniu sprawców, a bardziej na wpływie włamania do katedry i dewastacji figury św. Wojciecha na opinię publiczną. Ważnym kontekstem jest morderstwo ks. Jerzego Popiełuszko. Zamordowanego przez Służby Bezpieczeństwa 9 października 1984 roku. Dwa lata po tragicznej śmierci męczennika Kościoła katolickiego wierzący Polacy są negatywnie nastawieni do władzy. Ta z kolei obawia się reakcji Kościoła i społecznych demonstracji. Zadaniem śledczych jest odnalezienie rzeźby i udowodnienie, że sprawa nie ma charakteru politycznego. W międzyczasie główny bohater zaczyna zagłębiać się w sprawę, coraz bardziej, będąc przekonanym, że nic nie jest tak proste, na jakie się początkowo wydawało.

Film w ciekawy sposób przedstawia epokę PRL-u. Nie stawia prostych i archetypowych konstrukcji na postacie „dobre” i „złe”. Historia, mimo że oparta na znanej kradzieży potrafi wciągnąć widza, nawet gdy finał jest mu dobrze znany. Przekonująco wypada też wątek historii miłosnej między porucznikiem Baranem, a jego żoną Jolą. To właśnie w ich związku pojawia się bodaj największy filmowy „plot twist”.

Gorzej z kolei wypadają postacie drugoplanowe, które nie dostają wystarczająco dużo czasu ekranowego, który umożliwiłby ich większe – charakterologiczne rozpisanie. Zdają się wypełniać jedynie wątek kryminalnej intrygi. Nierzeczywiste są też niektóre dialogi między postaciami. Plenerowe lokacje w Poznaniu są rozpoznawalne, chociaż zdecydowanie przeważa scenografia zamkniętych pomieszczeń i ujęć z Gniezna. Plusem produkcji jest niewątpliwie zdolność do wyjścia z ram powagi sensacyjno-kryminalnego dzieła i obrócenie poszczególnych scen w żart. Śmiech na sali kinowej jest dowodem, że te sceny się udały. Nie jest to film, który przejdzie do historii polskiego kina, ale nie jest to obraz, którego ktokolwiek mógłby się powstydzić. Rzadko obrazowaną Wielkopolskę reprezentuje dumnie.

Film w kinach od 24 marca 2023 roku.

Maciej Szymkowiak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl