W środę pisaliśmy o sprawie psa spędzającego godziny na przed sklepowym chodniku. Niektórzy przechodnie byli oburzeni jego obecnością. Dziś swoje zdanie w tej sprawie przedstawiła właścicielka psa, a także członek Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
We środowym artykule na temat przywiązywania psów do płotów przy sklepach wypowiedziała się behawiorystka:
– Może o tym się nie myśli i bagatelizuje się sprawę, ale takie psy naprawdę przeżywają bardzo duży stres. Dodatkowo już niejednokrotnie słyszałam historię o tym, że ktoś takiego psa ukradł albo po prostu odpięła mu się smycz. Niepotrzebny stres, niepotrzebny lęk, niepotrzebne łzy — powiedziała nam Iza, psia behawiorystka.
Jak wygląda sytuacja od drugiej strony? Właścicielka psa opowiedziała o swoim zwierzęcym przyjacielu i o tym, dlaczego spędza czas nie w, a przed sklepem.
Hugo, bo tak na imię ma bohater, to pies rasy Chow Chow. Psy tej rasy posiadają wyjątkową sierść, która pozwala im na regulację temperatury ciała. Dzięki niej nie marzną zimą, ale też nie przegrzewają się latem. To, że Hugo często siedzi przed sklepem, jest więc wynikiem jego natury.
Z relacji klientów sklepu, pod którym pies często odpoczywa, wiadomo, że Hugo jest psem wyjątkowo przyjaznym i spokojnym, ale także zdrowo ciekawskim. Pomimo jego gabarytów, nikt się go nie boi. Po bliższym zapoznaniu z psem wiadomo, że istotnie — nie ma czego się bać.
Pies jest „maskotką” Łazarza
Hugo to oczko w głowie jego właścicielki, pani Agnieszki. Z czułością mówiła o nim:
– Hugo zawsze ma miskę z wodą i możliwość wejścia do środka. On po prostu lubi być na zewnątrz. W każdej chwili może tu wejść… On nawet był na wakacjach, kiedy my pracowaliśmy — powiedziała właścicielka psa.
Klienci, którzy wchodzili do sklepu, byli bardzo zdziwieni, a wręcz zaniepokojeni nieobecnością Hugo przed sklepem.
– Do tego sklepu przychodzę codziennie i pies mnie wita machaniem ogonem, jest przez nas traktowany jako maskotka tego miejsca. Jest przyjazny, zadbany. Prawidłowa waga, żadnych ran. Po prostu, zamiast siedzieć w domu albo na zapleczu, woli leżeć przed sklepem. Obserwuje teren, inne pieski. Nie wiem, co może być tutaj niebezpieczeństwem. Nigdy nie widziałem go w słońcu. Jak jest ciepło, właścicielka zabiera go na zaplecze i tam sobie śpi, a gdy zrobi się zimniej, znów wychodzi przed sklep, obserwuje otoczenie… Po prostu super pies — powiedział mieszkaniec Łazarza.
Zdaniem Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami
Stanowisko w sprawie psa zabrał także Grzegorz Bielawski z Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
– Moim zdaniem nie ma żadnych powodów, aby tego psa odebrać. Trudno po prostu, żeby ten pies leżał przy grzejniku. Może sobie spokojnie leżeć nawet na legowisku przed sklepem, ważne, żeby miał dostęp do wody i żeby na niego nie padało. I to wszystko. Zwierzę można zabrać wtedy, kiedy jego dalsze przebywanie sprawia zagrożenie zdrowia lub życia, a w tym przypadku takiej przesłanki nie ma, więc ani nie ma podstaw, aby tą panią karać, ani aby tego psa zabierać — mówi Grzegorz Bielawski z TONZ.