Wczoraj Polska niespodziewanie pokonała Niemców 1:0 na Stadionie Narodowym. To było pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego, który zagrał 16 minut (to symboliczne: z takim numerem występował w kadrze). Zasłużonego skrzydłowego zmienił Michał Skóraś z Lecha i dał radę.
Chociaż reprezentacja Polski w tym meczu strzeliła gola po rzucie rożnym (bramkę zdobył Jakub Kiwior), oddała inicjatywę rywalom, a Wojciech Szczęsny zaliczył co najmniej cztery znakomite parady, to w tej pragmatycznej drużynie byli też piłkarze chcący zagrozić Niemcom. Jednym z nich był Michał Skóraś.
Młody skrzydłowy był kilka razy faulowany, ale nie zrażał się, wchodził w pojedynki ze znanymi rywalami i kolejny raz dał do zrozumienia Fernando Santosowi, że może być przydatny dla kadry. Tak już było w meczu z Czechami, gdy Polska przegrała, ale występ Skórasia był pozytywnym akcentem tamtego meczu.
A wczoraj choć może Skóraś zaczął spokojnie, bez rewelacji i w 38. minucie stracił piłkę, co na szczęście nie doprowadziło do straty gola, to w drugiej połowie jego indywidualne starcia z Niemcami musiały zwrócić uwagę kibiców.
Warto dodać, że w tym niezbyt efektownym meczu (mimo zwycięstwa nad Niemcami, co jest rzecz jasna dużym sukcesem) zaimponował też były piłkarz Lecha Jakub Kamiński, który w 80. minucie efektownie minął przy linii bocznej jednego rywala, a drugiemu założył „siatkę”.