Prawo i Sprawiedliwość po miesiącach niekorzystnych sondaży po raz kolejny spada z pozycji lidera. Gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałaby je Koalicja Obywatelska, PiS zajęłoby drugie miejsce.
Zmiana?
Instytut Badań Spraw Publicznych zrealizował sondaż preferencji wyborczych Polaków. Gdyby wybory odbywały się w tym tygodniu wygrałaby je Koalicja Obywatelska, zdobywając 34,40%, drugie byłoby Prawo i Sprawiedliwość z 34,25%, trzecia byłaby partia Szymona Hołowni 13,20% oraz w sejmie znalazłaby się jeszcze Konfederacja i Lewica.
Trend
Prawo i Sprawiedliwość od miesięcy notuje w sondażach poparcie, które nie pozwoliłoby na stworzenie rządu, większość mają partie opozycyjne, bądź po raz drugi Koalicja Obywatelska. W przypadku obecnego sondażu mowa jednak o różnicy w granicach błędu statystycznego, dlatego istotna byłaby zdolność koalicyjna i to, która partia zajmie miejsce trzecie. W tym przypadku, z dużą przewagą nad pozostałymi to partia Szymona Hołowni, która może w wyborach okazać się kluczowa dla zbudowania większości.
Opozycja razem czy osobno?
Opozycję niedawno poróżniło głosowanie w sprawie zmian w Sądzie Najwyższym, od których Komisja Europejska uzależnia uruchomienie ogromnych funduszy dla polskich w ramach KPO. Bruksela chce wyegzekwować w ten sposób od rządu PiS respektowanie reguł państwa prawa i niezależności sądownictwa, które PiS od lat narusza, by poszerzać zakres swojej władzy.
Opozycja planowała wstrzymać się od głosu w czasie przyjmowania ustawy dot. zmian w SN, ale partia Hołowni niemal w ostatniej chwili miała poinformować resztę opozycji, że zagłosuje przeciw, bo tylko to rozwiązanie jest zgodne z jej wartościami. Chodziło o to, że nadal zmiany forsowane przez PiS są niezgodne np. z konstytucją, ale dla reszty opozycji były „mniejszym złem” niż brak funduszy z KPO oraz propaganda PiSu (finansowana w dużej mierze z publicznych pieniędzy w TVP, Polskim Radiu i gazetach Orlenu). Różnica w głosowaniu skomplikowała relacje między opozycyjnymi partiami, choć ich reprezentanci zapewniają, że stworzenie rządu, który miałby przywrócić zasady państwa prawa jest ważniejsze od pojedynczych głosowań.