Prokuratura Okręgowa wszczęła dochodzenie w sprawie mobbingu i molestowania seksualnego do jakiego miało dochodzić w redakcji Newsweeka. Prokurator Ewa Wrzosek, słynąca z bezkompromisowego oceniania nieprawidłowości rządu w nadzorze nad wymiarem sprawiedliwości zwraca uwagę, na dość dziwne rzeczy, jakie dzieją się w prokuraturze w sprawie Lisa.
LIS W PROKURATURZE
W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie przesłuchiwani są świadkowie w sprawie Tomasza Lisa i jego sposobu zarządzania redakcją Newsweeka. Zdaniem osób, które alarmowały o nielegalnych praktykach byłego naczelnego ten miał ich mobbingować, dotykać w sposób, który był dla nich krzywdzący i publicznie obrażać. Lis wszystkie zarzuty odpiera ale pracę w Newsweeku stracił. Teraz Wirtualna Polska poinformowała, że śledztwo prowadzi w tej sprawie warszawska prokuratura. W ramach prowadzonych czynności prokuratura zwróciła się m.in do wydawnictwa o informacje. Trwają przesłuchania świadków – przekazała portalowi WP prokuratura.
DZIWNE RUCHY PROKURATURY
Do publikacji WP o śledztwie odniosła się prokurator Ewa Wrzosek, którą władza PiS od lat karze za mówienie o ręcznym sterowaniu prokuraturą przez PiS czy ujawnianiu mechanizmów władzy. Okazało się także, że prokurator Wrzosek była podsłuchiwana za pomocą PEGASUSA, programu podsłuchowego, który PiS ściągnął do Polski. Ewa Wrzosek zwróciła uwagę na dwa zadziwiające aspekty śledztwa w sprawie Lisa: sprawy o mobbing z założenia nie należą do kompetencji prokuratury okręgowej – czyli ktoś celowo podjął taką decyzję – mówi Wrzosek, tłumacząc, że ktoś musiał ręcznie przesunąć sprawę Lisa do prokuratury okręgowej. Prokuratorka ujawnia też jeszcze jeden aspekt, dotyczący tego, że pojawiły się już informację, że sprawę Lisa poprowadzi – prokuratorka, która po 3 godzinach umorzyła śledztwo ws wyborów kopertowych.