Policja odtworzyła drogę 19-letniego, zaginionego studenta

Kilkanaście zapisów z kamer monitoringu, policyjny pies tropiący, dron, a nawet łódź z sonarem. I niestety nic. Policji na razie nie udało się znaleźć żadnego śladu, który mógł pomóc w ustaleniu tego, co stało się z Michałem Rosiakiem.

Jak ustalili policjanci, Michał Rosiak wyszedł z klubu go-go na Starym Rynku sam o godz. 0.54 w nocy z czwartku na piątek. Później (widać to na zapisach z kamer monitoringu miejskiego) szedł ulicami Rynkową, Masztalarską, Wroniecka, Bożniczą, Grochowe Łąki, Małe Garbary, Szelągowska. Tutaj kamera umieszczona na murze budynku przepompowni ścieków po raz ostatni zarejestrowała jego sylwetkę.

Michał miał przy sobie telefon komórkowy, który był połączony z kontem Google’a. Ono zapisywało trasę przemieszczania się urządzenia. Na podstawie tych danych ustalono, że kilkanaście minut po godz. 1 dotarł w okolicę dworca autobusowego i kolejowego na Garbarach. Potem telefon nie zmieniał już położenia.

źródło : Detektyw Weremczuk & Wspólnicy/facebook

Telefon Michała około godz. 5:00 rano, znalazła przypadkowa osoba na przystanku przy ulicy Szelągowskiej. Jak udało nam się dowiedzieć, na postawie zapisów z monitoringu nie można ustalić, czy student był mocno pijany. Alkohol pił na pewno, bo to potwierdzili świadkowie, którzy tej nocy imprezowali z nim w kilku klubach na starym mieście.

– Mamy dużo nagrań z monitoringu. Nie wynika z nich, by ktokolwiek go zaczepiał, rozmawiał z nim, śledził. Na tych nagraniach po prostu przemieszcza się w stronę przystanku — powiedział Andrzej Borowiak rzecznik prasowy wielkopolskich policjantów.

Przejrzano także monitoringu z klubu go-go. Jak mówią policjanci, na nim także nie widać, aby z Michałem działo się coś złego. Nie jest jednak wykluczone, że ktoś mógł mu czegoś dodać do wódki, którą pił w klubie. Policjantów, jak i detektywów dziwi fakt, że student po wyjściu z klubu, poszedł w kierunku odwrotnym do tego, gdzie mieszkał. Nie wykluczone, że się zgubił i szukał drogi.

Policjanci od 4 dni przeszukują okolicę, w której po raz ostatni widziany był Michał. Chodzi o brzeg Warty, ale też pobliską Cytadelę. W poszukiwaniach biorą udział policjanci z oddziału konnego i komisariatu wodnego oraz funkcjonariusze, którzy latają dronem i w ten sposób próbują znaleźć jakikolwiek ślad.

– Sprawdzamy wszystkie możliwe wersje. Niczego nie zakładamy, niczego nie przesądzamy — stwierdził rzecznik policji. Zaapelował do osób, które ok. godz. 1 w nocy z czwartku na piątek były na przystankach autobusowych lub dworcu kolejowym na Garbarach: – Prosimy o kontakt z policją. Liczymy, że znajdą się osoby, które widziały Michała.

DÓŁ ART

Artur Adamczak
Zdarzyło się coś ważnego? Wyślij zdjęcie, film, pisz na kontakt@wpoznaniu.pl