Struś z Traperskiej Osady Bolechówko niestety nie przeżył. Po nieudanej próbie kradzieży wrócił do osady, jednak jego stan był na tyle ciężki, że nie pomogła nawet wizyta weterynarza.
W minioną sobotę informowaliśmy o kradzieży strusia z Traperskiej Osady Bolechówko. Zwierzę wróciło, ale było ranne. Struś miał opuchnięte oczy i połamane skrzydła. Właściciele osady już dwa tygodnie wcześniej zauważyli, że ktoś próbował uszkodzić ogrodzenie, dlatego zamontowali fotopułapki. W nocy z 11 na 12 stycznia kamery nagrały sprawców kradzieży strusia, a sprawa trafiła do policji w Czerwonaku.
Zenek nie żyje
Niestety dziś już wiadomo, że zwierzę nie przeżyło próby kradzieży. Wróciło do osady z tak dużymi obrażeniami, że nie dało się mu już pomóc.
– To niezrozumiałe zachowanie, wybryk chuligański albo celowe działanie. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. W ciągu ostatnich dwóch tygodni nagle ktoś zaczął stwarzać zagrożenie dla zwierząt i rzeczywiście było kilka prób uprowadzenia albo uszkodzenia zwierzęcia. Co dziwne upatrzyli sobie strusie – mówi właściciel osady, Jarek Tylkowski.
Struś miał połamane skrzydła, opuchnięte oczy i obrażenia wewnętrzne. Właściciel liczył, że strusia da się uratować, jednak nie pomogła nawet wizyta weterynarza i podane leki.
– Umierał z godziny na godzinę. Zgłosiliśmy sprawę na policję – dodaje właściciel.
fot. Traperska Osada – Bolechówko FB
Czytaj także: Dzięki nim potrzebujący z Afryki odzyskali wzrok. Wyjątkowa wyprawa wolontariuszy Redemptoris Missio
źródło: https://www.facebook.com/traperskaosadabolechowko?locale=pl_PL
