W tym roku wierni trzech religii monoteistycznych, islamu, judaizmu i chrześcijaństwa, obchodzą swoje święta w tym samym czasie. 22 marca rozpoczął się ramadan, Żydzi obchodzą Pesach, zaś chrześcijanie Wielkanoc. – Wszyscy mamy tego samego Boga. Nie chcemy ze sobą rywalizować – mówi ksiądz Radosław Rakowski, proboszcz parafii Imienia Jezus w Poznaniu.
Ramadan, najważniejszy miesiąc w muzułmańskim kalendarzu księżycowym, rozpoczął się po zachodzie słońca 22 marca. Z imamem Youssefem Chadidem spotykamy się w Muzułmańskim Centrum Kulturalno-Oświatowym przy ul. Biedrzyckiego. Właśnie skończyła się modlitwa popołudniowa, na którą przyszły tłumy.
– Obecnie liczba wiernych zwiększyła się dwukrotnie. Mamy studentów i osoby, które przyjechały do Poznania za pracą – przyznaje imam. – Najwięcej osób jest w piątki, ponieważ w islamie to dzień świąteczny. Głoszę wówczas kazanie po arabsku i polsku. Ostatnio też po angielsku z myślą o osobach z Indonezji, Malezji, Turcji, Pakistanu, Indii, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kazachstanu czy Afganistanu – wylicza.
Tego dnia podczas kazania imam Chadid mówił o ramadanie. – To miesiąc postu, który trwa 29 lub 30 dni – tłumaczy. – W tym czasie nie wolno nam pić i jeść od wschodu do zachodu słońca. Oczywiście są pewne wyjątki, choćby dla osób starszych, dzieci, ciężarnych czy karmiących matek. W ramadanie chodzi o zbliżanie się do Boga. Robimy to przez post i modlitwę, a także opanowanie swojego języka i swoich zmysłów. Nie wolno używać wulgaryzmów, kłamać czy obgadywać. Ramadan pokazuje, że praktyki religijne w trakcie postu i zachowania etyczne wcale nie są takie trudne – wyjaśnia.
Do przestrzegania postu zobowiązani są wierni po ukończeniu wieku dojrzałości, czyli ok. 14. roku życia. – Wstaję przed wschodem słońca i jem np. jogurt i piję wodę. Według islamu zalecany jest posiłek przed nastaniem postu. Następnie przerywam jedzenie i zmawiam modlitwę – wyjaśnia imam Chadid. – Pościmy do zachodu słońca. Prorok Muhammad zalecał, by przerwać post nieparzystą liczbą daktyli oraz wodą. Następnie odmawiamy modlitwę, po której zasiadamy do wspólnego posiłku z rodziną. Jest zupa, drugie danie, kawa, herbata i ciastka. Mamy całą noc, by jeść i pić bez ograniczeń – zaznacza.
Imam Chadid do Polski przyjechał 31 lat temu. W stolicy Wielkopolski mieszka od 14 lat, wcześniej jego domem był Białystok. – Ramadan w Polsce różni się od ramadanu w moim ojczystym kraju, czyli Maroku – przekonuje. – W krajach muzułmańskich wszyscy poszczą. Organizowanych jest wiele wydarzeń kulturalnych w tym czasie. Z kolei w Poznaniu tylko w tym budynku, w Muzułmańskim Centrum Kulturalno-Oświatowym, można poczuć tę świąteczną atmosferę. Oczywiście, że wolałbym spędzać ramadan ze swoją rodziną w Maroku, ale jestem tutaj potrzebny. Wspólnota potrzebuje kogoś, kto czuwa nad modlitwami i tym miejscem – podkreśla.
Pierwszy dzień po zakończeniu ramadanu to Eid al-Fitr, czyli Święto Przerwania Postu. – Każda rodzina ma obowiązek darować jakąś symboliczną kwotę dla biednych – tłumaczy imam. – Wszystkie święta w islamie są związane z jakąś praktyką, choćby postem czy pielgrzymką. Gdy kończy się ramadan, muzułmanie są szczęśliwi, ponieważ zbliżyli się do Boga. Zaleca się, by tego dnia ładnie się ubrać, wyperfumować i dać dzieciom prezenty. Później wierni gromadzą się na modlitwie świątecznej: kobiety, mężczyźni i dzieci. Po niej udajemy się do swoich domów, zasiadamy do stołu i jemy tradycyjne potrawy. Odwiedza się też swoich bliskich – wymienia.
Imam Chadid przekonuje, że ramadan daje mu poczucie radości. – Czuję, że zbliżam się do Boga. Odczuwam bogobojność. Boję się Boga, ale porównuję ten strach do strachu dziecka, gdy robi coś wbrew woli ojca, a on mimo to wciąż je kocha – tłumaczy. – Piękna jest relacja między Bogiem a człowiekiem. Bóg jest miłosierny, litościwy i wybaczający. Kocha każdego z nas, bo jesteśmy jego stworzeniem. Ramadan pozwala mi to odkryć na nowo. Gdy się kończy, mam w sercu miłość, wiarę i nadzieję – podkreśla.
Święto wyzwolenia
W środę, 5 kwietnia Żydzi obchodzili wieczór sederowy, rozpoczynający święto Pesach. Jest ono obchodzone 14. dnia Nissan, siódmego miesiąca w roku żydowskim, na pamiątkę wyprowadzenia Żydów z Egiptu.
O Pesach opowiada nam Alicja Kobus, przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Poznaniu. – To święto wyzwolenia – tłumaczy. – Trwa siedem dni, a w diasporach osiem. W tym czasie Żydzi nie jedzą chleba na zaczynie ani żadnych potraw zawierających drożdże. Podczas wieczoru sederowego na tacy układa się charoset, maror, jajko ugotowane na twardo, kość drobiową, karpas oraz chrzan – wymienia.
Charoset to pasta z jabłek, rodzynek, orzechów i czerwonego wina. Ma przypominać glinę, z której Izraelici budowali domy i piramidy faraona. Z kolei maror to chrzan, seler, jarzyny oraz gorzkie i ostre zioła, które przypominają o goryczy życia. Twarde jajko symbolizuje żałobę po zburzeniu świątyni. Zaś kość drobiowa to pamiątka świątynnych ofiar rytualnych.
– Na stole leżą też trzy mace w trzech osobnych serwetkach – mówi Kobus. – To symbol trzech warstw społecznych Izraela: kapłanów, lewitów i Izraelitów. Maca nazywa się chlebem nędzy, bo Izraelici wypiekali ją w pośpiechu – dodaje.
W czasie Pesach w diasporze odbywają się dwa wieczory sederowe. Podczas nich czytana jest Hagada, czyli opowieść o wyjściu Żydów z Egiptu.
– Na stół stawia się puchar wina, nad którym odmawia się kidusz – opowiada Kobus. – Dorośli wypijają cztery kieliszki wina, po każdym odmawiana jest specjalna modlitwa zawarta w Hagadzie. Oprócz tego osobny puchar przewidziany jest dla proroka Eliasza. Dzieci piją koszerny sok z winogron, który w tym roku mamy z Ukrainy – zaznacza.
Produkty na tegoroczne Pesach, zwłaszcza mace, przyjechały do Polski z Izraela. – Rabin z Warszawy rozdzielił je dla wszystkich polskich gmin. Kupiłam też izraelskie wino koszerne – podkreśla przewodnicząca.
Pesach kończy się uroczystą kolacją. Na stole znajdują się wtedy m.in. ryba nadziewana z chrzanem i burakami, rosół, macowe knedle, cymes, knedle ze śliwkami czy pasztecik macowy. – Tutaj w gminie zazwyczaj mamy wypełnioną salę, w tym roku gościliśmy także odwiedzających z Ukrainy, Izraela, Danii, Niemiec – twierdzi Kobus. – To wspólnotowe święto, budujące naszą społeczność – zaznacza.
Święto Pesach przypomina przewodniczącej, że Bóg uratował naród żydowski. – Dał Żydom wolność, która również dzisiaj powinna być istotną wartością dla nas wszystkich. Bez względu na wyznanie i religię – podkreśla.
Przychodzą, ale mają wątpliwości
Ksiądz Radosław Rakowski, proboszcz parafii Imienia Jezus na poznańskiej Łacinie, nie ma wątpliwości, że Wielkanoc jest najważniejszym świętem dla chrześcijan. – Stajemy wobec Jezusa Zmartwychwstałego i nabieramy świadomości chrześcijańskiej – stwierdza. – To już nie jest wzruszanie się nad małym dzieciątkiem w żłóbku. Przeżywamy mękę i ofiarę Pana Jezusa. W niedzielę zmartwychwstania musimy odpowiedzieć, czy wierzymy czy nie – zaznacza.
W przygotowania celebracji Wielkiego Tygodnia na Łacinie zaangażowało się wielu wiernych. – Dużo osób się nawróciło, co mnie bardzo wzrusza – przyznaje ks. Rakowski. – Ludzie szukają obecności Boga. Przy czym prawie wszyscy mają mnóstwo wątpliwości co do instytucji Kościoła. Ona ich drażni. Odczuwają jednak tak silne pragnienie Boga, że pomimo wszystko wciąż przychodzą – dodaje.
Najmłodszy proboszcz w Poznaniu przekonuje, że bycie we wspólnocie rozwija. – Zatrzymanie się, czytanie Słowa Bożego potrzebne są do tego, żeby człowiek wszedł w inną przestrzeń niż zazwyczaj. Wówczas jego życie staje się bardziej wyjątkowe – stwierdza.
Zdaniem duchownego chrześcijanie powinni uczyć się od Żydów. – W judaizmie odpowiedzialność za wiarę bierze najstarszy mężczyzna w domu – tłumaczy. – Przygotowuje Paschę, staje się celebransem tej uroczystości i opowiada, dlaczego ta noc jest inna niż wszystkie. Chcielibyśmy, żeby chrześcijanie odkryli, że to w ich rękach, a nie księdza czy biskupa, jest odpowiedzialność za wiarę. Nie trzeba iść do kościoła ze święconką. Można poświęcić pokarmy samemu w domu – podkreśla.
Ks. Rakowski przekonuje, że musi nastąpić pewna zmiana mentalności. – Żydzi wyszli z niewoli, by być ludźmi wolnymi. My też musimy wydostać się z naszej niewoli umysłowej i stać się ludźmi wolnymi w wierze. Kościół i księża mogą nam tylko pomóc w tym, co sami odkryjemy i co jest dla nas ważne – zaznacza.
Tegoroczne święta są wyjątkowe dla wyznawców islamu, judaizmu i chrześcijaństwa. – Najważniejsze jest uświadomienie sobie, że wszyscy wierzymy w tego samego Boga, co dla wielu jest to nie do pomyślenia – stwierdza poznański duchowny. – Wspólnie szukamy jedności. Przykładem jest papież Franciszek, który wraz z wielkim imamem kairskiego uniwersytetu Al-Azhar napisał „Dokument o Ludzkim Braterstwie”. Jego konkretnym owocem jest stworzenie Domu Rodziny Abrahamowej, miejsca dialogu i modlitwy dla trzech religii monoteistycznych. Nie chcemy ze sobą rywalizować. Jesteśmy po to, żeby być razem i uczyć się od siebie – przekonuje.