Zacięta walka trwa. Kto zwycięży? Popularny w całym kraju pączek wagi ciężkiej, czy nasz lekki poznański chruścik wagi muszej? Pytamy cukierników, które ze słodyczy jemy najchętniej i czy w tłusty czwartek wygrywa poznańska tradycja, czy swego rodzaju ogólnopolska moda?
Tu nie ma złudzeń. Pączki podbiły już dawno podniebienia nie tylko Polaków, ale i kiedyś bardziej konserwatywnych kulinarnie poznaniaków.
– Zdecydowanie więcej w tłusty czwartek sprzedaje się teraz pączków. Szacujemy, że ponad milion sztuk – mówi Stanisław Budka starszy cechowy Cechu Piekarzy i Cukierników.
Kiedyś pod koniec karnawału jadaliśmy w stolicy Wielkopolski chruściki. Dziś wielu poznaniaków nawet nie wie nawet, jak wyglądają. Te szerzej znane są w Polsce jako faworki.
– Kiedyś w Poznaniu tłusty czwartek nie był wcale taki popularny. U nas zawsze był podkoziołek i wtedy objadaliśmy się właśnie chruścikami – wyjaśnia Budka, wspominając lokalne nieoficjalne święto obchodzone w ostatni wtorek karnawału.
Tymczasem jak się okazuje zapomnieliśmy nieco o podkoziołku i o związanych z nim chruścikach, czy jak kto woli faworkach. Na tłusty czwartek nie oferuje ich w tym roku nawet cukiernia, która wzięła swoją nazwę od tego pysznego smakołyku – Fawor.
– Na tłusty czwartek przygotujemy 38 tys. pączków. Przy ich produkcji w dużej mierze pomagają nam maszyny, ale i tak potrzebujemy wszystkich rąk do pracy właśnie przy nich – mówi Monika Piaskowska ze Spółdzielni Piekarsko-Ciastkarskiej „Fawor”.
– Chruściki są bardziej pracochłonne, bo tylko ludzkie ręce potrafi wykonać charakterystyczny dla nich splot z ciasta – wyjaśnia Piaskowska. Pewnie właśnie dlatego nie są też wcale tanie. Gdy trafiają do sprzedaży kosztują nawet blisko 60 zł za kilogram. Na ich korzyść przemawia jednak to, że są bardzo lekkie i kilogram powinien wystarczyć dla co najmniej kilku łasuchów.
W tłusty czwartek na produkcje pączków nastawiła się też cukiernia Weber.
– Pączki są mniej pracochłonne i uwielbiają je dzieci, choć i tu pojawiają się nowe smaki. Dorośli wybierają tradycyjnie te nadziewane powidłami śliwkowymi, na które dzieci najczęściej reagują krótkim „ble” i pytają o pączki z nadzieniem czekoladowym – wyjaśnia Ewa Weber.