W czwartek, 4 kwietnia rozpoczął się proces sądowy w trybie wyborczym. Wniosek do sądu złożył Tomasz Hejna, kandydat do Rady Miasta Poznania. Oskarżonym jest Jacek Jaśkowiak. Poszło o słowa prezydenta, które miały sugerować, że Hejna ma zasądzone alimenty na dziecko, których nie płaci. Obrona twierdzi, że nikogo nie zniesławiono, ponieważ nie wymieniono imienia i nazwiska.
W czwartek, 4 kwietnia, trzy dni przed wyborami samorządowymi przed Sądem Okręgowym w Poznaniu przy ul. Hejmowskiego zebrali się przedstawiciele Komitetu Wyborczego Wyborców Społeczny Poznań. Wśród nich jest Tomasz Hejna. Jak tłumaczy, słowa Jacka Jaśkowiaka na jego temat były nieprawdziwe i nieetyczne.
O jakie słowa chodziło? Prezydent Poznania udzielił wypowiedzi dla „Radia Poznań”, w której mówił, że to Łukasz Garczewski jest kandydatem KWW Społeczny Poznań na urząd prezydenta Poznania, ponieważ „inny kandydat bał się, że wyciągną mu, że nie płaci alimentów”. Z artykułu wynikało, że Jacek Jaśkowiak mówił o Tomaszu Hejnie. To właśnie on był typowany jako pewny kandydat Społecznego Poznania do walki o fotel prezydenta. Przy okazji jednej z konferencji prasowych miasta Jacek Jaśkowiak był dopytywany przez dziennikarza „Radia Poznań” o to, kogo miał na myśli. Prezydent odmówił podania imienia i nazwiska.
Tomasz Hejna, jednak słowa odebrał bardzo personalnie. Jak przekonuje, w sferze medialnej to on był wskazywany na kandydata na prezydenta Poznania z ramienia KWW Społeczny Poznań. Wybór i ogłoszenie Łukasza Garczewskiego faktycznie w mediach wywołał zdziwienie. Teraz Tomasz Hejna tłumaczy, że zaniechał walki o najwyższy urząd w Poznaniu ze względu na sprawy „osobiste i zawodowe”. Tych miało być bardzo wiele. Jednak, jak mówił w Sądzie Okręgowym w Poznaniu: – Płacę alimenty regularnie i to często z nadwyżką.
„Płacę alimenty”
Na rozprawie nie pojawił się prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak. Reprezentuje go adwokat Tomasz Banaszak. Na korytarzu przed salą rozpraw mówi, że prezydenta nie ma w sądzie, ponieważ „miał może inne obowiązki”. Dodaje, że nie wie, kogo na myśli miał w swoich słowach Jacek Jaśkowiak. Mówi, że o to trzeba pytać autora słów. Na sali rozpraw, jednak będzie przekonywał, że na pewno nie chodziło o Tomasza Hejnę, ponieważ nie padło jego imię i nazwisko.
Banaszak przekonuje też sąd, że wniosek ze strony Tomasza Hejny nie spełnia norm formalnych, dlatego powinien zostać oddalony. Gdyż Hejna jest kandydatem do Rady Miasta Poznania, a we wniosku oskarża prezydenta Poznania i kandydata na prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka, a nie Jacka Jaśkowiaka, jako kandydata do Rady Miasta Poznania. Z tego powodu nie powinien korzystać z procesu w trybie wyborczym.
– Nie widzę różnicy między moją kandydaturą a Jacka Jaśkowiaka. Zarówno on, jak i ja kandydujemy do Rady Miasta Poznania – mówi sędzi Katarzynie Sokólskiej, Tomasz Hejna. – Oficjalnie kandydatem na prezydenta nie byłem, ale w przestrzeni publicznej taka wiadomość się pojawiła. Oprócz mnie komitet nie rozważał innych osób. Do mojego zgłoszenia, jednak nie doszło, ponieważ zrezygnowałem z powodów osobistych i zawodowych. Było ich sporo. Wybrano Łukasza Garczewskiego. Ja natomiast kandyduje do Rady Miasta i Rady Osiedla – dodał Hejna.
Sędzia pyta, dlaczego Tomasz Hejna uważa, że słowa Jacka Jaśkowiaka dotyczyły jego osoby.
– Jacek Jaśkowiak wypowiada się o Łukaszu Garczewskim i wskazuje, że jest kandydatem na prezydenta, bo inny kandydat, czyli w domyśle ja, „bał się, że wyciągną mi, że nie płacę alimentów”. Dla mnie to jest jasne, że te słowa odnoszą się do mojej osoby. Rzeczywiście miałem zamiar być kandydatem na prezydenta Poznania. To było wiadome Jackowi Jaśkowiakowi, ponieważ była to powszechna informacja. Wielokrotnie podawana przez media lokalne. Niektóre z nich zapraszały mnie też do debat przed wyborami – wyjaśnia Hejna.
Hejna vs. Jaśkowiak
Na pytanie, czy ma sądownie zasądzone alimenty, odpowiada, że tak, ale płaci je regularnie, a czasami nawet z nadwyżką.
– Słowa prezydenta Poznania, że nie płacę alimentów, są mocno społecznie stygmatyzujące i naruszają moje dobre imię. Jestem osobą publiczną od 11 lat. Uważam, że prezydent skłamał na mój temat i doszło do naruszenia dóbr osobistych. Chcę się przede wszystkim pozbyć stygmatu, że nie płacę alimentów, ponieważ to nieprawda. Mogę pokazać wyciągi z przelewów bankowych. To prezydent powinien udowodnić, że ich nie płacę – przekonywał sąd Hejna.
W mowie końcowej Tomasz Hejna argumentował, że zależy mu na tym, żeby nie było można obrażać nikogo bezpodstawnie, używając kontekstu, ale nie podając imienia i nazwiska. – Stworzy to sporą patologię w kontekście osób publicznych, które będzie można w łatwy sposób zdyskredytować – dodał Hejna.
Natomiast Tomasz Banaszak, pełnomocnik Jacka Jaśkowiaka w mowie końcowej raz jeszcze podkreślił, że tryb wyborczy jest trybem szczególnym do konkretnego katalogu osób, które biorą udział w sprawie.
– Pan Tomasz Hejna nie był zgłoszony jako kandydat na prezydenta Poznania, więc nie powinien z tego specjalnego trybu korzystać. Jacek Jaśkowiak w żaden sposób nie mówił o Tomaszu Hejnie, jest to jedynie wyobrażenie p. Tomasza na swój temat. Jacek Jaśkowiak nie jest odpowiedzialny za redakcję, która powiązała te słowa z wnioskodawcą – powiedział Banaszak.
Sędzia Katarzyna Kotulska ogłosiła przerwę na skonstruowanie wniosku końcowego. Wyrok w sporze Hejna kontra Jaśkowiak zostanie ogłoszony o godz. 14.
Czytaj też: Mateusz Morawiecki specjalnie nie dawał pieniędzy samorządom? Ucierpieć miał Poznań