Chociaż Joao Amaral jest zdrowy, wydaje się, że także w pełni sił, to jednak nie pojechał z drużyną do Płocka na mecz z tamtejszą Wisłą. Trener Lecha postawił sprawę jasno i oświadczył, że Portugalczyk ma już dość gry w zespole Kolejorza. Zarazem nadmienił, że między nim a piłkarzem nie doszło do konfliktu. Co więcej, zawodnik nie ma też napiętych relacji ze środowiskiem kibicowskim. O co w takim razie chodzi?
KATEGORYCZNE SŁOWA TRENERA
John van den Brom był pytany o trudną i dla wielu niejasną sytuację Amarala na konferencji prasowej przed sobotnim meczem w Płocku. Oto wypowiedź trenera:
– Wyjaśnię, w czym rzecz, by przeciąć wszystkie spekulacje. Amaral zgłosił się do władz klubu, także do mnie, z informację, że w tym okienku transferowym chciałby opuścić Lecha. To jego prawo, zawsze jest to brane pod uwagę. Na jego pozycję mam Marchwińskiego, Sousę, Szymczaka, więc przychyliłem się do tej prośby. Klub jednak zgody nie wyraził. Wpłynęła tylko jedna oferta, dotycząca wypożyczenia. Klub z niej nie skorzystał i Joao z nami został – tłumaczy Holender.
AMARAL POWINIEN SZUKAĆ KLUBU
Szkoleniowiec argumentuje, że mający mentalne problemy piłkarz powinien szukać klubu, który zgodzi się go zatrudnić. Przy czym na razie jest graczem Lecha, który bynajmniej nie planował rozstania z Portugalczykiem. Trener podkreśla, że wiele zależało od Amarala.
– W ostatnich meczach nie grał z powodu kontuzji. Teraz jest już zdrowy, ale w zaistniałej sytuacji na mecz wyjazdowy z nami nie pojedzie – oznajmił w piątek zebranym na konferencji John van den Brom.
W SPARINGU BYŁ… OBROŃCĄ
Na ciekawą rzecz zwrócił uwagę dziennikarz sportowy Józef Djaczenko:
„Już podczas ostatniego zimowego sparingu, przeciwko Hansie Rostock, można było pomyśleć, że rola Portugalczyka w zespole staje się dziwna. Zagrał na pozycji środkowego obrońcy (to gracz ofensywny – przyp. BN), być może pierwszy i ostatni raz w życiu. Pytany, czy zawodnik podał przyczynę, dla której chce odejść, John van den Brom stwierdził, że nie czuł się już tu szczęśliwy. Zupełnie jak za trenera Żurawia” – konstatuje Djaczenko.
BOLESNE ODEJŚCIE SKORŻY
Zapewne rzecz w tym, że mający kruchą konstrukcję psychiczną Amaral nie czuje zaufania. W Lechu nie ma już Macieja Skorży, który potrafił dotrzeć do tego zawodnika. Holender, który zastąpił polskiego szkoleniowca pracującego obecnie w Japonii, nie umie znaleźć wspólnego języka z trudnym do okiełznania Portugalczykiem.
ZAGADKOWY WPIS AMARALA
Warto jeszcze dodać, że Amaral tuż po konferencji prasowej opublikował w swoich mediach społecznościowych zdjęcie z derbów Poznania, udanych dla niego, oraz enigmatyczny komentarz.
Kolejna odsłona tej sprawy pewnie już niebawem…