Sprawa budowy wiaduktów na Strzeszynie wzbudza emocje. Poseł PiS, Bartłomiej Wróblewski przekonuje, że dwuletnie opóźnienie w inwestycji jest spowodowane biernością władz miasta. – Pan poseł opowiada się w wielu sprawach, nie mając o nich tak naprawdę bladego pojęcia – komentuje zastępca prezydenta Poznania, Mariusz Wiśniewski.
W środę, 31 maja odbyła się konferencja posła Prawa i Sprawiedliwości, Bartłomieja Wróblewskiego. W trakcie spotkania mówił on o inwestycjach lokalnych, w tym o budowie tuneli i wiaduktów w Poznaniu i powiecie poznańskim.
Poseł Wróblewski odniósł się do problemów związanych z budową wiaduktów w Poznaniu. – Podpisane zostały dwa listy intencyjne. Jeden w ciągu ulicy Biskupińskiej na granicy Poznania i Suchego Lasu. Tutaj liderem inwestycji jest Suchy Las i prace szybko postępują. Drugi list dotyczy Starołęki, o co zabiegałem przez półtora roku i tutaj sprawy niestety się ślimaczą – mówił.
Zdaniem przedstawiciela PiS, zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski „nie poradził sobie z wiaduktami na Strzeszynie”. – Wiemy o tym, że są dwa lata opóźnienia, jeśli chodzi o budowę wiaduktów na ul. Lutyckiej i ul. Golęcińskiej – podkreślił. – Teraz pojawiła się informacja ze strony władz miasta, że być może z jednego z tych wiaduktów miasto w ogóle zrezygnuje. Trudno byłoby sobie to wyobrazić, skoro już zostało włożone tyle pracy i dysponujemy dofinansowaniem rządowym – zaznaczył.
Miasto zdecyduje ws. drugiego wiaduktu
O sprawę wiaduktów na Strzeszynie i wypowiedź posła Wróblewskiego pytamy Mariusza Wiśniewskiego. – Pan poseł opowiada się w wielu sprawach, nie mając o nich tak naprawdę bladego pojęcia – mówi. – Gdyby zechciałby rzetelnie przyjrzeć się tej sprawie, to w pierwszej kolejności zadałby sobie pytanie, dlaczego w naszym kraju tak długo rozpatrywane są wnioski o decyzje środowiskowe. To jest główny powód, dla którego budowa tych wiaduktów nie ruszyła o czasie – dodaje.
Jak wyjaśnia, rozpatrywanie tych wniosków trwało półtora roku.
Prezydent Wiśniewski zwraca też uwagę na przedłużające się rozmowy z PKP PLK. – Chcę podkreślić, że teraz idą one w dobrym kierunku – zaznaczył. – Mieliśmy zdeklarowane wsparcie finansowe ze strony kolejarzy z poprzedniej perspektywy unijnej. Wiadomo, że musieli oni zrezygnować z tego wsparcia, skoro było pewnym, że wejdziemy w nową perspektywę. Nam zależało, żeby kolejarze zgodzili się na możliwość etapowania budowy tych wiaduktów, tzn. zastosowania prawa opcji w przetargu – przyznaje.
W 2018/2019 r. szacunkowy koszt całej inwestycji miał wynieść ok. 100 mln złotych. Oprócz dwóch wiaduktów przebudowane miały zostać ul. Lutycka (od skrzyżowania z ul. Strzeszyńską do ul. Koszalińskiej), ul. Golęcińska i ul. Podolańska.
– Kwota na wiadukty nie uległa zmianie. Przy tamtych cenach na rynku budowlanym, jeszcze przed pandemią, inflacją, wybuchem wojny w Ukrainie, to nam wówczas pozwalało realnie myśleć o budowie dwóch wiaduktów równolegle – przyznaje Wiśniewski.
Zastępca prezydenta przekazał, że obecnie w budżecie miejskim są pieniądze na wybudowanie jednego wiaduktu. – Nasze miasto, nasi mieszkańcy są ograbiani przez Polski Ład, który tak naprawdę ogranicza polskim samorządom możliwości inwestycyjne i społeczne. Nie jesteśmy w stanie zwiększyć budżetu, za co winę ponosi również pan poseł Wróblewski – wskazuje.
Miasto w najbliższym czasie zamierza rozpisać przetarg na wykonawstwo wiaduktów. – Zapiszemy w nim tzw. prawo opcji – zapewnia Wiśniewski. – W pierwszym rzucie będziemy chcieli zbudować wiadukt nad torami kolejowymi na Lutyckiej. Poprosimy też oferentów, żeby określili, za ile byliby gotowi zbudować wiadukt nad torami wzdłuż ul. Golęcińskiej. Po to, żeby ewentualnie dać sobie jeszcze chwilę czasu i w ciągu ok. 200 dni dać znać, czy jesteśmy gotowi budować ten drugi wiadukt, być może licząc na wsparcie kolejarzy – tłumaczy.