Reportaż

„Rogal świętomarciński to wizytówka i historia Poznania”. W czym tkwi sekret jego sukcesu?

Każdy poznaniak i poznanianka chociaż raz kosztowała rogala świętomarcińskiego. W zasadzie poznaniacy powinni jeść je, co roku – 11 listopada. W Narodowe Święto Niepodległości, ale co dla mieszkańców stolicy Wielkopolski ważniejsze – w dniu Imienin Ulicy Święty Marcin. Skąd wzięła się bogata tradycja jedzenia rogali przez poznaniaków, a także jak dzisiaj – o tej historii można opowiadać w interesujący sposób, pokazuje jedyne tego typu miejsce na świecie, czyli Rogalowe Muzeum Poznania.

W Poznaniu, 11 listopada nie jest zwykłym dniem. To dzień, w którym całe miasto celebruje w odwołaniu do tradycji i historii. Sercem obchodów jest rogal świętomarciński. Jego historia jest równie fascynująca, co smaczna. Ciasto z nadzieniem z białego maku stało się symbolem Poznania i Wielkopolski. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych produktów kulinarnych tego regionu i cieszy się ogromnym uznaniem zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów.

Pokaz w Muzeum Rogalowym Poznania (fot. Łukasz Gdak)

Skąd się wziął rogal świętomarciński w Poznaniu?

W Muzeum Rogalowym Poznania gawędziarze zaczynają od wprowadzenia turystów i mieszkańców w świat gwary poznańskiej. Słuchacze poznają takie słowa jak wichajster, dynks, knypek, szczuny i mele, a także dowiadują się, że podstawą diety Wielkopolanina nie jest rogal świętomarciński, a pyry. Ziemniaki swoją nazwę zawdzięczają od nazwy kraju z Ameryki Południowej – Peru. Krótka historia o gziku ze szczypiorkiem i rzodkiewką, po germanizmy związane z osadnikami Bambergu – Bambrami przechodzi do wyjaśnienia różnicy między poznańskim sklepem i składem, i prowadzi w humorystyczny sposób do wątku słodkich rogali świętomarcińskich.

Początek sięga Marcina, rzymskiego legionisty, który zimą wjeżdżał wraz z wojskiem do Amiens. Tam spotkał biednego, zmarzniętego żebraka, któremu oddał swój płaszcz. W nocy przyśnił mu się ten sam nieznajomy, którym okazał się Jezus Chrystus. Marcin postanowił zostać pustelnikiem, następnie księdzem, biskupem, aż stał się świętym. W 1891 roku historię tę usłyszał piekarz św. Walenty. Postanowił iść wzorem św. Marcina i pomagać potrzebującym. Brakowało mu pomysłu jak to zrobić. We śnie ukazał mu się św. Marcin na białym koniu, który zgubił podkowę. Na kształt jego podkowy powstał wzór rogali świętomarcińskich. Połowę wypieków rozdał najuboższym, a połowę sprzedawał.

Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich w Poznaniu jest udokumentowana od przynajmniej 1860 roku, kiedy opublikowano w „Dzienniku Poznańskim” najstarszą zachowaną reklamę wypieku. W 1901 roku tradycję wypieku przejęło Stowarzyszenie Cukierników, a po I wojnie światowej, Franciszek Rączyński przywrócił zwyczaj obdarowywania ubogich. Po II wojnie światowej Zygmunt Wasiński zapobiegł zapomnieniu tej tradycji. Dzięki jego staraniom rogale świętomarcińskie pozostały w sercach i kuchni poznaniaków.

Certyfikowany rogal a niecertyfikowany

Obecnie, aby cukiernia mogła używać nazwy „rogale świętomarcińskie” musi uzyskać certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, która powstała z inicjatywy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu oraz Urzędu Miasta Poznania. Specyfikacja certyfikowanego produktu jasno określa, że ciasto musi być przygotowane na margarynie. Jednak niektóre cukiernie świadomie decydują się na zmianę przepisu i wykorzystanie masła. Argumentują to poprawą jakości i smaku wypieku, gdyż ich zdaniem ciasto na maśle jest bardziej aromatyczne i chrupiące. Z kolei stosowanie margaryny ułatwia rozprowadzanie się ciasta i obniża cenę produktu, dzięki czemu ten jest tańszy i bardziej dostępny. Nadzienie przygotowywane jest z białego maku, cukru, okruszków ciasta biszkoptowego, masy jajecznej, margaryny, orzechów, rodzynków, owoców w syropie lub kandyzowanych. Całość jest aromatyzowana migdałami. Kształt rogala ma przypominać podkowę. Ciasto jest dekorowane pomadą i rozdrobnionymi orzechami.

– Czy pod koniec całej historii jesteście w stanie określić, co stanowi najważniejszą część tej tradycji? – pyta Maciej Marcinkowski z Muzeum Rogalowego Poznania. „Święty Marcin” mówi jeden chłopiec. „Biały mak” dodaje z kolei inna dziewczynka. W końcu zgłasza się jedna pani i odpowiada prawidłowo: – Tradycja dzielenia się.

Czytaj też: Imieniny ul. Święty Marcin znowu z przepychem. Szczegółowy program

Maciej Szymkowiak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl