Tylko u nas

Tłumy na schodach w Poznaniu na spotkaniu z Marcinem Świetlickim. „W tym roku nie napisałem ani jednego wiersza” [ZDJĘCIA]

W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu odbyło się spotkanie z jednym z najpopularniejszych polskich poetów, Marcinem Świetlickim. Autor przyjechał do stolicy Wielkopolski w związku z promocją swojego najnowszego tomu poetyckiego pt. „Sierotka”. – Państwo się śmieją, ponieważ traktują żart poety dosłownie, a nie powinni – mówił prowadzący spotkanie prof. Piotr Śliwiński. – Nie powinni – przytaknął Marcin Świetlicki.

Spotkanie do twórczości Świetlickiego wprowadzono od słów o jego „diabelskim uchu”, czyli zdolności słyszenia tego, czego nie słyszą inni. Wartość tej zdolności ujawnia się w ucieczce od rutyny i ujęciu codzienności w zupełnie nowym świetle.

– Wiele moich wierszy jest przepisanych. Przykładowo wiersz: „Jaki jest profil żywieniowy twojego stada” to jego początek pochodzi z programu kulinarnego o ekologicznym bydle – mówił Świetlicki.

Z kolei wiersz pt. „Przerwa na reklamę” to naśmiewanie się z kultury niskiej wraz z zagęszczeniem parodystycznym. W najnowszym tomiku jest zarówno znana czytelnikom groza, co i śmieszność. – Nie obiecywałem, że będę wyjątkowo poważny – dodał poeta.

„Sierotka”

Poeta podzielił się swoimi doświadczeniami i inspiracjami, choćby takimi jak rodzinne Piaski.

– „Miasteczko” to banalny tekst – mówi poważnie Świetlicki. Dlaczego? – pyta z kolei prof. Śliwiński. – Bo nie ma genialności, która wyróżnia inne teksty – odpowiada Świetlicki.

Rok temu zmarła Świetlickiemu jego mama, a 9 lat temu tata, więc stał się „Sierotką” (tytuł tomiku). Pisanie dla Świetlickiego jest szukaniem miejsca na Ziemi. Jak mówił, nigdy nie znalazł miejsca, w którym mógłby zapuścić korzenie, nie prowadzi osiadłego trybu życia i mieszkał już w kilkunastu mieszkaniach.

– Wiersz „Miasteczko” to ostatnie spojrzenie na Piaski – mówił Świetlicki. Dodał, że przez ostatnie lata życia jego ojca, Lucjana Świetlickiego gnębiło to, że ówczesny prezydent Lech Kaczyński odznaczył żołnierza Armii Krajowej Józefa (ps. „Lalek”) Franczaka. Ojciec Świetlickiego uznawał go za zbrodniarza wojennego, który grabił wioski.

Dzieje się coraz więcej, ale nic się nie dzieje”

Motywem w twórczości Marcina Świetlickiego jest to, że coś się dzieje, coraz prędzej, ale nic się nie zmienia. Jest kronikarzem nicości i ciemności. – Trochę się uspokoiłem – skomentował to Świetlicki.

Poruszono też temat krytyki przez młodszych poetów, którzy zarzucają Świetlickiemu boomerskie (przestarzałe) teksty i biorą go za „zawalidrogę”, ale są też krytycy, którzy pochwalają jego twórczość.

– Co zabieram młodym poetom? Przestrzeń? Przecież jest jej sporo. Pieniądze? To oni piszą o granty do ministerstwa, a nie ja. Publiczność? Nie trzymam nikogo przy sobie na siłę. Jestem konserwatystą, chociaż nim nie jestem? Mam patriarchalny stosunek do kobiet? To proszę pytać kobiet, z którymi byłem, czy mam wobec nich taki stosunek. Czuję się dobrze, że jestem nienawidzony. Najgorsze byłoby milczenie, a tak dla kogoś coś znaczę – mówił Marcin Świetlicki.

Dodał, że nie zgadza się z opiniami, którymi go określają, włącznie z tymi, że jest liberałem, chociaż: „może jestem neolibkiem, ale prędzej jestem z tego dumny niż zasmucony”.

– Nie czuję się jak Czesław Miłosz, bo nie dostałem Nobla – odpowiedział Świetlicki na pytanie prof. Śliwińskiego.

Uczestnicy spotkania autorskiego mogli też usłyszeć, jak poeta czyta swój najbardziej bolesny wiersz z najnowszego tomiku pt. „Zimne kraje”. Powstał on w grudniu 2022 roku.

– Każdą książkę traktuję jako ostatnią, chociaż to z jednej strony kokieteria, a z drugiej świadomość przypadkowości. Wszystko jest ostatnie: ostatni posiłek, ostatnie spotkanie, ostatni łyk wody… – mówił Świetlicki.

Poeta odpowiedział też na pytania publiczności, o to, co dalej z jego kryminałami i zespołem Świetliki.

– Nie planuje kryminałów, ponieważ próbowałem napisać prozę, ale poniechałem. Pomysł był za dobry, a realizacja za słaba. Może już nie umiem pisać prozy? Jak umrę, ktoś to będzie mógł dokończyć. Co do Świetlików. Jest 40 nowych kompozycji i jeden wiersz – odpowiedział poeta.

Dodał też, że „coraz mniej lubi ludzi i coraz częściej wybiera szlachetne milczenie”.

– W tym roku nie napisałem ani jednego wiersza, więc przejdzie on pod tym względem do historii – dodał Marcin Świetlicki.

Czytaj też: Napisał książkę, którą zachwycili się Polacy. Specjalnie dla fanów przyjechał z Japonii do Poznania

Maciej Szymkowiak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl