Firma spod Poznania zachęcała do zakupu choinek w dość nietypowy sposób. Każdy kto przyjechał na plantację mógł sam „wysadzić” drzewko … „dynamitem”. Internauci są oburzeni, że w lesie ktoś płoszy zwierzęta. Organizator „wystrzałowego” pomysłu tłumaczy, że nic złego nie robi i nie łamie prawa.
„Wysadzali” bożonarodzeniowe drzewka
Firma spod poznańskich Czapur w dość nietypowy sposób zachęcała do zakupy choinek z plantacji. „Zetnij choinkę dynamitem* jak drwal pirotechnik!” głosiło hasło na stronie internetowej firmy. Każdy klient, który przyjechał w ostatni weekend na plantację firmy po zakup drzewka, mógł właśnie w taki sposób „wykopać” sobie choinkę z ziemi.
Firma na swojej stronie internetowej tłumaczyła, że *”dynamit” jest określeniem handlowym określającym ładunek krusząco-miotający oparty w większości o proch czarny. „Prefabrykowany wyrób klasy F4 wymagający posiadania uprawnień – dlatego też zbrojenie po naszej stronie” – mogliśmy przeczytać na stronie. Dalej można było dowiedzieć się, że emisja hałasu dźwięki zastosowaniu filtrów akustycznych jest ograniczona (stłumiony basowy huk), jednakże i tak w trosce o sąsiadów i dobrą relację z nimi – pirotechniczna wycinka trwać będzie tylko w piątek i sobotę w godzinach 13:00 – 20:00.
Przedstawiciele firmy zapewniali, że o uzbrojenie ładunku zadbał pirotechnik, który był egzaminowany na stanowisko nadzoru w Wojskowym Instytucie Techniki i Uzbrojenia. On też asystował przy samej detonacji.
Do „wsadzenia” był świerk pospolity oraz jodła kaukaska. Każde drzewko bożonarodzeniowe kosztowało 200 zł. Detonacja była gratis.
Reakcja internautów
Zdania na temat akcji podzieliły internautów. Największe oburzenie wywołał fakt, że hałas mógł straszyć zwierzęta. „Mam nadzieje ze dostańcie przynajmniej mandat za zakłócanie spokoju w lesie albo brak uprawnień pirotechnicznych” – skomentował informację na FB jeden z internautów. „Żałosne. Zero poszanowania dla otaczającej przyrody” – napisał na Facebooku firmy inny internauta.
Firma tłumaczyła, że plantacja jest prywatną inicjatywą, że starostowo nie wydaje zgód ani nie ma instrumentów by zakazać takich akcji.
Leśnicy z Poznania przyznają, że teren plantacji jest gruntem prywatnym położonym w terenie zabudowanym i nie podlega administracji Lasów Państwowych.
Przedstawiona metoda nie jest nam znana, a ocena jej legalności podlega pod kompetencje innych podmiotów – informuje Ada Bończyk z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych z Poznania. Z pewnością huk wystrzałów petard może płoszyć zwierzęta np. ptaki i zwierzynę bytującą w okolicznych lasach. Używanie petard do takich celów może być też niebezpieczne dla ludzi – dodaje.